Do napisania kolejny raz o padaczce skłoniło nas to, co wydarzyło się niedawno podczas jednego ze szkoleń dla kół gospodyń wiejskich. Od rana kilkadziesiąt kobiet uczestniczyło w wykładach. Wczesnym popołudniem w pierwszych minutach przerwy wszyscy ruszyli do pomieszczenia, w którym firma cateringowa wydawała obiad. Pokój niewielki, więc oczywiste jest, że trochę było zamieszania. Słychać było gwar rozmów, brzęk sztućców i naczyń, upał nie dawał za wygraną.
Kiedy na sali wykładowej znów zapadła cisza, przerwał ją nagle huk uderzającej o podłogę głowy. W korytarzu leżał młody człowiek, jeden z pracowników firmy. Jego ciałem wstrząsały drgawki, a z głowy lał się potok krwi. Kiedy wraz z ofiarnymi uczestniczkami rzuciliśmy się do pomocy, ktoś obok powiedział, że chłopak już kilka minut wcześniej zachowywał się nietypowo – że trząsł się, podając talerze.
To aura. Reaguj już wtedy!
Dlaczego przytaczamy to wydarzenie? Mieliśmy niemal natychmiast pewność, że mamy do czynienia z tzw. dużym napadem padaczkowym. A reakcje, które zaobserwowały wcześniej panie, zapowiadały rychły atak. Gdybyśmy umieli je rozpoznawać i wiedzieli zawczasu, jak reagować, być może chłopak miałby przy sobie chwilę później asystę i nie rozbił głowy. Miejmy zresztą nadzieję, że po tym, kiedy zabrało go pogotowie, skończyło się jedynie na szyciu i niewykazujących innych urazów badaniach wnętrza głowy. Bo niebezpieczny jest nie tyle napad padaczkowy, co jego skutki, choćby w postaci upadków. Upadające ciało jest sztywne, a przede wszystkim człowiek nie jest świadomy, co powoduje, że upadek nie może być w żaden sposób kontrolowany.
Nie będziemy tu rozpisywać się o specyfice padaczki. To choroba, która może mieć różne przejawy – od bardzo łagodnych do zjawiskowych i niebezpiecznych. Ma też więcej niż jedną przyczynę. My przyjrzymy się temu, co nazywane jest przez medycynę tzw. dużym napadem padaczkowym, w literaturze nazywanym też z francuska grand mal (czyt. grą mal). To napad, którego nie da się przeoczyć, w którym często, choć niekoniecznie, dochodzi do utraty przytomności, w którym ciało najpierw sztywnieje i upada, a potem – zwykle przez minutę do dwóch – wstrząsają nim konwulsje.
Ale człowiek może zdradzać na kilka minut wcześniej objawy będące zapowiedzią ataku. Może na przykład wstać z krzesła, wygiąć się dziwnie albo wykręcić ciało tak, że przypomina śrubę. Może wywrócić w górę oczy, jakby podążał za jakimś obiektem. Niektórzy ludzie wydają okrzyk na początku napadu. Sam chory w fazie poprzedzającej atak może słyszeć muzykę, czuć nieprzyjemny zapach lub smak, odczuwać lęk. To tzw. aura. Wygięcie ciała oznacza najczęściej pierwszą fazę ataku, czyli tę, w której następuje zesztywnienie mięśni. Potem człowiek upada i rozpoczynają się drgawki.
Miękko pod głową
Co wtedy robić? Jeśli upada przy tobie, przytrzymuj go i pozwól ciału na spazmy w pozycji leżącej, ale próbuj przewrócić osobę na jeden z boków. Przytrzymuj ciało i jednocześnie postaraj się pod głowę chorego położyć cokolwiek miękkiego – w naszym przypadku były to kuchenne ręczniki.
Jeśli jest zapięty pod szyją, koniecznie, już w czasie drgawek, rozepnij mu odzież. Zdejemij mu okulary. Uważaj, by twoja ręka nie znalazła się w ustach chorego. Nie powinny też znaleźć się tam żadne inne przedmioty. Usuń je w miarę możliwości z otoczenia, jeśli ciało w napadzie przemieszcza się. I nie powstrzymuj drgawek – pozwól ciału na spazmy. Poproś kogoś, by mierzył czas od momentu rozpoczęcia ataku.
Pozostań przy chorym kiedy drgawki miną, i oczekuj z nim do przyjazdu pogotowia. Obserwuj go, by móc dostarczyć lekarzowi bądź ratownikowi jak najwięcej szczegółów. I przede wszystkim bądź spokojny. To ważne dla pozostającego po napadzie w szoku chorego. Ale i ty nie musisz się denerwować. Nawet, jeśli płynie krew, najczęściej nie są to poważne urazy. Nie bój się drgawek – one rzeczywiście przywołują na myśl sceny o demonicznym charakterze rodem z horrorów. Ale takie nie są. Ciało chorego po prostu przez chwilę jest na usługach komórek kory mózgowej, które w dużej liczbie i jednocześnie wzmocniły ponad normę aktywność.
Jeśli zaś sam cierpisz na padaczkę, możesz dbać o swoje bezpieczeństwo. Kąp się w jeziorze czy pływaj łódką zawsze w towarzystwie. Noś kask, kiedy uprawiasz sport. Bierz prysznic, a na wannę pełną wody decyduj się tylko wtedy, kiedy ktoś jest obok. Kanty i rogi mebli w domu zabezpiecz czymś miękkim, kupuj meble o okrągłych kształtach, wybieraj krzesła z oparciami z boku i bardzo miękkie dywany.
Karolina Kasperek
Fot. Unsplash