Piąty Zjazd Kół Gospodyń Wiejskich i Innych Organizacji Kobiecych z Terenów Wiejskich w Licheniu za nami. Przez dwa dni ton i rytm w wielkopolskiej wiosce nadawało ponad tysiąc kobiecych serc. Do Lichenia Starego przywiodło je jednocześnie umiłowanie tego, co tradycyjne, ale i tęsknota za nowymi, rozwijającymi doświadczeniami. Z każdym rokiem pań jest nie tylko coraz więcej, ale przyjeżdżają też z coraz odleglejszych zakątków Polski.
Jarmarki kolorowe
Zjazd tradycyjnie rozpoczął się jarmarkiem wielokulturowym. Wzdłuż prowadzącego do plaży deptaku rozsiadły się gwarne, barwne i przede wszystkim pachnące regionalną strawą stoiska. Koła gospodyń zapraszały przechodniów do degustowania, chętnie dzieliły się recepturami i doświadczeniem kulinarnym, ludowym strojem promowały swój region i zachęcały do jego odwiedzenia. Jednym z bardziej suto zastawionych stołów był ten udekorowany przez gospodynie ze Stadeł koło Podegrodzia w Kotlinie Sądeckiej.
– Jesteśmy Laszkami Podegrodzkimi. Tak się nazywa region – Lachów Sądeckich. Nie jesteśmy góralami! Ta nasza obecność na zjeździe ma dodatkowy wymiar. W Stadłach w XVII wieku urodził się błogosławiony ojciec Stanisław Papczyński, założyciel zakonu księży marianów, czyli tych, którzy opiekują się tutejszym sanktuarium – opowiada Zofia Maciuszek, w biegu, bo zaraz występ ich kabaretu.
Podegrodzianki przyjechały z całym arsenałem produktów regionalnych. Znalazły się tam i sery lachowskie, podpłomyki z serem, ciastka podegrodzkie i słynna kukiełka podegrodzka – słodka bułka drożdżowa w kształcie warkocza. W przyszłym roku będą w Licheniu na pewno.
Na zjeździe obecne są nie tylko całe formacje kobiece, ale i przyjeżdżające w pojedynkę pasjonatki tradycyjnych rzemiosł. Agnieszka Radomska, twórczyni ludowa z Ewcina w woj. łódzkim, już trzeci raz gościła w Licheniu.
– Przyjechałam z własną wystawą, ale też podziwiać innych. O zjeździe dowiedziałam się z „Tygodnika”. Szydełkowanie to moje hobby. Twórczość ludowa w moim regionie – brzezińskim – właściwie zaginęła. Jestem jedną z nielicznych osób, które próbują ją dziś odtworzyć – próbowała przedrzeć się przez jarmarczny gwar pani Agnieszka.
W kolorowym pasiastym wełniaku po prababci dzierga koronkowe serwetki. Ktoś chce kupić jedną z nich – ma cenę, ale twórczyni zdradza, że cieszyłaby się, gdyby pozostała w jej zasobach.
Konkursy, konkursy
Między uczestniczkami zjazdu każdego roku daje się odczuć atmosferę przyjaźni i współpracy. Nie przeszkadza to jednak rywalizacji w różnych kategoriach. W tym roku rozegrano cztery konkursy. Najlepszym stoiskiem okazało się to z gminy Wągrowiec w Wielkopolsce. Palmę pierwszeństwa w kategorii rękodzieła artystycznego przez rok dzierżyć będzie Koło Gospodyń Wiejskich ze Ślesina. Najlepszą potrawą z mleka był ser podpuszczkowy gospodyń z KGW Pogoń-Bylew. Nagrodę w tym konkursie ufundowała Agencja Rynku Rolnego. Mleko było też tematem przewodnim czwartej konkurencji – na ciasto na bazie tego produktu. Tu bezsprzecznym zwycięzcą zostało Koło Gospodyń Wiejskich z Połomi za kołocz.
Podczas zjazdu swój finał miał też plebiscyt na „Kobietę Roku »Tygodnika Poradnika Rolniczego«”. O tym, kto został jego laureatką, przeczytacie na kolejnych stronach.
Między nami kobietami
Drugi dzień zjazdu to od lat czas raczej dla ducha. Niedzielnym rankiem znad jeziora wyruszył barwny korowód gospodyń ubranych w stroje regionalne. Było głośno, za sprawą orkiestry ochotniczej straży pożarnej, i radośnie. W marszu pod bramy bazyliki udało się nam namówić panie na krótkie rozmowy.
– Ten strój? Taki trochę krakowski, ale zrobiony „pod nas”. Krój krakowski, ale nie ma haftów – śmiały się gospodynie z Wieliczki.
– Jechałyśmy tu w 58 osób aż sześć godzin. Jesteśmy tu jako koło i jednocześnie zespół „Kamieniacy”. Tu jest pięknie! Nie miałyśmy stoiska, ale to dlatego, że jesteśmy pierwszy raz. W przyszłym roku coś zorganizujemy, przywieziemy nasze kapuśniaczki, kasiarze z kaszy jaglanej i ziemniaczarze – mówiły ubrane, jak przystało na Podkarpacie, na biało gospodynie z gminy Kamień pod Rzeszowem.
Część uczestniczek spieszyła się na wykład Małgorzaty Terlikowskiej, etyczki i publicystki.
Tematem prelekcji było budowanie relacji małżeńskich w rodzinie. Przez ponad godzinę prelegentka dzieliła się osobistym doświadczeniem ze swojego siedemnastoletniego małżeństwa.
– Chodzi o to, żeby miłość się zmieniała, żeby dojrzewała, ewoluowała, żeby nie zatrzymała się na etapie zakochania. Bo życie bywa też trudne, czasem smutne, czasem mamy pod górkę – mówiła m.in. Małgorzata Terlikowska.
Po wykładzie odpowiedziała też na pytania słuchaczek. Ostatnim, wieńczącym imprezę punktem była uroczysta msza święta z udziałem księdza biskupa włocławskiego Wiesława Alojzego Meringa.
Panie chcą wrócić do Lichenia za rok. Warto się wybrać na VI zjazd, będzie on bowiem wielką fetą z okazji 150-lecia działalności kół gospodyń wiejskich. I my was wszystkie zapraszamy.
Karolina Kasperek