To wieś jest jego miejscem na ziemi
Z nieba leje się żar, w tle słychać brzęczenie pszczół. Dźwięk dochodzi z sąsiedzkiej pasieki zza płotu. Michał Drabarek zerka to na ule, to na niebo.
– Nie zanosi się na deszcz – stwierdza z niezadowoleniem. – Jak tylko się ochłodzi, będę musiał dokończyć koszenie. W międzyczasie zagram mój najnowszy utwór. To co, zaczynamy?
Ochoczo potrząsam głową. Michał siada na drewnianej ławce pod domem. Chwyta gitarę, a na jego twarzy pojawia się uśmiech. Z instrumentu płyną pierwsze dźwięki. Dzieje się magia.
Inspiracja ze strychu
Pytany gdzie właściwie mieszka Michał Drabarek musi się chwilę zastanowić. W Warszawie, a może w warmińskich Gubitach (pow. ostródzki, gm. Morąg), gdzie umawiamy się na rozmowę?
– Zawodowo jestem związany z Warszawą. Natomiast każdą wolną chwilę spędzam na wsi. Tu komponuję i ładuję akumulatory. Zdecydowanie lepiej czuję się z dala od aglomeracji – wyjaśnia.
Michał urodził się w 1979 r. w Olsztynie, oddalonym od Gubit raptem czterdzieści kilometrów. Wychował się jednak w Lublinie, natomiast studia prawnicze ukończył w stolicy, gdzie poznał swoją przyszłą żonę – Izę. Ożenił się w 2009 roku, a jego podróż poślubna do USA miała znaczący wpływ na artystyczną wrażliwość i inspiracje muzyka. W Los Angeles dotarł do mekki artystów - bulwaru Sunset Strip, przysłuchiwał się też koncertom w Rainbow Bar&Grill, miejscu, gdzie przygodę z muzyką zaczynali Gun’s n Roses czy Metallica.
Po powrocie do Polski nabrał wiatru w żagle i rozpoczął współpracę z kilkoma zespołami. Jednocześnie udzielał prywatnych lekcji gry na pianinie oraz gitarze, co przynosiło mu wiele radości.
– Od najmłodszych lat towarzyszyła mi gitara – wspomina. – Pierwszą, akustyczną, znalazłem na strychu u dziadków. Wedle rodzinnych opowieści, w młodości grała na niej babcia – opowiada.
I chociaż od 7. roku życia kształcił się w szkole muzycznej, w klasie skrzypiec i fortepianu, to właśnie gitara okazała się najbliższym mu instrumentem. Jako 12-latek sięgnął po akustyka, zaś na elektryku zaczął grać cztery lata później.
– Wielu pyta mnie dlaczego wybrałem studia prawnicze – Michał uprzedza pytanie. – Cóż, kierunki humanistyczne zawsze mnie interesowały. Postanowiłem ukończyć prawo, aby mieć konkretny i pewny fach w ręku – dodaje. – Czas pokazał, że dokonałem słusznego wyboru. Dziś zawodowo jestem związany z rodzinną firmą, w której rozliczam podatki. Jednocześnie komponuję. W zeszłym miesiącu ukończyłem pierwszy, solowy album, nad którym pracowałem od zeszłego roku – nie kryje dumy. – Utwory skomponowałem w Gubitach, które jak żadne inne miejsce sprzyjają twórczemu myśleniu. Przestrzeń, cisza, jeziora.
W polu, na scenie
W 2017 roku Michał przeglądał Facebooka w poszukiwaniu ciekawych, rozwijających ofert współpracy. Natrafił na ogłoszenie z informacją o tym, że Michał Wiśniewski z „Ich Troje” poszukuje gitarzysty. I chociaż nie był fanem zespołu, postanowił wziąć udział w castingu.
– Musiałem zrobić wrażenie, bo pokonałem aż 40 chętnych gitarzystów. Michał zaproponował mi współpracę, która stała się początkiem niesamowitej przygody – wspomina Drabarek.
Z zespołem zagrał około 130 koncertów i nagrał dwie płyty. Dwa razy występował w Opolu, w Operze Leśnej, nagrał też duży, jubileuszowy koncert telewizyjny w Polsacie.
– Takie występy są spełnieniem marzeń o wielkiej scenie. Jednak zdarzają się stosunkowo rzadko – przyznaje. – Przede wszystkim z „Ich Troje” grałem w mniejszych miejscowościach, z okazji takich wydarzeń, jak Dni Ziemniaka czy dożynki. Za każdym razem byliśmy przyjmowani z życzliwością. Takich koncertów daliśmy kilkadziesiąt. Bardzo miło wspominam te występy.
Koncert w kukurydzy
Wydarzeniem, które szczególnie zapadło mu w pamięć, jest występ z 2019 roku w Kosach-Borkach pod Siedlcami. Wówczas „Ich Troje” koncertowało z okazji 20. rocznicy blokad rolniczych, które zapoczątkowały karierę Andrzeja Leppera. Tego wieczoru hołd zmarłemu liderowi „Samoobrony” złożyli też organizatorzy imprezy.
– Miejsce, w którym daliśmy koncert, było niezwykłe. Ogromne pole kukurydzy, w którym postawiono scenę, rozpościerało się po horyzont. Niezapomniany widok – mówi gitarzysta.
Okres pandemii nie sprzyjał działalności zespołu. W czasie, w którym odwołano koncerty, Michał z rodziną osiadł w Gubitach, u teściów. Skoncentrował się na komponowaniu własnych utworów. Pomagał też w prowadzeniu gospodarstwa.
– Gdybym tylko mógł, nie wracałbym do miasta – mówi. – Każdą wolną chwilę spędzam na wsi, z rodziną. Za każdym razem zabieram ze sobą gitarę, notes oraz dyktafon, gdyby przyszedł mi do głowy pomysł na nowy utwór. Bo właśnie tutaj, pośród pól i lasów, komponuję większość utworów.
W 2023 roku Michał zrezygnował z grania w „Ich Troje”. Dziś koncentruje się na solowej twórczości w duchu rocka. I chociaż miło wspomina pięć lat koncertowania z jednym z najpopularniejszych polskich zespołów, wie, że na wszystko w życiu jest czas.
– Muzyka jest moim sposobem na życie. Komponuję to, co mi w duszy gra. Jak każdy artysta, chciałbym, aby moja twórczość znalazła odbiorców – twierdzi. – Wciąż marzy mi się koncertowanie w Stanach, do których planuję wybrać się w najbliższym czasie. Wierzę, że „american dream” się spełni.
Małgorzata Janus