StoryEditorWiadomości rolnicze

MERS – wirus wielbłąda zagrażający podróżującym na Bliski Wschód

30.06.2015., 15:06h
Ostatnie tygodnie obfitują w doniesienia o nowym groźnym wirusie zbierającym śmiertelne żniwo głównie w Korei Południowej ale i w Europie. Na początku czerwca na zapalenie płuc zmarł pacjent w jednym z niemieckich szpitali, a 16 czerwca do jednej z placówek w czeskiej Pradze przyjęto kolejnego z podejrzeniem infekcji tym wirusem.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) od września 2012 r. do 23 stycznia 2015 r. potwierdziła 956 przypadków infekcji i 351 przypadków śmiertelnych. Do dziś odnotowano przypadki zakażeń m.in. w: Iranie, Jemenie, Katarze, Kuwejcie, Jordanii, Libii, Omanie, Egipcie, Tunezji, Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach. Z krajów europejskich potwierdzono je w: Austrii, Francji, Niemczech, Grecji, Włoszech, Holandii, Turcji i Wielkiej Brytanii. Czy rzeczywiście jest on tak niebezpieczny? Komu zagraża i czy konsekwencją zarażenia musi być śmierć? 

Szkopuł w wielbłądzie

Dziesiątkująca Koreańczyków choroba to MERS – Middle East Respiratory Syndrome, czyli po polsku Bliskowschodni Zespół Niewydolności Oddechowej – efekt działania niedawno rozpoznanego nowego koronawirusa. Na stronie internetowej Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, powołującego się na dane WHO, można znaleźć informację, że pierwszy przypadek zakażenia człowieka wirusem MERS zdarzył się w czerwcu 2012 roku u osoby mieszkającej w Królestwie Arabii Saudyjskiej. Rezerwuar wirusa, czyli środowisko, w którym się najlepiej rozmnaża, oraz drogi szerzenia się i przenoszenia się na człowieka są dotąd niepoznane. 

Przeprowadzone w krajach Bliskiego Wschodu badania ujawniły, że istotną rolę w szerzeniu się go wśród ludzi mogą odgrywać wielbłądy. Niemiecki pacjent kilka tygodni wcześniej przebywał w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i podejrzewa się, że zainfekował się na jednym z tamtejszych targów zwierząt. Człowiek, od którego rozpoczęła się epidemia w Korei, także podróżował m.in. do Emiratów i Kataru.

Co pewnego wiemy? 

Wirus pochodzi z tej samej rodziny co wirus, który kilka lat temu wywołał epidemię SARS w Chinach. Jest od swojego poprzednika bardziej śmiertelny, choć rozprzestrzenia się trudniej. 

Wirus nie jest łatwy w diagnozowaniu. Przede wszystkim, jak twierdzą specjaliści, ze względu na niską świadomość społeczną i późne zgłaszanie się z objawami. Tak zwany pacjent zero w Korei długo był niezdiagnozowany i nieodizolowany. Powodem trudności w rozpoznaniu jest też podobieństwo objawów do tych wywołanych przez inne grypopodobne wirusy. Trudno wykryć wirusa także w warunkach laboratoryjnych na wczesnym etapie infekcji, czyli przy zapaleniu górnych dróg oddechowych. Dopiero po zainfekowaniu dolnych dróg próbki wykazują jego obecność. To zwykle moment, kiedy pacjent jest już hospitalizowany z powodu zapalenia płuc.

Jak rozpoczyna się i wygląda zakażenie wirusem MERS? Zwykle wśród objawów są gorączka, kaszel, płytki oddech. W dalszym przebiegu stwierdza się zapalenie płuc. Odnotowywano też dolegliwości żołądkowo-jelitowe, jak biegunka. W cięższych przypadkach potrzebna jest mechaniczna wentylacja pacjentów z powodu zaburzeń oddychania. 

 Groźniejszy dla słabych

Charakterystycznym i groźnym objawem w tej chorobie jest dysfunkcja nerek albo wstrząs septyczny, czyli ogólne zakażenie organizmu. Jak zwykle w takich przypadkach, wirus zagraża bardziej osobom z osłabionym układem immunologicznym – starszym i przewlekle chorym (cukrzykom, pacjentom nowotworowym, cierpiącym na przewlekłe choroby płuc). Jest możliwe, że zarazimy się, ale nie zachorujemy. 

Wirus nie przenosi się łatwo z człowieka na człowieka – dopiero w bliskim kontakcie, najczęściej na sprawujących opiekę nad chorym. Specjaliści z WHO nie wprowadzają ograniczeń co do podróży na Bliski Wschód. Zalecają zachowywać podstawowe zasady higieny. Nie ma bowiem szczepionki na tego wirusa.

Karolina Kasperek

 
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
28. listopad 2024 03:58