W niczym nie przypominają tradycyjnego koła. Zamiast wyplatać wieńce dożynkowe, nagrywają nowoczesne piosenki będące mieszanką bałkańskich rytmów i elektroniki. Zrezygnowały ze strojów ludowych na rzecz jaskrawych bluz z kapturem. Choć niektóre są już babciami, decydują się na tatuaże i piercing.
– Kiedy zaczynam zdanie od "Ja se pomyślałam", koleżanki tradycyjnie pytają: "Mamy się bać?". I zaraz dodają, że chyba nic już ich nie zaskoczy – żartuje Dorota Stodolak, wiceprzewodnicząca koła.
Ich działalność odbiła się szerokim echem w całym kraju. O swojej pasji do organizowania "odjechanych" imprez opowiadały w radiu, gościły też w TVN. Właśnie zostały dostrzeżone przez twórców telewizyjnego hitu Googlebox. Producenci zaprosili je do udziału w reality show.
– Kiedy zaczynam zdanie od "Ja se pomyślałam", koleżanki tradycyjnie pytają: "Mamy się bać?". I zaraz dodają, że chyba nic już ich nie zaskoczy – żartuje Dorota Stodolak, wiceprzewodnicząca koła.
Ich działalność odbiła się szerokim echem w całym kraju. O swojej pasji do organizowania "odjechanych" imprez opowiadały w radiu, gościły też w TVN. Właśnie zostały dostrzeżone przez twórców telewizyjnego hitu Googlebox. Producenci zaprosili je do udziału w reality show.
Płowczanki rozkręcają życie na wsi
Zawiązały koło osiem lat temu. I zaczęły organizować dla mieszkańców wsi imprezy. Już w maju ludzie zapisywali się na sylwestra. Jednak brakowało im "prawdziwej petardy".
Zaproponowały więc babski wieczór ze striptizerem. Pomysł najpierw wzbudził konsternację, a potem stał się stałym elementem imprezy.
– Na striptizie nigdy nie byłam, a na wieczory panieńskie nikt mnie już nie zaprasza – wyjaśnia wiceprzewodnicząca.
Na pierwszy Dzień Kobiet ze striptizem przyszło niewiele mieszkanek, za to dopisały panie z pobliskiego Sanoka. Już rok później mieszkanki Płowiec licznie się stawiły. Teraz na imprezach jest około 120 kobiet. Te, które po raz pierwszy biorą udział w spotkaniu, są zaskoczone, że "same babki" mogą się tak bawić. Płowczanki zapraszają profesjonalnych tancerzy i dbają o oprawę kulinarną. W Dniu Kobiet uczestniczą nie tylko młode kobiety, ale i seniorki. Zdarza się też, że przychodzą kilkupokoleniowe rodziny.
– Kiedy trzeba, przygotujemy przyjęcie w parafii, zorganizujemy Dzień Seniora, Dzień Dziecka czy andrzejki. Wykonamy ozdoby świąteczne, ulepimy pierogi, wesprzemy akcje charytatywne. To nie tak, że tylko gołych chłopów sprowadzamy do wsi – żartuje Dorota Stodolak.
W tym roku po raz pierwszy gospodynie świętowały Dzień Kobiet w skromnym, kilkuosobowym gronie. Ze względu na pandemię musiały zrezygnować z hucznej zabawy.
Zaproponowały więc babski wieczór ze striptizerem. Pomysł najpierw wzbudził konsternację, a potem stał się stałym elementem imprezy.
– Na striptizie nigdy nie byłam, a na wieczory panieńskie nikt mnie już nie zaprasza – wyjaśnia wiceprzewodnicząca.
Na pierwszy Dzień Kobiet ze striptizem przyszło niewiele mieszkanek, za to dopisały panie z pobliskiego Sanoka. Już rok później mieszkanki Płowiec licznie się stawiły. Teraz na imprezach jest około 120 kobiet. Te, które po raz pierwszy biorą udział w spotkaniu, są zaskoczone, że "same babki" mogą się tak bawić. Płowczanki zapraszają profesjonalnych tancerzy i dbają o oprawę kulinarną. W Dniu Kobiet uczestniczą nie tylko młode kobiety, ale i seniorki. Zdarza się też, że przychodzą kilkupokoleniowe rodziny.
– Kiedy trzeba, przygotujemy przyjęcie w parafii, zorganizujemy Dzień Seniora, Dzień Dziecka czy andrzejki. Wykonamy ozdoby świąteczne, ulepimy pierogi, wesprzemy akcje charytatywne. To nie tak, że tylko gołych chłopów sprowadzamy do wsi – żartuje Dorota Stodolak.
W tym roku po raz pierwszy gospodynie świętowały Dzień Kobiet w skromnym, kilkuosobowym gronie. Ze względu na pandemię musiały zrezygnować z hucznej zabawy.
- Zamiast strojów ludowych, zakładają odblaskowe bluzy. Ubiorem podkreślają nowoczesne podejście do tradycji
- Potrafią zorganizować wieczór ze striptizem, a także ulepić pierogi. – Jesteśmy do tańca i do różańca – mówią kobiety z Płowiec
Nagrały teledysk i rzuciły go na swój fanpage
O swoich spotkaniach żartobliwie mówią "zloty czarownic". Na jednym z nich pomyślały, że warto byłoby urozmaicić fanpage koła na Facebooku. Nagrały dowcipną przeróbkę popularnej piosenki. O pomoc w realizacji projektu poprosiły syna Doroty – Adriana, producenta muzycznego, wokalistę i kompozytora.
