Udają estrogeny
Ostatnio największe kontrowersje wywołuje rodzina konserwantów zwana parabenami. Znajdują się w licznych kosmetykach, w tym szamponach i pastach do zębów, ale są też dodatkiem do żywności, w której pełnią funkcję czynnika antybakteryjnego i przeciwgrzybiczego, znacząco przedłużając trwałość produktu.
Cała gama parabenów, które fachowo nazywa się estrami kwasu 4-hydroksybenzoesowego, to substancje znajdowane także w naturze, przede wszystkim w niektórych owocach i warzywach. Ale te wykorzystywane komercyjnie są zawsze syntetyczne.
I chociaż oficjalne naukowe jury nie wydało jeszcze na parabeny wyroku, to niektórzy z badaczy podnoszą alarm. Początkowo sądzono, że parabeny nie są toksyczne, że są szybko metabolizowane i wydalane. Ale w badaniach opublikowanych w 2004 roku w „Journal of Applied Toxicology”, a przeprowadzonych przez Philippę Darbre, wykazano obecność parabenów w ludzkiej tkance raka piersi. To nie dowodziło, że guz powstał z powodu parabenów, ale rzuciło nowe światło na to, jak je metabolizujemy.
Problemem, na który także zwrócono uwagę przy okazji badań, był fakt, że parabeny mają zdolność naśladowania – są podobne w budowie – naturalnego hormonu, jakim jest estrogen. Zatem parabeny mogą w subtelny sposób zmieniać naszą fizjologię. W jedynym dotychczas badaniu potwierdzono, że estrogeniczny efekt parabenów nie jest tak silny, ale wciąż wymaga to dalszych badań.
Szkodliwe dla zwierząt
Te skąpe, póki co, doniesienia na temat niekorzystnych działań parabenów znalazły odzwierciedlenie na półkach sklepowych. Wiele popularnych kosmetyków nosi adnotacje „wolny od parabenów” czy charakterystyczne logo. Ale wydaje się, że działa tu głównie motywacja finansowa. Produkty „bez parabenów” mogą być bowiem sprzedawane jako „produkty premium”. Inne firmy natomiast bronią się umieszczanymi na stronach internetowych adnotacjami, że w kwestii zapobiegania rozwojowi drobnoustrojów parabeny są wciąż najbezpieczniejszymi i najłagodniejszymi składnikami.
Komisja Europejska w 2014 roku zakazała używania pięciu rodzajów parabenów. Krótko potem bardzo restrykcyjnie określiła maksymalne stężenia propylparabenu i butylparabenu – z poziomu 0,4% do 0,14%. Kolejne restrykcje dotyczyły produktów typu pieluszki dla dzieci i kosmetyków, które stosuje się w tej okolicy. To ze względu na większe ryzyko uszkodzeń skóry w tych miejscach, a więc większe ryzyko wnikania produktów.
Tymczasem artykuły w portalach naukowych publikujących najnowsze badania mówią o tym, że stwierdza się toksyczność parabenów u zwierząt i w badaniach in vitro, czyli laboratoryjnych, ale nie można tych wyników przyjmować za oczywiste w przypadku ludzi. Jak czytamy w jednym z artykułów znajdujących się w bazie PubMed.gov, wiele badań wykazało, że parabeny nie są teratogenne (nie powodują wad rozwojowych płodu), są niemutagenne, nierakotwórcze i nie ustalono prawdziwych dowodów na ich toksyczność u ludzi.
Czy oznacza to, że parabeny zawsze i w każdej ilości będą nam służyć? Takiego wniosku z tych danych nie można wyciągnąć. Ale nie znaczy też, że teraz jedynym dobrym wyborem jest dezodorant bez parabenów albo też że mamy drżeć, jeśli kupiliśmy szampon z ich dodatkiem.
Karolina Kasperek
Zdjęcie: Unsplash