O jeden most za daleko
Kiedy piszę ten tekst, pod petycją jest już dobrze ponad czternaście tysięcy podpisów. Składają je ludzie z całej Polski – z dużych miast, miasteczek i wiosek. W uzasadnieniach piszą: „Nie wyrażam zgody na niszczenie polskich zabytków technicznych, które stały się symbolem regionu”, „Dziedzictwo kulturowe nie ma narodowości”, „Nie wyobrażam sobie, żebyśmy na potrzeby produkcji filmowej niszczyli zabytki techniki” czy „Pomysł zniszczenia takiego pięknego mostu dla paru sekund filmu jest barbarzyństwem”.
W jednej z audycji w ogólno-polskim radiu słyszę krótką wypowiedź burmistrza miasta i gminy Wleń, w której leżą Pilchowice i sławny już na cały świat most.
– Powie pan parę słów o moście? – pytam chwilę później burmistrza w rozmowie telefonicznej.
– Zapraszam do ratusza. Bo sprawa bardziej skomplikowana – odpowiada Artur Zych, wleński włodarz.
Nie tylko most!
Upalne piątkowe południe. Z nieba leje się żar, a na burmistrza biją siódme poty, kiedy kolejny raz opowiada do kamery zaskakującą historię z mostem. Lokalna telewizja właśnie nagrywa krótką wypowiedź. Minuta przerwy i rozmowa z...