StoryEditorwieś

Porozmawiajmy o ptakach z Panem Zygmuntem w jego domowym muzeum

25.08.2022., 13:08h
Na skraju kociewskiej Osiecznej w powiecie starogardzkim, w starym domu, który sto lat temu był budynkiem stacji, mieszka Zygmunt Paschilke. Od lat przyjaźni się z ptakami, rozmawia z nimi, bacznie się im przygląda, a potem je rzeźbi. I przekonuje, że człowiek może z ptasich żywotów czerpać garściami mądrość.

Zygmunt, już otwierając drzwi, żartuje. Przedstawia najpierw będącą właśnie „na ostatnich nogach” kotkę Gułę i psa Kielonka. Prowadzi do pokoiku na parterze, w którym przyjmuje gości i kupców – kolekcjonerów jego ptasiej menażerii. Na ścianie wielka tablica, a na niej Zygmuntowa skrzydlata rodzina. O każdym z jej członków może powiedzieć coś ciekawego. Zna ich jak własną kieszeń.

Szkoła nauczyła Pana Zygmunta życia i manier. A czy dziś uczą takich rzeczy?

Brakują mi do stówy dwadzieścia dwa lata. Skąd się wziąłem? Mama z tatą mnie zrobili. Z pobliskiego Kasparusa. Tata był szewcem, rymarzem i tapicerem. Chowałem się u babci. O! To dobra kobieta była! Wszystkich musiała nakarmić. Wszedł listonosz? Zjadł. Wszedł kominiarz? Zjadł. Mam to po niej. A talent do rzeźbienia? To chyba po bracie mamy – wujek to potrafił wszystko zrobić. Dom z drewna postawił, meble od niego, stoły, szafy. A na stodole miał takiego „chłopka”, policjanta, który machał rękoma. Zawsze się zastanawiałem, jak on to wyrzeźbił. Siostra taty była hafciarką – haftowała sztandary. Było chyba po kim dziedziczyć smykałkę do drewna ...

Pozostało 88% tekstu
Dostęp do tego artykułu mają tylko Prenumeratorzy Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Żeby przeczytać ten i inne artykuły Premium wykup dostęp.
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
24. listopad 2024 01:08