Monumentalna muzyka orkiestralna przerywana doskonałymi partiami chóralnymi. Widok z kabiny wozu bojowego na zwijającą się pod kołami jezdnię. W tle wycie syreny, trzaski CB radia i urwane słowa: „Jedziemy z ludźmi!... Jest ktoś poszkodowany?!...”. Tętno dostosowuje się do rytmu podkładu, a oko kamery tymczasem obejmuje dramatyczny widok. Zgniecione karoserie autobusu i samochodu pasażerskiego, trzeci wóz dachujący w rowie. W nim – człowiek. Będą go zaraz ratować.
Teledysk? W pewnym sensie. Klip, ale prawdziwy. Takimi filmikami ochotnicy z OSP Koźminek uwieczniają wyjazdy na akcje. Towarzyszące obrazom dźwięki znanych wytwórni i zespołów tworzących muzykę do zwiastunów czy filmów, takich jak „Matrix. Reaktywacja”, „Planeta małp” czy „Raport mniejszości” nieprawdopodobnie wzmacniają przekaz. Po takich projekcjach nietrudno uwierzyć, że drużyna z Koźminka jest wyjątkowym w powiecie zespołem.
Powstali w 1900 roku. Można więc rzec, że mają doświadczenie. Brali udział w znanych na skalę krajową, a nawet europejską wydarzeniach.
– Uczestniczyliśmy w gaszeniu pożaru w Kuźni Raciborskiej w 1992 roku. To jeden z największych pożarów lasu we wschodniej Europie po wojnie. Płonęło dziewięć tysięcy hektarów lasu – przytacza wspomnienia starszych druhów Jakub Pietrzak, 25-latek, koźminecki ochotnik pracujący też w Państwowej Straży Pożarnej.
Przyznaje, że jedną z największych trudności, na jakie napotykają zwłaszcza ochotnicy, jest niedobór wody. Cysterny są pojemne, ale prędzej czy później potrzebny będzie hydrant.
– Ale hydrant nie oznacza, że będzie w nim woda, a jeśli będzie, to niekoniecznie będzie mieć odpowiednie ciśnienie. Napełnienie cysterny przy słabym ciśnieniu to nawet kilkadziesiąt minut. W tym czasie potrafi ponownie rozpalić się to, co przed chwilą było gaszone. System sieci hydrantowej w Polsce nie działa najlepiej – ubolewa Jakub Pietrzak.
Druhom z Koźminka dużo trudniej jest mierzyć się ze zdarzeniami drogowymi. Poszkodowany spotkany twarzą w twarz, czasem znajomy, czasem obcy, a obok rodzina patrząca w trwodze, czy da się go uratować. Samochód zawinięty na drzewie, wycinanie, nocna akcja, mróz... Często na ręce patrzą im profesjonaliści – ratownicy z karetki czekają na wydobycie człowieka z wraku, ale też przyjeżdża ich na tyle mało, że potrzebne są umiejętności ochotników.
Bywa, że dopada ich strach.
– Ale w działaniu trzeba być pewnym tego, co się robi. Nie ma miejsca na zastanawianie się. Trzeba działać. Wielu patrzy i czeka, a przede wszystkim – oczekuje skuteczności. Poszkodowanemu musimy pokazać, że wiemy, co mamy robić. Ale czasem musimy też ukryć poczucie niepewności. Bo jesteśmy ludźmi, nie jesteśmy w stanie wiedzieć wszystkiego – przyznają.
Do swojej pracy mają jednak spory dystans. Oprócz poważnych filmów nakręcili też w remizie popularny niedawno harlem shake. To rodzaj ruchomego memu. Koźmineccy druhowie i druhny tańczą w spazmatycznych ruchach w rytm elektronicznej muzyki. To sposób na promowanie swojej jednostki, jak mówią. Ale potrafią reklamować ją jeszcze oryginalniej. Niedawno nagrali życzenia świąteczne z podkładem jednej ze świątecznych melodii. Poprzebierani za mikołajów wykonywali różne strażackie czynności – czyścili węże, trzymali nożyce hydrauliczne. A wszystko podsumowane zaskakującymi życzeniami – rozpisanymi litera po literze na nagich torsach druhów. Ot, wesołe „Wesołych Świąt” dla mieszkańców gminy Koźminek.
Karolina Kasperek