23-letnia Karolina, miłośniczka programowania komputerów oraz 26-letni Wojciech, pasjonat alpinizmu, już na pierwszym spotkaniu poczuli, że nie są wobec siebie obojętni. Dziś planują wspólną przyszłość. Ślub, gromadka dzieci, ciepło domowego ogniska – to ich największe marzenie.
A może by tak napisać?
Wrzesień 2017 roku. 25-letni, młody, przystojny rolnik z niewielkiej wsi pod Poznaniem postanawia zamieścić anons w „Tygodniku Poradniku Rolniczym”, który prenumeruje. Ma już dosyć spotkań z dziewczynami, które – jak mówi – zwracają uwagę tylko na zawartość portfela. Chciałby poznać zwyczajną, sympatyczną dziewczynę, która wybierze spacer po lesie zamiast wyjścia na dyskotekę. Taką, która nie przestraszy się obowiązków związanych z życiem na wsi. Bo właśnie z nim wiąże swoją przyszłość. Wspólnie z rodzicami prowadzi 80-hektarowe gospodarstwo o profilu roślinnym, które za kilka lat przejmie. Wojciech w kilku słowach pisze o samotności. Nie szuka księżniczki. Swój anons podpisuje „Samotna Ryba”.
W tym czasie Karolina, 22-letnia mieszkanka wielkopolskiej wioski, odwiedza dziadków – to właśnie u nich wpada w jej ręce gazeta, w której zamieszczone są oferty matrymonialne. Uwagę przykuwa „Samotna Ryba”. Ujmuje ją szczerość krótkiego ogłoszenia. Młoda kobieta postanawia odpisać. „Dlaczego miałabym nie spróbować?” – myśli sobie. Nie interesują ją koledzy z rodzinnej miejscowości, którym imponują dziewczyny skupione na wyglądzie.
Wysyła list z numerem telefonu. Załącza fotografię, która od razu wpada w oko Wojciechowi. On postanawia odpisać niebieskookiej szatynce o ślicznym uśmiechu. Cieszy się, że jedyny list, jaki otrzymał, napisała sympatyczna dziewczyna. I do tego ładna.
Wielkie zaskoczenie
Dwa tygodnie później Karolinę budzi esemes. Okazuje się, że mężczyzna ukrywający się pod pseudonimem „Samotna Ryba” chciałby ją poznać. Ona również prosi o zdjęcie. Chciałaby wiedzieć, z kim wkrótce się spotka.
– To było wielkie „wow”! – wspomina Karolina. – Zdziwiłam się, jak to możliwe, że taki przystojniak jest samotny – uśmiecha się. – Wojtek przyjechał do mnie w listopadzie. Przyjechał z czerwoną różą, co bardzo mnie ujęło. To prawdziwy gentelman.
Rozmawiają ze sobą ponad dwie godziny. Karolina, typowa „gaduła”, ma wiele do powiedzenia. Wojciech już się nie martwi, że zapadnie krępująca cisza. Chcą się dowiedzieć o sobie jak najwięcej.
Karolina wspomina o swojej pasji – komputerach. Zna się na ich budowie, instalację programów ma w małym palcu. Potrafi usunąć wirusy, programować, a nawet złożyć własny sprzęt. Zawodowo zajmuje się handlem, ale marzy się jej nauka informatyki. W przyszłości chciałaby założyć rodzinę.
Wojciech opowiada o trudach codziennej pracy w gospodarstwie. W wolnych chwilach poświęca się swojej pasji, którą jest... arborystyka, czyli wspinaczka drzewna.
– Wojtek wspina się na drzewa metodą alpinistyczną. Ma buty z rakami, liny. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam „w akcji”, oniemiałam. Zdobywa również ścianki, wspina się na mosty – z dumą dodaje Karolina.
- Choć nasz „Tygodnik” to pismo rolnicze, miłość w nim znajdują nie tylko rolnicy i rolniczki
Między nimi „iskrzy”. Oboje chcą się ponownie spotkać, i to jak najszybciej. Choć dzieli ich ponad sto kilometrów, w kolejny weekend umawiają się na spacer do lasu. Rozmawiają o wzajemnych oczekiwaniach, życiu, planach. W tygodniu – niemal codziennie wieczorem do siebie dzwonią, potrafią przegadać po kilka godzin. Po paru miesiącach znajomości klamka zapada – czas przedstawić drugą połówkę rodzinie. Obojgu bardzo zależy na akceptacji.
Co by było, gdyby...
Dziś śmieją się z dawnych obaw – przyszli teściowie ich uwielbiają!
– Zawsze, kiedy przyjeżdżam w odwiedziny do Wojtka, jestem traktowana jak członek rodziny – serdecznie i ciepło. Z myślą o mnie, jego rodzice przygotowali, wyremontowali i urządzili pokoik, który na czas przyjazdu zajmuję – zapewnia Karolina. – Z kolei moja mama traktuje Wojtka jak syna, bardzo go lubi.
Karolina żartuje, że ich spotkania najczęściej mało mają wspólnego z romantycznymi randkami – każde z nich łapie się za inną robotę, którą akurat trzeba wykonać w gospodarstwie. Praca w ogrodzie, to znowu naprawa silnika, innym razem – sadzenie czereśni. Jednak oboje to lubią. Na wsi czują się dobrze.
– Kiedy opowiadamy znajomym, w jaki sposób się poznaliśmy, nie mogą uwierzyć. Są zdziwieni, że przez rolniczą gazetę, a nie w dyskotece czy na Facebooku – mówi Karolina. – Do dziś, na pamiątkę, Wojtek przechowuje list ode mnie oraz swój anons – opowiada. – To on wpadł na pomysł, aby opowiedzieć Wam naszą historię.
Karolina i Wojciech w przyszłości chcieliby się pobrać, założyć rodzinę. Wstępnie planują zamieszkać u Wojtka. Przyznają, że nie chcą się spieszyć – na wszystko przyjdzie czas. Na razie cieszą się tym, co przynosi codzienność. Karolina, za namową Wojciecha, robi prawo jazdy. Zostały jej ostatnie egzaminy.
– Pod koniec sierpnia, kiedy Wojtuś upora się ze żniwami, wyjedziemy na weekend nad morze. Wyłączymy telefony, to będzie czas tylko dla nas. Cieszę się, że trafiłam na mądrego, ciepłego faceta, który w życiu kieruje się zasadami. Nie przypuszczałam, że trafię na tak fajnego chłopaka – i to za pierwszym podejściem. Jako jedyna odpisałam na jego anons! – wspomina Karolina. – I trafiła się nam wspaniała miłość. Proszę o tym napisać.
Małgorzata Janus