StoryEditorWiadomości rolnicze

Zielony Zakątek 2017: Miododajne królestwo

06.10.2017., 15:10h
W ogrodzie państwa Górów głos ma natura. I widać, że świetnie sobie radzi, a wszystko dzięki pani Stefanii. Za sprawą jej pracowitości oraz nornic i pszczół ogród ma niepowtarzalny charakter. To spodobało się jury konkursu „Zielony zakątek”, które przyznało pani Stefanii II miejsce.
Kręta droga na peryferiach Ostrzeszowa. Widać, że kiedyś była tu wieś. Przed laty uchwałą rady gminy wioska została wchłonięta przez miasto. Tu właśnie swój raj mają państwo Górowie. Z daleka rzuca się w oczy przystrzyżonymi krzewami i bajecznie kolorowymi kwiatami.

Kwiaty, nożyce, kamień

Jednej jesieni kilkaset cebul krokusów, tulipanów, narcyzów i hiacyntów nornice przeniosły mi z miejsca na miejsce. Spryciule zrobiły sobie z nich spiżarnię. Zorientowałam się dopiero wiosną, gdy kwiaty zaczęły mi wschodzić w miejscu, w którym ich nigdy nie sadziłam. Chciałam je przenieść z powrotem, ale uznałam, że tu gdzie rosną też pasują – opowiada pani Stefania Góra z Ostrzeszowa, której ogród pod względem urody nie ma sobie równych w okolicy.



W ogrodzie pani Stefanii rośliny „przesadzają się same”. Kiedy któregoś razu pomogły jej w tym nornice, postanowiła nie ingerować w zastany porządek z własnymi koncepcjami


Tysiące roślin, przede wszystkim miododajne kwiaty i morze gigantycznych hortensji, które pani Stefania sama rozmnaża, zdobią rabaty w tym niezwykłym ogrodzie. Bo jego właścicielka nie tylko posadziła w nim niemal każdą roślinę, ale z równie wielkim zapałem, gdy miała jeszcze więcej sił, sama też wybudowała kamienną piwniczkę na wino. Jej drewniany dach przypomina kształtem ogromną beczkę. Wprawdzie wina w piwniczce się nie składuje, ale miejsce obrośnięte pnącymi zimozielonymi roślinami służy domownikom jako miejsce wypoczynku w upalne dni.

Kilka lat później pani Stefania tuż obok postawiła pergolę. Po jej drewnianych kanciastych słupach pnie się m.in. winogrono i kwitnący na fioletowo klematis.



Części ogrodu łączą ze sobą urokliwe kamienne ścieżki


W cieniu winogronowych liści dobrze się odpoczywa – wyjaśnia pani Stefania, która w tym miejscu ustawiła drewnianą ławę i ławki do siedzenia. Pomalowane na ciemny brąz meble ustawione są tak, że rozsiadając się w nich wygodnie, jak na dłoni widzimy panoramę ogrodu.

Własny projekt

Ogród jest nieduży. Ma trochę ponad 2 tysiące metrów. Za czasów mojej mamy był tu przede wszystkim warzywniak, trochę krzewów i drzew owocowych. Za porządkowanie zabrałam się w 2002 roku. Pierwszy skalniak, który powstał z setek kamieni, które co roku po zimie rodzi ziemia, wybudowałam w 2004 roku – wspomina pani Stefania.



Kamień wykorzystano też do utworzenia sztucznej skarpy z wodospadem


Wówczas nikt z domowników nie wierzył w umiejętności ogrodnicze i murarskie pani Stefanii. A ona wiedzę na temat pielęgnacji roślin czerpała przede wszystkim ze specjalistycznej prasy.
Czytanie i przeglądanie czasopism o ogrodach dawało mi wiarę, że sobie poradzę – podkreśla pani Stefania.

Na początku trochę pracy szło na marne. Ale zasada prób i błędów z czasem zaczęła dawać efekty.

U mnie rośliny muszą sobie same radzić. Nie zmuszam ich, by rosły tam, gdzie ja chcę, a im nie jest dobrze – zapewnia pani Stefania.

Dlatego pierwszy skalniak obecnie nie przypomina tego, który pani Stefania zaprojektowała przed laty. Dziś niemal szczelnie porasta go kocimiętka, różne gatunki rozchodników, sukulenty, a gdzieniegdzie z kępy płożących się roślin wyrasta czerwona kula berberysu, żółto-zielona bryła trzmieliny, czy srebrzysto-zielony stożek iglastego krzewu. Na obrzeżu skalniaka pani Stefania wygospodarowała miejsce na drewnianą ławeczkę. Lubi sobie na niej posiedzieć, choćby po trudach związanych z przycinaniem bukszpanowego labiryntu.



Państwo Górowie na mostku nad oczkiem. Widok na nie rozpościera się z altany


Któregoś razu zamarzył mi się ogród w stylu francuskim. Większość bukszpanów to moje sadzonki. Regularne przycinanie sprawiło, że powstał z nich szczelny miniaturowy żywopłot – wyjaśnia właścicielka ogrodu.

Piwniczka, altana, pergola

Ławeczka to nie jedyne miejsce do odpoczywania w ogrodzie. Jest jeszcze kamienna grota, która przypomina winną piwniczkę. Obrośnięta zimozielonymi pnączami zlewa się z otoczeniem. Tuż przy niej można wygrzewać się w słońcu. Stolik i ławy tylko z góry osłania naturalny dach z … winogron. Nad drzewami w głębi ogrodu widać stożkowy dach kryty trzcinową strzechą.



Słoneczniki w tym ogrodzie uśmiechają się do ludzi i do pszczół


Sama zbierałam tę trzcinę na pobliskim stawie. Osobiście ją też kładłam – mówi z dumą pani Stefania.

Z tej altany rozpościera się widok na oczko wodne z kaskadą i mostkiem. Szum wody uspokaja. Może dlatego tu najczęściej odpoczywają Górowie.

Pani Stefania uwielbia naturalne pojemniki do roślin. Dlatego w czym się da i gdzie się da sadzi kwiaty, ozdobne krzewy i sukulenty. I tak ze starych pni drzew powstały niecodzienne donice. Odarte z kory i pogryzione przez korniki wysokie pnie drzew stały się nowym miejscem dla sukulentów. Wpadają w oko gościom.



Pszczelarstwo to druga po ogrodzie pasja Górów. Ona też, podobnie jak ogród, wyrasta z amatorskiej wiedzy


Nad ogrodem unoszą się pszczoły. Zbierają pyłek i spijają nektar ze strzelistych słoneczników. Przysiadają na kulistych kwiatach przegorzany, nie przelecą też obojętnie koło tymianku, lawendy i ogórecznika. Skąd tu tyle pszczół? W głębi ogrodu kryje się pasieka. Dziewięć uli to królestwo rodziny pani Stefanii. Również w dziedzinie pszczelarstwa Górowie są samoukami. Lata praktyki sprawiły, że dziś przewodzą w związku pszczelarzy.

Dorota Słomczyńska
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
05. listopad 2024 03:21