Wszystko może się zdarzyć
– Udało się. Miłość wzięła górę i pokonała wszelkie przeszkody. Jesteśmy szczęśliwi! – zapewniają małżonkowie.
Historia naszych Czytelników jest wyjątkowa, opowiada bowiem o miłości od pierwszego wejrzenia. Wystarczyło jedno spotkanie, aby wdowiec i wdowa poczuli, że są sobie przeznaczeni. Zapewniają, że dzięki małżeństwu poczuli się młodziej, zaś jesień ich życia nabrała kolorów. Znów mają okazję, aby się uśmiechać, smakować każdy dzień, czuć się ważnymi i kochanymi. Jeśli jeszcze dodamy, że połączył ich jeden, jedyny list, który mężczyzna wysłał do redakcji... Jak się okazuje, wszystko się może zdarzyć. Zwłaszcza jeśli idzie o uczucia.
Historia Władysława
– Owdowiałem, dopadła mnie samotność. Rozmyślając nad własnym losem i dalszym życiem, które – jak wtedy myślałem – będzie trudne do zniesienia, postanowiłem wyjść mu naprzeciw – wspomina mężczyzna początek niezwykłej historii.
Był lipiec 2018 roku. Władysław, 70-letni wdowiec, mieszkaniec urokliwej wsi pod Suchą Beskidzką, usiadł przed komputerem i zalogował się na stronie „Tygodnika Poradnika Rolniczego”. Wspomina, że czuł, jakby kierowała nim „niewidzialna ręka”. Odszukał Kącik Samotnych Serc. Z setek ofert wybrał jedną. Jak mówi, najbliższą jego sercu. Mimo że anons pochodził z 2017 roku, postanowił odpisać.
– Skreśliłem kilka słów do redakcji z prośbą o przekazanie listu wybrance. Miałem nikłe nadzieje, że poszczęści mi się w miłości, ale postanowiłem dać sobie szansę – opowiada.
Władysław czekał kilka tygodni na odpowiedź. Bez rezultatu. Nie zastanawiając się dłużej, zadzwonił do redakcji z pytaniem, co robić dalej. Usłyszał, że warto uzbroić się w cierpliwość.
– W niedługim czasie odezwał się telefon, w słuchawce usłyszałem kobiecy głos. To była Maria. Serce zabiło mi mocniej. I już wiedziałem, że to ta jedyna – wspomina z ekscytacją.
Czytelnicy „Tygodnika Poradnika Rolniczego” wymienili między sobą kilka listów. Mężczyzna dowiedział się, że Maria – mieszkanka metropolii – od lat marzy o przeniesieniu się na wieś. Podobnie jak on, owdowiała i łudziła się, że jeszcze zazna odrobinę szczęścia. Najlepiej – z dala od wielkomiejskiego gwaru. Wśród pól i łąk, z kimś, kogo otoczy troskliwą opieką.
Wkrótce umówili się na pierwsze spotkanie. Władysław przekonał się, że Maria jest tą, z którą chce dzielić życie.
– Po pewnym czasie zdecydowałem się zaprosić wybrankę pod swój dach, na wieś. Początkowo Maria wahała się, była pełna obaw. Jednak nie poddawałem się i uparcie dążyłem do celu. Ostatecznie namówiłem ją do przeprowadzki. Właśnie tak zaczęła się nasza wielka miłość – zapewnia mężczyzna.
Historia Marii
„Droga Redakcjo »Tygodnika Poradnika Rolniczego«!. Mam na imię Maria, pochodzę z Krakowa. (...). Dzięki Waszej gazecie odszukał mnie mężczyzna ze wsi. Poznaliśmy się w lipcu 2018 roku, a 22 grudnia wzięliśmy ślub (...). Wiemy, że to Redakcja przyczyniła się do naszego poznania. Dziękujemy z całego serca”, napisała do nas Czytelniczka.
Maria zamieściła swój anons w 2017 roku. Pisała, że poszukuje szczęścia. Najlepiej – na wsi. Chciałaby kogoś pokochać, czuć się na nowo ważna, potrzebna. Wiek partnera? Nie miał większego znaczenia. Na pewno po sześćdziesiątce, jak ona.
Po kilkunastu miesiącach, w lipcu 2018 roku odezwał się mężczyzna, który zainteresował ją na tyle, że zdecydowała się na korespondencję, a wkrótce – spotkanie. Jak się okazało, przypadli sobie do gustu.
– Niedługo później ustaliliśmy termin naszego ślubu. Od tego dnia mieszkamy razem na wsi i... jesteśmy bardzo szczęśliwi. – Kobieta nie kryje emocji. – Dziś mam sześćdziesiąt osiem lat, a mąż siedemdziesiąt, ale czujemy, jakby ubyło nam ze dwadzieścia! – dodaje z uśmiechem.
Maria przyjęła nazwisko męża. Podkreśla, że decyzja o ślubie była najlepszą, jaką przyszło jej podjąć. Czuje się zakochana.
Historia Marii i Władysława pokazuje, że na prawdziwe uczucie nigdy nie jest za późno. Warto uzbroić się w cierpliwość i dać sobie szansę.
– Czytelnikom „Tygodnika Poradnika Rolniczego”, którzy są samotni, radzę wierzyć w przeznaczenie i Opatrzność, a wtedy miłość zapuka do ich drzwi – zapewnia Maria.
Małgorzata Janus