Przy bramie witają nas dwa husky. Po lewej stronie stoi drewniany dom, wokół niego i za nim ogród, który płynnie przechodzi w sad. A za nim już jest Ojców.
Ogród na ojcowiźnie
Uwagę przykuwają potężne drzewa, największe z nich to rozłożysta 180-letnia lipa. Na jej gałęzi huśtawka zawieszona na przywiezionych przez państwa Klimczaków z wybrzeża linach okrętowych. Ogród nie jest przeładowany ani ostentacyjny. Próżno szukać tu niepotrzebnych ogrodowych ozdób. Jest przestrzeń i piękne widoki.
– Jedna roślina, dobrze prowadzona, posadzona w dobrym miejscu, zawsze przyciągnie uwagę. Nie lubię, gdy wszędzie pełno wszystkiego – mówi pan Zdzisław.
Z wykształcenia zootechnik, podobnie jak jego małżonka Danuta. Nie pracował w zawodzie. Zajmował się aranżacją ogrodów, jest sadownikiem. Specjalizuje się w deserowych odmianach śliwek. Jednak z powodu pogarszającej się opłacalności tej produkcji przymierzają się z żoną do hodowli zwierząt. W wolierze na tyłach ogrodu mieszkają już bażanty i kuropatwy.
Z wykształcenia zootechnik, podobnie jak jego małżonka Danuta. Nie pracował w zawodzie. Zajmował się aranżacją ogrodów, jest sadownikiem. Specjalizuje się w deserowych odmianach śliwek. Jednak z powodu pogarszającej się opłacalności tej produkcji przymierzają się z żoną do hodowli zwierząt. W wolierze na tyłach ogrodu mieszkają już bażanty i kuropatwy.
Na początku lat 80. ub. wieku zakładał ogród, sadził drzewa i krzewy na należącej od dawna do rodziny działce. Całość ma 2 hektary. Wcześniej w tym miejscu było pole. Kamienny ogrodowy grill pan Zdzisław wybudował w 1985 r.
– W tamtych czasach rzecz niespotykana. Pierwotnie zadaszony, teraz czeka w kolejce na remont. Konstrukcję porasta bluszcz pospolity. Jego nasiona przywieźliśmy z Batumi – mówi pan Zdzisław.
Bluszcz rośnie już ponad 30 lat. Grube pędy owinięte wokół siebie pną się w górę. Dopiero z bliska widać, że to nie pojedynczy pień. Obok katalpa. Kwitnie w początku maja. Ma grona jak fasola.
– W tamtych czasach rzecz niespotykana. Pierwotnie zadaszony, teraz czeka w kolejce na remont. Konstrukcję porasta bluszcz pospolity. Jego nasiona przywieźliśmy z Batumi – mówi pan Zdzisław.
Bluszcz rośnie już ponad 30 lat. Grube pędy owinięte wokół siebie pną się w górę. Dopiero z bliska widać, że to nie pojedynczy pień. Obok katalpa. Kwitnie w początku maja. Ma grona jak fasola.
Dla trzmiela, dla ptaków
Obok czteroletniej sosny kolumnowej na ziemi stoi domek dla trzmiela. – W tym roku, niestety, niezamieszkany. Niedaleko 30-letnie sosny czarne.
Wszystkie drzewa, z wyjątkiem potężnej lipy i niepozornych mirabelek, sadził nasz rozmówca.
W planach jest staw ogrodowy na kilkadziesiąt metrów kwadratowych. – Znam się trochę na tym, niestety wciąż brakuje czasu na prace w ogrodzie – mówi pan Zdzisław. Na razie jest więc ogrodowe oczko. Pod lustrem wody można dostrzec karasie, a nad nim, szczególnie w parne i gorące dni, liczne ptaki. Wszystko to doskonale widać z werandy. – W pobliżu nigdzie nie ma wody. Ruch non stop. Przylatują pliszki, szczygły, grzywacze, nawet krzyżówki i bażanty.