– Postanowiłem pójść o krok dalej – wyjaśnia Adrian Stodolak, pseudonim "Powi".
– Zdecydowałem się skomponować utwór podszyty współczesną muzyką, łączącą bałkańskie rytmy z elektroniką. I nieco nawiązać do popularnej piosenki "My, Słowianie" Cleo i Donatana.
Teledysk do utworu "Nie ma mocnych" nagrano na terenie karczmy w skansenie w Sanoku oraz w świetlicy w Płowcach. W nagraniu uczestniczył Regionalny Zespół Ludowy Ziemia Sanocka z Nowosielec.
Adrian Stodolak jest producentem, kompozytorem, scenarzystą i realizatorem nagrania.
Napisał również tekst piosenki, którą wykonały gospodynie. "Nie ma mocnych kobiet na kobiety z Płowiec. (…) Za co się weźmiemy, jest na milion procent" – śpiewają członkinie koła. W teledysku nie brakuje humorystycznych elementów. Choćby takich, że jedna z pań siłuje się na rękę z umięśnionym mężczyzną. Oczywiście wygrywa gospodyni, która udowadnia, że wiejskie kobiety nie mają konkurencji.
– Nagranie zrealizowaliśmy w ciągu dwóch dni wiosną 2019 roku. Do dziś odtworzono je na YouTube ponad 20 tys. razy – wylicza "Powi".
– Jestem przekonany, że folkowy teledysk w wykonaniu KGW jest ewenementem na skalę krajową.
Gospodynie nabrały apetytu na kolejne muzyczne przedsięwzięcia. W planach mają nagranie następnych utworów
– "Na co nam chłopy" oraz "Płowiecka Cleo". Na razie nie chcą zdradzać szczegółów projektu.
– Nadal chcemy robić coś, co sprawi, że będzie wesoło. Kupiłyśmy nawet frywolne fartuszki z motywem nagiej kobiety. Zrobiłyśmy w nich furorę na kiermaszu w Mrzygłodzie. Zgadnijcie, do kogo ustawiła się najdłuższa kolejka? Chłopy przeciskały się do nas, sprzedałyśmy wszystko! – opowiada Dorota.
Gospodynie z Płowiec przyznają, że choć czasem jest trudno, warto iść pod prąd. Nie żałują kontrowersyjnych decyzji. Dzięki odwadze "rozbujały" wieś, zaś jej mieszkańcy zaakceptowali i polubili oryginalne pomysły kobiet.
– Śledźcie naszego Facebooka, klikajcie polubienia na YouTube. Jeszcze was zaskoczymy! – obiecują.
– Postanowiłem pójść o krok dalej – wyjaśnia Adrian Stodolak, pseudonim "Powi".
– Zdecydowałem się skomponować utwór podszyty współczesną muzyką, łączącą bałkańskie rytmy z elektroniką. I nieco nawiązać do popularnej piosenki "My, Słowianie" Cleo i Donatana.
Teledysk do utworu "Nie ma mocnych" nagrano na terenie karczmy w skansenie w Sanoku oraz w świetlicy w Płowcach. W nagraniu uczestniczył Regionalny Zespół Ludowy Ziemia Sanocka z Nowosielec.
Adrian Stodolak jest producentem, kompozytorem, scenarzystą i realizatorem nagrania.
Napisał również tekst piosenki, którą wykonały gospodynie. "Nie ma mocnych kobiet na kobiety z Płowiec. (…) Za co się weźmiemy, jest na milion procent" – śpiewają członkinie koła. W teledysku nie brakuje humorystycznych elementów. Choćby takich, że jedna z pań siłuje się na rękę z umięśnionym mężczyzną. Oczywiście wygrywa gospodyni, która udowadnia, że wiejskie kobiety nie mają konkurencji.
– Nagranie zrealizowaliśmy w ciągu dwóch dni wiosną 2019 roku. Do dziś odtworzono je na YouTube ponad 20 tys. razy – wylicza "Powi".
– Jestem przekonany, że folkowy teledysk w wykonaniu KGW jest ewenementem na skalę krajową.
Gospodynie nabrały apetytu na kolejne muzyczne przedsięwzięcia. W planach mają nagranie następnych utworów
– "Na co nam chłopy" oraz "Płowiecka Cleo". Na razie nie chcą zdradzać szczegółów projektu.
– Nadal chcemy robić coś, co sprawi, że będzie wesoło. Kupiłyśmy nawet frywolne fartuszki z motywem nagiej kobiety. Zrobiłyśmy w nich furorę na kiermaszu w Mrzygłodzie. Zgadnijcie, do kogo ustawiła się najdłuższa kolejka? Chłopy przeciskały się do nas, sprzedałyśmy wszystko! – opowiada Dorota.
Gospodynie z Płowiec przyznają, że choć czasem jest trudno, warto iść pod prąd. Nie żałują kontrowersyjnych decyzji. Dzięki odwadze "rozbujały" wieś, zaś jej mieszkańcy zaakceptowali i polubili oryginalne pomysły kobiet.
– Śledźcie naszego Facebooka, klikajcie polubienia na YouTube. Jeszcze was zaskoczymy! – obiecują.
- Na nietypowe zabawy, które organizuje KGW w Płowcach, przyjeżdżają kobiety z sąsiednich wsi, a nawet miast
Małgorzata Janus
Zdjęcia: Archiwum