StoryEditorOgród

Zielony zakątek 2017: W Łaszczynie jak nad Morzem Śródziemnym

03.12.2017., 14:12h
Równo, ale nie od linijki. Uporządkowanie, ale nieprzesadnie. Ogród Aurelii Poprawy z podrawickiego Łaszczyna, jeden z dziesięciu finałowych w naszym konkursie, jest udanym konglomeratem nawiązań do stylu francuskiego i angielskiego.
Obejście i to, co widać tuż za furtką prowadzącą do jednorodzinnego domu Aurelii Poprawy, sugeruje, że to ogród utrzymany raczej w stylu francuskim. Geometrycznie wyrysowana bryła budynku, z podkreślającymi tę geometrię poziomymi zdobieniami z tynku. Widać to na jednym z poniższych zdjęć. Dużo poziomych linii, biel, popiel, czyli raczej modernistycznie i ascetycznie.

Podobnie jest z trawnikiem przed domem i ścieżką do niego prowadzącą. Trawnikiem rządzą prostopadłe linie, wzdłuż nich wysypany grys, a na jego tle w niezwykle regularny sposób posadzone są kule formowanych tuj. W tej systematyczności jedyną zapowiedzią ogrodowej fantazji i rozbuchania, które nas czeka za domem, są kępy traw pod frontowymi oknami.



Aurelia Poprawa, autorka niebywałej zielonej architektury, pochodzi z gospodarstwa znajdującego się niedaleko jej rodzinnego domu w Łaszczynie. Z mężem postanowiła się wybudować na obrzeżach wsi. Ogród i dom, który wybudowała z ogromną pomocą rodziców, zajmują niecałe 1000 m2. Budynek powstał szybko i według ściśle przemyślanego przez Poprawów projektu. Ogród natomiast wciąż powstaje, a początek miał dość oryginalny.

Zaczęło się od spaceru


Poszlismy z mężem do lasu na spacer i przynieśliśmy brzózki. Od nich się zaczęło. Potem powoli dokupowałam tuje. Rośliny znajdowałam na targu  w Rawiczu albo w szkółce w Łaszczynie. W wyborze roślin pomagała mi mama. Różne, to co mi wpadło w oko, bez założonej z góry koncepcji. Ale lubię nowoczesny styl, więc szczególnie trawy. Oglądałam sporo ogrodowo-wnętrzarskich czasopism, stron w internecie – zdradza Aurelia Poprawa.




Ogród powstawał partiami. Tu kępka traw, tam skalniak. Potem Aurelia znajdowała roślinę, która pasowała jej akurat w rogu ogrodu, a potem kolejną, która świetnie komponowała się z kępą traw.

Lawenda, uwielbiam ją! Jest w kilku miejscach w ogrodzie. Mam suszone bukiety, robię susz do woreczków do szaf. Marzy mi się posadzenie całego lawendowego pola – opowiada łaszczyńska ogrodniczka. Kwiatami wyjątkowo przez nią lubianym są też lilie i róże. A z kolorów – biały, różowy, fioletowy.



Z aparatem w ręku rozpoczynamy podróż po ogrodzie trochę zgodnie z chronologią, trochę – ze wskazówkami zegara.

Oleandry, pelargonie, wierzba, bukszpan, różowa krzewuszka, berberys, trawy – nie pamiętam wszystkich nazw – oprowadza Aurelia Poprawa.

W ogrodzie drzewa owocowe dzielą przestrzeń z ozdobnymi. Tu kalina, tam wiśnia. Ta druga przycinana, bo właścicielka chce, żeby łatwo było nawet dziecku zbierać z niej owoce.



Fioletu dodaje w ogrodzie scewola, różu – tamaryszek, który Aurelia Poprawa samodzielnie formuje. Wyjątkową jednak ozdobą jest kapalta. To drzewko, które bardzo szybko rośnie i zdobi nie tylko dużymi liśćmi.



Tej rośliny akurat szukałam. Ma duże liście, ale przede wszystkim piękne strąki, które wyglądają jak cieniutkie banany. Kiedy przyjdzie zima, przymrozek, pięknie wygląda na nich szron. Wygląda jak obsypane soplami – mówi łaszczynianka. 

Aurelia twierdzi, że nie ma takiej rośliny, której nie kupiłaby z powodu zbyt skomplikowanych wymagań czy dlatego, że może nie pasować. Dla wszystkiego znajduje miejsce, a jedynym kryterium jest uroda drzewa czy kwiatu. Czasem tylko stawia doniczkę z nową rośliną na tle już rosnących i wtedy decyduje, czy nowy nabytek trafi do ziemi tu, czy gdzie indziej. Ale każdej nowo nabytej roślinie towarzyszą ministudia nad historią, uprawą, wymaganiami. Aurelia z wykształcenia jest kosmetyczką, a teraz czuje się już także ogrodniczką. Podlanie ogrodu zajmuje jej dobrą godzinę, a robi to czasem trzy razy dziennie.    



Tu budleja Dawida. Mieliśmy dzięki niej w tym roku motylarnię. Znajomi przychodzili robić motylom zdjęcia. Wisteria pięknie pachnie, a migdałek cieszy mój wzrok obfitym różowym kwieciem. Ale mam też proso i ryż – mówi o ukochanych „podopiecznych” Aurelia. Jest ich tylu, że nie starczyłoby kolumny na wymienienie ich wszystkich.



Do ogrodu chciała oprócz nowoczesności wprowadzić styl trochę prowansalski, trochę śródziemnomorski. Pomaga jej w tym spora liczba pelargonii, begonii, pacioreczników. Ale też drewniana architektura. Na trawniku wraz z pierwszymi roślinami pojawił się drewniany domek. Pomalowała go na biało, bo lubi biel i światło. Podobnie zrobiła ze stojącym na tarasie niemal stuletnim kredensem. Dzięki niemu taras stał się miejscem wprost wyjętym z magazynu ze śródziemnomorskimi wnętrzami. Wielki stół zastawiany jest białą porcelaną, biel bije też ze ścian. Na jej tle zieleń, fiolet, i róż doniczkowych kwiatów prezentuje się niebywale.

Karolina Kasperek
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
05. listopad 2024 00:27