Laski wydrukowały własną gazetkę o COVID-19 i dołączyła do niego żel antybakteryjny
Kiedy na początku marca tego roku gruchnęła wiadomość o docierającej do polskich granic pandemii, w mediach słychać było o natychmiastowych reakcjach samorządów w dużych miastach, dużo mniej za to o tym, co dzieje się w gminach. Tymczasem kiedy prezydenci wielkich aglomeracji podejmowali decyzje o zamykaniu szkół, na wsiach organizowano życie wokół wirusa z wykorzystaniem nowoczesnych technologii. I przede wszystkim – z pomysłem. Tak, jak choćby w sołectwie Laski w gminie Izabelin w mazowieckiem.
W akcję zaangażowała się cała gmina. Jeszcze zanim pandemia na dobre ruszyła, czyli kiedy było najwięcej niewiadomych. Mieszkańcy nie wiedzieli, co mają robić, czego nie. A zaczęło się od drukowania materiałów informacyjnych.
– To była gazetka z wszelkimi najważniejszymi informacjami – z telefonami do Sanepidu, objawami zakażenia, jak się zachowywać, na co zwracać uwagę. Broszura miała dotrzeć do każdego domu. Wydrukowaliśmy 3,5 tysiąca egzemplarzy. Ale to jeszcze nic. Do gazety dołączony był mały, 150-mililitrowy żel antybakteryjny. Gmina zdołała go w ciągu dni gdzieś zamówić – opowiada Anna Mandes, sołtyska Lasek, wybrana nie przez zebranie wiejskie, ale w powszechnych wyborach. Chyba pierwszych takich w regionie.
Izabelin dba nawet o najdrobniejsze szczegóły
Jeszcze 7 marca 2020 roku zorganizowali w Laskach trzeci już Bieg Zmarźlaka – gminną imprezę zainicjowaną przez grupę biegową „Izabelin na Start”. 8 marca umieścili na swoim profilu relację z wydarzenia. A dwa dni później na Facebooku Lasek widniała już odezwa wójt gminy – nomen omen Doroty Zmarzlak – informująca o zagrożeniu.
Można w niej było przeczytać między innymi, że „w związku z realnym zagrożeniem koronawirusem SARS-Cov-2 wywołującym chorobę o nazwie COVID-19 proszę Państwa o zachowanie szczególnej ostrożności, mając na względzie bezpieczeństwo dzieci, młodzieży oraz wszystkich mieszkańców naszej gminy”. Ktoś mógłby powiedzieć, że nic w tym szczególnego. Mógłby, gdyby nie fakt, że będące w awangardzie pandemicznych działań Poznań i Wielkopolska zamknęły szkoły dzień później. Ale w działaniach gminy Izabelin imponuje jeszcze jeden drobiazg. W tamtym czasie mało kto, nawet wśród dziennikarzy, posługiwał się pełną, i prawidłową, nazwą wirusa. A już na pewno nie używano wtedy powszechnie nazwy choroby. Tymczasem władze niewielkiej gminy nie tylko wykazały się profesjonalną wiedzą, ale jeszcze potrafią bezbłędnie zapisać nazwy i symbole.
Maseczka promująca wieś z funduszu sołeckiego
Broszury z żelami Anna rozwiozła po domach w porozumieniu z miejscową ochotniczą strażą pożarną. Ale że sołectwo jest innowacyjne, do paczek dołożyło coś jeszcze.
– Wpadliśmy na pomysł, żeby dołączyć do gazetki jeszcze maseczkę. Zamówiliśmy je w lokalnej firmie, z którą współpracujemy. Uszyli nam kilkadziesiąt maseczek z naszym Laskowskim logo. Odzywały się do mnie potem sołectwa z całej Polski z pytaniem jak to zrobić, żeby móc kupić maseczki za pieniądze z funduszu sołeckiego. A my mogliśmy zrobić to zupełnie zgodnie z prawem, bo w funduszu mieliśmy zatwierdzony budżet na promocję wsi, czyli m.in. gadżety. A maska z naszym logo, oprócz tego, że służy ochronie zdrowia, jest też jednocześnie gadżetem promującym nas. Nadmienię tylko, że wyprzedziliśmy pojawienie się gminnych maseczek o całe trzy tygodnie! – mówi o innowacyjnym wykorzystaniu elementu funduszu sołeckiego sołtyska.
Logo Lasek z łosiem i zapisem Braille’a
Skoro jesteśmy przy logo, to trzeba powiedzieć o nim kilka słów. Tym bardziej, że wsi ze swoim emblematem w Polsce wciąż jak na lekarstwo. Laski są pod tym względem nowatorskie. Kilka lat temu pomyśleli, że logo nie tylko wzmocni ich lokalną tożsamość, ale będzie stymulowało wiele innych działań.
– Logo nie tylko wzmacnia tożsamość, wyróżnia na tle gminy czy powiatu. Logo prowokuje, żeby wykorzystywać je na gadżetach. A my ich twórczo szukamy. Przecież nawet skromny medal, ale z logo sołectwa, jest już zupełnie inną pamiątką. Nazwa wsi pochodzi od leszczyny, której pełno było w Kampinoskim Parku Narodowym. Więc w logo mamy liść leszczyny. A że lasy zamieszkuje łoś, to i on znalazł miejsce w emblemacie – chwali się Mandes, sołtyska Lasek.
