Idziemy do pracy, one zostają w domu. I też pracują, choć tego nie widzimy. Nie wychodzą z pracy również te, które mijamy codziennie w centrach naszych miast, miasteczek, wiosek. Rośliny – od największych drzew do maleńkiej rzęsy – oczyszczają powietrze, którym oddychamy, ziemię, w której uprawiamy czy wodę, w której hodujemy ryby lądujące potem nie tylko na świątecznych stołach. Mogą też wydzielać substancje, które przyprawią nas o lepszy nastrój.
Biorą to na... liście i pędy
Taką niezwykłą właściwość roślin próbowali już na początku XIX wieku wykorzystać Niemcy. Rośliny testowano wtedy na ściekach komunalnych. Ale w roli naturalnych oczyszczaczy na szerszą skalę występują one dopiero od początku lat 80. ubiegłego wieku. Zauważono wtedy bowiem, że potrafią rugować ze środowiska metale ciężkie, a nawet substancje radioaktywne.
No dobrze, roślina to naturalny czyściciel, ale czy sama na tym nie traci? Przecież w domowych urządzeniach temu służących musimy wymieniać filtry, bo odkłada się na nich to, co niepożądane. Filtr się zużywa. Roślina sama jest takim filtrem. A robi to tak, że albo metabolizuje, czyli przetwarza toksyny, czyniąc z nich inne substancje, albo też wbudowuje szkodliwe cząstki w swoje komórki. Wtedy odbywa się to większym jej kosztem, i u niektórych roślin prowadzi rzeczywiście do unicewstwienia. Ale wiele z nich może długi czas nam służyć w sposób wydajny i jednocześnie w dobrej kondycji. Ci agenci do zadań specjalnych, podobnie jak w NASA (Amerykańska Agencja Kosmiczna) czy CIA, muszą spełniać pewne warunki. Po pierwsze masa tych roślin musi być na tyle duża, by łatwo wchłaniać w korzenie i pędy duże ilości metali ciężkich. Biomasę roślina musi produkować w krótkim czasie. Ale musi też wykazywać dużą odporność na szkodniki i choroby.
Filtr do ogródka
Jeśli marchewka, por czy dynia mają być wolne od metali ciężkich i innych substancji toksycznych, możemy o to zadbać, sadząc w ich sąsiedztwie odpowiednie rośliny. Do tego nadają się najlepiej te, które produkują dużą biomasę. Tu świetnie sprawdzają się członkowie rodziny kapustowatych. Taka chociażby kapusta sitowata, czyli gorczyca sarepska. Tak, tak, ta sama, z której produkuje się musztardę o takiej samej nazwie. Z metalu ciężkiego glebę wyczyści również tobołek alpejski, który jest tzw. hiperakumulatorem niklu, cynku, manganu i kadmu.
- Kapusta sitowata zwana inaczej gorczycą sarepską
Nie chcesz znaleźć miedzi w swojskiej włoszczyźnie? Słusznie, bo podejrzewa się, że może ona sprzyjać m.in. chorobie Alzheimera. Sadź zatem mniszek, skrzyp, trawy, sałatę i kukurydzę, a także perz zwyczajny. Sadź nie do spożycia, ale jako filtr.
Kto by chciał zupę „doprawiać” kadmem? Taka zupa jedzona latami doprowadzić może do uszkodzenia nerek, wątroby czy płuc. W uniknięciu go pomogą, oprócz tobołka, wierzba i trawy. Ale pamiętaj, że sporo wchłonie też szpinak i sałata.
Jeśli ogródek leży blisko terenów przemysłowych czy dróg, pamiętaj, że z ołowiu glebę oczyszczą gorczyca sarepska, kapusta pekińska, trawy, zboża, ziemniaki, sałata i marchew. Cynk pochłoną tobołek, zboża, cebula, sałata i szpinak. Dlatego przy drogach nie powinno się uprawiać tych roślin z przeznaczeniem do spożycia.
Smog z komina i routera
Jesienią i zimą w dużych miastach i małych wsiach trudno o czyste powietrze. Są dni, kiedy smog u bardziej wrażliwych wywoła chrypkę, kaszel czy duszności. Ale nie tylko on odpowiedzialny jest za obecność w powietrzu szkodliwych dla nas substancji.
W pomieszczeniach znajdują się one także za sprawą mebli, wykładzin, środków czystości, farb czy tapet, które mogą uwalniać do powietrza benzen, ksylen, formaldehyd, amoniak czy trichloroetylen.
- Skrzydłokwiatem warto oczyszczać powietrze z trujących substancji, które mogą wydobywać się także z wykładziny czy lakieru do włosów
Ale od raptem dwóch dekad zmagamy się w domach także ze smogiem elektromagnetycznym. To inaczej promieniowanie elektromagnetyczne, którego źródłem są urządzenia elektryczne, w tym modemy, routery, stacje bazowe, anteny wi-fi, ale też monitory komputerów czy telewizorów. Dowiedziono już, że pole elektromagnetyczne ma wpływ na działanie szyszynki – niezwykle małego, ale bardzo ważnego gruczołu wydzielania wewnętrznęgo. Jest odpowiedzialna m.in. za wydzielanie melatoniny. To związek, od którego zależy nie tylko prawidłowy sen. Kiedy melatoniny jest za mało, jesteśmy bardziej podatni na stany depresyjne.
