"Jesteśmy dynamicznie rozwijającą się rodzinną firmą z Szydłowa, pełną pasji i lokalnego patriotyzmu. Śliwki uprawiali już nasi pradziadkowie, jesteśmy więc kolejnym pokoleniem sadowników. Jesienią po szkole jadaliśmy garus lub ziemianki upieczone w palenisku suszarni, wszystkie ręce w domu zajęte były bowiem zbieraniem i suszeniem śliwek. Dzisiaj, choć sadownictwo bardzo się rozwinęło, a garus jadany jest tylko okazjonalnie, śliwka wciąż jest jednym z naszych ulubionych owoców..." – czytamy na stronie stolicasliwki.pl.
Śliwki z królewskiego sadu
Ze strony startowej dosłownie wylewa się kobalt.
– Tak, tak, kobalcik, kobalcik, jak najbardziej. Albo inaczej royal blue – królewski błękit. To jest właśnie to, kolor 072 z Pantone (firma, która opracowała uniwersalny system kolorystyczny – przyp.red.). Bo i pralina z królewskim smakiem – wyjaśnia Agnieszka Baxter, świętokrzyska śliwkowa królowa.
Pralina jest ze śliwką, więc kolor tła absolutnie uzasadniony. A strona startowa promuje Szydłowiankę, czyli śliwkę w czekoladzie. Wszechobecność kobaltu usprawiedliwia jeszcze i to, że Szydłowianka powstaje w królewskim mieście. S...