Są wirusy, które dają się we znaki głównie w okresie jesienno-zimowym. Ale są i takie, których obecności doświadczać możemy przez cały rok. Tak jest z wirusem opryszczki – niegroźnym, ale mogącym wywołać dotkliwe skutki.
Lubi się zasiedzieć
Znasz uczucie, kiedy na ustach ujawnia się plejada małych pęcherzyków? Zwykle pojawiają się na zaczerwienionym podłożu. Trochę pieką, trochę swędzą, ale szybko wysychają. Zostawiają po sobie strupki, obecne jeszcze przez kilka dni, a czasem nawet tygodni. Taki przebieg to ważna informacja dla wszystkich, którzy obawiają się, że noszą wirusa opryszczki. Jeśli podobna w objawach dolegliwość trwa tygodniami, nie jest to opryszczka. Opryszczka tzw. wargowa daje w miejscu pojawienia się uczucie suchości i obecności skorupki, a czasami swędzi. Bywa, że przed pełnym wystąpieniem objawów pojawiają się niektóre z nich jako wczesne zwiastuny. To zwykle uczucie łaskotania albo pieczenia w miejscu infekcji. Poprzedza pojawienie się pęcherzyków – najczęściej występuje kilka godzin wcześniej, bywa też, że dzień lub dwa. Ulubionym miejscem wykwitu bolesnych ranek jest kontur ust. Opryszczka to prawdziwy wirus-domator. Niemal nie rusza się z miejsca – występuje zawsze w tym samym, czasem różnica wynosi kilka milimetrów.
Trudno się nie zarazić
Taki obraz choroby to najczęściej już nawracająca opryszczka, czyli kolejne uaktywnienie się wirusa, którym infekcja nastąpiła dużo wcześniej, zwykle w dzieciństwie. Nie zawsze jest spektakularna. U jednych pierwszy atak związany jest z gorączką, powiększonymi węzłami chłonnymi i krwawiącymi dziąsłami. Mogą temu towarzyszyć drobne owrzodzenia wokół ust. Goją się zwykle w ciągu 2–6 tygodni, nie zostawiając blizn. Jednak u wielu ludzi pierwszy atak przebiega bezobjawowo. Infekcja ogranicza się do uruchomienia produkcji przeciwciał, które później chronią przed nawrotami, a także sprawiają, że wirus nie rozprzestrzenia się po całym ciele – uniemożliwiają mu zagnieżdżenie się gdzie indziej niż w miejscu infekcji.
Wirusem opryszczki wargowej zarazić się można bardzo łatwo przez całowanie, bezpośredni kontakt z uszkodzoną opryszczką skórą, ale także w kontakcie z zupełnie nienaruszoną skórą, która jest nośnikiem wirusa. Jego przeniesienie możliwe jest, jeśli używamy wspólnych naczyń, a nawet poprzez pomadkę czy golarkę. Wbrew częstym stwierdzeniom nie można zarazić się wirusem poprzez użycie czyjegoś ręcznika albo założenie szlafroka.
Po infekcji wirus wnika głęboko do komórek nerwowych związanych z miejscem infekcji i tam przebywa w uśpieniu bardzo długo. Co jakiś czas aktywuje się, schodzi w kierunku zakończenia nerwu i powoduje objawy na skórze. Dzieje się to w momentach osłabionej odporności i przy przeziębieniach, po intensywniejszej ekspozycji na światło słoneczne, w stresie, w wyniku zmian w układzie odpornościowym, po mechanicznym uszkodzeniu skóry w miejscu, w którym kiedyś nastąpiła infekcja, a czasami dzieje się to bez widocznej przyczyny. Wirus może być niebezpieczny, jeśli powoduje zmiany wokół oczu. Jeśli nie jest leczony, może wywołać poważne uszkodzenia, a nawet utratę wzroku.
Po prostu przechoruj
Nie można leczyć przyczyn opryszczki. Nie ma leku, który skutecznie wyeliminowałby wirusa z organizmu. Możemy unikać stresu lub nadmiernego opalania. Dysponujemy jednak lekami, które łagodzą przebieg choroby, kiedy ujawnia się kolejny raz. Pomocne są maści (dostępne bez recepty), które łagodzą suchość i mogą zapobiegać pękaniu skóry. Inne, odrobinę skuteczniejsze, wymagają recepty. Z domowych sposobów możemy wykorzystać chłodne i wilgotne okłady. A poza tym uzbroić się w cierpliwość.
Karolina Kasperek