W walce ze smogami i trującym powietrzem też z pomocą przychodzą rośliny. Często takie, które znamy od dziecka. Z babcinym pokojem wielu z nas kojarzy nefrolepsis wyniosły, czyli popularną paprotkę. Ale nie jest ona rośliną wyłącznie ozdobną. Jej pierzaste liście może i niektórych drażnią, ale za to pochłaniają duże ilości formaldehydu. Wydaje ci się, że to jakiś rzadki związek znajdowany w laboratoriach? Owszem, ale chwilę później obecny w twoim lakierze do włosów, lakierze do paznokci czy dezodorancie. Tarczą niech będzie ci paprotka powieszona albo postawiona z dala od okna, w miejscu wolnym od bezpośredniego działania promieni słonecznych. Paproć odwdzięczy się też nawilżeniem powietrza.
Przed trującymi substancjami w powietrzu ochronią też daktylowiec kanaryjski, niezwykle popularny skrzydłokwiat, sansewieria, fikus czy dracena.
Ze smogiem obojga rodzajów poradzi sobie świetnie zielistka Sternberga. Przypomina trawkę albo małą agawę i nie ma wygórowanych wymagań. Byle tylko nie stawiać jej na słońcu.
Ze świecą do laptopa
A do walki szczególnie z promieniowaniem elektromagnetycznym przygotowany jest cereus, zwany też świecą peruwiańską. Świetnie ochroni przed promieniowaniem ekranu komputera. Ta roślina zadba o właściwą jonizację powietrza. W takiej roli nie ustępują jej też drzewka bonsai, drzewko cytrynowe czy pomarańczowe.
Jeśli zaś zechcemy oczyszczać powietrze wokół domu, to postawmy na bluszcz pospolity.
- Drzewko pomarańczowe, w nieco mniejszej skali niż to na zdjęciu, możemy postawić niedaleko komputera czy routera. Będzie jonizować powietrze, ograniczając niekorzystny wpływ smogu elektromagnetycznego
Badania nad oczyszczającymi powietrze roślinami przeprowadziła w 1989 roku NASA. Opisano wtedy kilkanaście roślin najlepszych w tej roli. Za absolutnie bezkonkurencyjne uznano dracenę odwróconą i chryzantemę wielokwiatową.
Oczyść sobie oczko
Coraz więcej ogrodów przydomowych posiada zbiorniki wodne. Wiele takich ogrodów nagradzaliśmy w naszym tygodnikowym konkursie na najpiękniejszy zielony zakątek. Ich właściciele dobrze wiedzą, jak niełatwą rzeczą jest utrzymanie w czystości tych małych akwenów. Jeśli jednak z uwagą przeczytają ten tekst, mogą pomóc oczku oczyszczać się w naturalny sposób. Szczególnie przydatne w tej funkcji są rośliny pływające, które można w dowolnym momencie wymienić, osadzając je na tafli wody.
- Hiacynt wodny ma tę zaletę, że czyści, ale też w estetyczny sposób chroni swymi liśćmi przed słońcem taflę wody
Mechanizm ich oczyszczającego działania jest niezwykle prosty. Muszą coś jeść, a jeśli konkurują o składniki pokarmowe z glonami, sprawiają, że te drugie nie mają warunków do życia.
Chcesz mieć i czysto, i ładnie? Posadź w wodzie hiacynt wodny. Będziesz cieszyć się pięknym kwiatem, ale też jego liście zacienią zbiornik w upalny dzień, chroniąc go przed przegrzaniem. Hiacynt jest w Polsce rośliną jednoroczną – nie zimuje w oczku. Dlatego trzeba co roku odnawiać uprawę, ale nie jest to ani kłopotliwe, ani drogie. Roślina bardzo szybko się rozrasta, więc wystarczy kupić niewiele sadzonek.
- Oczku wodnemu możemy zafundować też filtry w postaci roślin wokół niego rosnących. Trzcina i pałka wodna dobrze sprawdzą się w roli filtrów
Do zachowania czystości w stawie czy oczku przyda się limnobium gąbczaste o sercowatych liściach. Ono też nie zimuje w naszym klimacie, ale łatwo odnowić jego uprawę.
Do czyszczenia zbiorników wodnych możemy też „zatrudnić” salwinię uszkowatą czy azalię karolińską, która pomaga walczyć z sinicami. Nieoceniona jest też znana wszystkim rzęsa, czy rogatek sztywny, który woli środowisko podwodne.
Ale nad czystością zbiorników wodnych czuwać mogą też rośliny rosnące w bezpośrednim ich sąsiedztwie. Taką funkcję świetnie sprawują olcha, wierzba, manna mielec, trzcina, pałka wodna czy oczeret.
Karolina Kasperek