Siadamy do rozmowy pod mirabelką, z której co roku powstają świetne przetwory.
Nie potrafi usiedzieć spokojnie w jednym miejscu. Jeszcze zanim wyśle projekt na konkurs, już ma zaplanowany kolejny. A czasem realizuje jednocześnie kilka projektów – instytucje chętnie przyznają fundusze tym pisanym przez jej stowarzyszenie.
Cygański żywot
Prezesuje dwóm organizacjom. Zanim powiemy, jak do tego doszło, zapytaliśmy o jej dzieciństwo.
– Wiedliśmy życie trochę cygańskie. Siostra była domatorką, a mnie wszędzie było pełno. Zimą narty, łyżwy. Cały rok – w SKS-ach, w harcerstwie, w kółku tanecznym. W siatkówkę, koszykówkę, w palanta – wszędzie jedna z pierwszych – wspomina.
W którymś momencie rodzina osiadła pod Trzemesznem. Tam poznała męża. Osiadła w jego gospodarstwie w Trzemżalu. Kiedyś poszła za teściową na zebranie koła gospodyń. W krótkim czasie okazało się, że trzeba będzie nowej przewodniczącej. Na kolejnym spotkaniu przegłosowano najmłodszą, czyli Krystynę. A ona – trochę przerażona, ale jeszcze bardziej głodna wyzwań – podjęła się zadania, choć niewiele miała w 1991 roku pojęcia o działaniu kół. Za to wieś miała pojęcie o jej możliwościach. Uchodziła za przedsiębiorczą.
– Rzeczywiście, wtedy mieliśmy już telefon, samochodem już dawno jeździłam. Niewiele chyba było takich kobiet w okolicy – wspomina Krystyna.
Po zmianie ustroju w 1989 roku wiele kół popadło w uśpienie. Ale nie w Trzemżalu. Wtedy Krystyna Mądra powiedziała do koleżanek: „Poczekajmy, przetrzymajmy ten moment, zobaczymy, co się stanie”. Robiły swoje, organizowały imprezy dla dzieci, dla starszych. W 2001 roku założyła stowarzyszenie „Razem”. Wtedy to był ewenement na skalę kraju, w Wielkopolsce były najprawdopodobniej pierwszym kołem zarejestrowanym jako stowarzyszenie. Teraz mogły już swobodnie wnioskować o unijne dotacje. Chwilę później Krystynę zaproszono do Pałacu Prezydenckiego na Dni Europy. Była jedną z nielicznych reprezentantek wsi na tym zjeździe. A potem pogalopowała z projektami. Najpierw do Fundacji Wspomagania Wsi na wakacje dla najmłodszych. Dostała 3 tys. zł. W latach 2005/2006 realizowała ze stowarzyszeniem jednocześnie trzy projekty dla dzieci. Wyspecjalizowała się w pisaniu dziecięcych projektów, w Trzemżalu więc niemal ciągle trwały zajęcia dla dzieci i młodzieży – maluchy i starsi mieli gdzie spędzać czas po szkole, uczyć się rękodzieła.
Maszynka do funduszy
Czasem Krystyna pisze projekty i zapomina, że je wysłała. Dzwonią potem z różnych instytucji z pozytywną decyzją, a ona pyta czy to „ze stowarzyszenia, czy z fundacji”. Bo pięć lat temu założyła też fundację „Nasza wieś” w Trzemżalu. Wszystko po to, by skuteczniej starać się o środki. Taki zapomniany projekt to m.in. „Rower dobry na wszystko” z kwotą 15 tys. zł. Kolejne 10 tys. otrzymała w 2012 od urzędu marszałkowskiego na sprzęt nagłaśniający. Przekonana, że po roku już nie zostanie przychylnie potraktowana, napisała kolejny projekt. Za kolejne 10 tys.zł od marszałka wyposażyła świetlicę w krzesła i stoły. W międzyczasie, między projektami a wycieczką, poddała się operacji usunięcia gigantycznego oponiaka. Teraz przygotowuje się do zawodów w dyscyplinie, którą próbuje zarazić lokalną, i nie tylko, społeczność. To kule-bule, po polsku też „petanka”. Starą francuską grę poznała na targach w Bednarach. Napisała wniosek. W gminie pytali: „Co ta Mądra znowu wymyśla?”. Wygrała, choć konkurowała z poważną dyscypliną – piłką nożną. Dostała kilka tysięcy złotych. Kupiła grę, zainspirowała rodziny, do Trzemżala przyjechał instruktor, a potem pojechali na ogólnopolskie zawody. Podczas półkolonii w 2015 roku przekonywała do prastarej gry młodzież, którą zaprosiła w ramach kolejnego projektu. Na realizację czeka kilka kolejnych, w tym oswajanie z kulami-bulami mieszkańców pobliskiego Niechanowa. We wrześniu ruszają dwa kolejne projekty w Trzemżalu. Są kontynuacją kilku poprzednich promujących zdrowy styl życia oraz walkę z otyłością i nadwagą.
– Nie byłoby wszystkich tych sukcesów bez moich koleżanek. Wszystkie się idealnie uzupełniamy – kończy Krystyna Mądra.
- Daniel Bisikiewicz, radny gminy Trzemeszno:
– Pani Krystyna zna problemy wsi. Swoimi działaniami poprawia warunki i standard życia ludzi mieszkających w sołectwie. Jest niezwykle kompetentna, rzetelna, ma doświadczenie.
Jest osobą zdecydowaną, stanowczą, wie, czego chce. Nie daje się łatwo zbyć. Zrobi wszystko, żeby osiągnąć cel, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Wszystkimi możliwymi sposobami przyczynia się do rozwoju sołectwa. - Włodzimierz Losik, prezes stowarzyszenia „Pod Żaglami”:
– Jest komunikatywna, przedsiębiorcza, koleżeńska. Bywa też uparta. Ale to pozytywna cecha. Kiedy chce się coś zrobić dla ludzi – a ona robi bardzo dużo – trzeba takim być. I nie zawsze to wszystkim odpowiada. Ale tych osób ona nie szuka, poszukuje tych, którzy od razu są chętni jej pomóc. Niektórych przekonuje, ale nie do upadłego, nie marnuje wtedy energii, tylko zachowuje ją na działanie. - Małgorzata Kołodziejczyk, żona sołtysa:
– Jest ambitna, pracowita. Mobilizuje wszystkich, przekonuje. Czasem mówimy jej: „Krysia, daj sobie z tym spokój”. Nie zniechęca jej to, wtedy angażuje się tym bardziej. Wie, że i tak damy się później przekonać. Ale potrafi też iść na kompromis. Czasem rodzi się w nas poczucie winy, że robimy dużo mniej niż ona. Przecież siedzi wieczorami nad projektami – komu dziś się chce to robić?! Podziwiam ją.
Karolina Kasperek