Na tym innowacji nie koniec. Bowiem w logo, pod schematycznym rysunkiem, znajduje się jeszcze szereg kropek. Skąd one? Laski są siedzibą słynnego jeszcze przed wojną Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych, który w czasach międzywojennych nosił nazwę Zakładu dla Niewidomych. Prowadzony był przez Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, które przez lata było instytucją nie tylko opiekuńczą, ale kulturotwórczą. Laski odwiedzali i współpracowali z Towarzystwem literaci i znane osoby z życia publicznego. Co zatem mogło znaleźć się w logo wioski? Oczywiście napis Laski w języku Braille’a.
Do tworzenia logo sołectwo zaangażowało mieszkańców, organizując warsztaty, i dwie fundacje. A potem od Krajowego Stowarzyszenia Sołtysów dostali za logo nagrodę.
Gorąca linia i pomoc w zakupach
Gazetka, żel i maseczka to nie wszystko. Gmina poszła z innowacjami jeszcze dalej i zorganizowała gorącą linię – mieszkańcy mogli zadzwonić i zyskać poradę co do postępowania w czasie pandemii, zamówić zrobienie zakupów, a nawet porozmawiać z psychologiem! Swoje telefony udostępnili też strażacy z OSP Laski. Ich też można było poprosić o zrobienie zakupów. W gminie niemal wszystkie sklepy uruchomiły usługę zakupów na telefon. Lista tych sklepów znalazła się, oczywiście, w gazetce. Wraz z telefonami i godzinami otwarcia, a nawet informacją czy można płacić kartą czy tylko gotówką!
– Kiedy tak patrzę na inne gminy, to myślę, że nasza nie tylko stanęła na wysokości zadania, ale nawet wyżej. Dla każdego sklepu wydrukowała wielki żółty plakat na drzwi z informacjami: „Zachowaj odstęp dwóch metrów”, „Wchodź pojedynczo”, „W tym sklepie może przebywać …. osób”. Ludzie nie zostali zostawieni samym sobie – mówi z dumą Anna Mandes.
Własna telewizja z poradami
Mieszkańcy mogli nie tylko czytać plakaty, ale i oglądać „pandemiczne” programy. W czasie pandemii ruszyła bowiem w gminie TV Izabelin. Programy nadawano – jak przystało na wymogi sanitarne – z domów. W krótkich wejściach występowali mieszkańcy radzący jak się zachowywać, w tym m.in. jeden z mieszkańców, który jest aktorem. Każdy mógł nagrać w domu materiał i przesłać do gminy. Nadano kilkanaście programów. Można było się z nich dowiedzieć jak przyrządzić banana na ciepło z lodami, jak dbać o kondycję fizyczną czy co o tej porze roku czeka w ogródku.
Monitoring jakości powietrza i dotacje do wymiany pieców
Kiedy wędruję po facebookowych postach wraz z Anną, natykam się na kolejną innowację, pozornie nie związaną z pandemią, a jednak mającą z nią wiele wspólnego.
– Tak, mamy we wsi czujnik jakości powietrza, od kilku lat. A od niedawna mamy w gminie stanowisko inspektora jakości powietrza. Nawet mieliśmy w zeszłym tygodniu pierwszą interwencję w sprawie spalania śmieci w zeszłym tygodniu. Czujni okazali się też sąsiedzi. Inspektor wszedł na posesję. Okazało się, że w jednym z domów spalano plastikowe worki – opowiada sołtyska i dodaje, że planują zamontować kolejne czujniki zakupione z funduszu sołeckiego.
Ale to nie wszystko w kwestii dbania o jakość powietrza. Równolegle z zakładaniem czujników gmina Izabelin realizuje program wymiany starych pieców, tzw. kopciuchów. Do każdego dopłaca 8 tys. złotych.
Anna Mandes, sołtyska wsi Laski, wybrana nie przez zebranie wiejskie, ale w powszechnych wyborach.
Rada sołecka on-line. Laski gotowe, ale prawo jeszcze nie
W czasie pandemii kreatywność w Laskach dawała o sobie znać na każdym polu. Ot, choćby podczas zbierania podatku. Ludzie bali się bezpośredniego kontaktu, więc sołtyska wystawiła przy swojej furtce stolik z terminalem płatniczym. Gmina Izabelin zakupiła po terminalu dla każdego z sołtysów w ramach programu zapobiegania szarej strefie.
Ale Anna Mandes piętnuje też wadliwe rozwiązania ustawowe, które paraliżują działania społeczników. Okazuje się, że w sytuacji pandemii nie może zwołać zdalnego zebrania wiejskiego. Ustawodawca, tworząc pandemiczne prawo, dotarł do poziomu gmin, ale zapomniał o sołectwach. Rada gminy może obradować przez Internet, ale sołtys z mieszkańcami – już nie. Tymczasem w Laskach – m.in. z powodu pandemii – pilnie potrzebna jest zmiana przeznaczenia tegorocznego funduszu sołeckiego.
Laski dbają o swoje pszczoły
Kończąc rozmowę, trafiam jeszcze na jeden z niedawnych postów na Laskowskim Faebooku. Na zdjęciu – furtka na plac zabaw, którą obsiadł rój pszczół. I znów dowiaduję się o innowacji.
– Aaa, same odleciały, nie musieliśmy nawet wołać straży. I to się stało w Międzynarodowy Dzień Pszczoły! Dobrze, że je mamy. Ale może dlatego, że jesteśmy gminą niekoszoną. Nie kosimy, żeby zapobiegać suszy w ten sposób. Nie musimy żadnych kwietnych łąk zakładać, mamy już naturalne – kończy Anna Mandes.
Karolina Kasperek
Fot. Archiwum sołectwa Laski