Po drugiej stronie domu jego mieszkańcy oglądają z okien ptasi ruch zimą. Sikorki, gile, grubodzioby, tłoczą się w zawieszonym na drzewie karmniku, doskonale widocznym z kuchni.
Po drugiej stronie domu jego mieszkańcy oglądają z okien ptasi ruch zimą. Sikorki, gile, grubodzioby, tłoczą się w zawieszonym na drzewie karmniku, doskonale widocznym z kuchni.
Eksperymenty z drzewami
Zakątek ogrodu, w którym znajduje się oczko wodne, obfituje w interesujące okazy. To m.in. modrzew. Niecodzienny wygląd zawdzięcza szczepieniu. – Wszyscy szczepią modrzew nisko, więc stwierdziłem, że ja zaszczepię jak najwyżej. I stąd taki efekt. Drzewko ma już 23 lata – tłumaczy pan Zdzisław. Podobnie została zaszczepiona brzoza, która jednak kilka lat temu nie wytrzymała ciężaru śniegu i zastygła przygięta do ziemi.
Z kolei wiąz groszkowy, odpowiednio cięty, przypomina drzewka z japońskich grafik. Obok buk szkarłatny. Ale tu gospodarz nie jest zadowolony z wyniku szczepień. – To potężne drzewo, w polskich warunkach niełatwo uzyskać zamierzony efekt. Najładniejszy jest na początku czerwca, gdy liście są intensywnie czerwone – opowiada.
W pobliżu rosną jodły koreańskie. Gdyby nie przemarzły, to na ich gałęziach właśnie teraz można by podziwiać fioletowo-niebieskie, stojące szyszki. Obok świerk serbski.
– Wyrósł modelowy wręcz. A w pobliżu świerki kupione jako serbskie, które okazały się zwykłymi świerkami kłującymi – mówi Zdzisław Klimczak.
Zatrzymujemy się na chwilę przy jodle balsamicznej. Odmiana interesująca także z tego powodu, że po ścięciu nie zrzuca igieł. Wytrzymuje bez wody nawet kilka miesięcy.
Zatrzymujemy się na chwilę przy jodle balsamicznej. Odmiana interesująca także z tego powodu, że po ścięciu nie zrzuca igieł. Wytrzymuje bez wody nawet kilka miesięcy.
– Przywiozłem sadzonki z praktyki w Szwarcwaldzie. Tam rosną w lesie, w Polsce w lesie nie można ich spotkać – wyjaśnia pan Zdzisław.
Kawałek lasu w ogrodzie
Doskonale prezentuje się mini-wrzosowisko usytuowane przy ścianie garażu. Kępki wrzosów są rozsiane wśród szyszek i igieł pochodzących z rosnących w tym miejscu sosen czarnych. – Mamy kawałek lasu u siebie pod samą chałupą. I nam się to podoba – mówi pan Zdzisław.
Przechodzimy przed garaż.
– To akurat podoba się wszystkim – kontynuuje nasz rozmówca. Ma na myśli kwitnącą wisterię. – Dzięki temu, że roślina jest cięta, kwitnie praktycznie przez cały sezon. To bardzo ekspansywne pnącze i nieprzycinane zarosłoby cały dach. Dzięki niemu cały garaż pachnie. W tym roku jednak pąki przemarzły i kwiaty zaczęły się pokazywać dopiero od niedawna.
Na sąsiedniej ścianie pyszni się kwitnący czerwono milin amerykański. Od tak niecodziennie wyglądającego garażu trudno oderwać wzrok. Podobnie jak od całego ogrodu.
Krzysztof JanisławskiNa sąsiedniej ścianie pyszni się kwitnący czerwono milin amerykański. Od tak niecodziennie wyglądającego garażu trudno oderwać wzrok. Podobnie jak od całego ogrodu.