Po drodze do Sieniawy Żarskiej zatrzymuję się w Bieniowie. Na ulicy zlanej żarem z nieba czeka Teresa Kowalczewska – przewodnicząca miejscowego koła i beneficjentka programu "Mobilny senior". Jej dwie koleżanki już czekają w maleńkiej siedzibie koła w chłodnym, ceglanym, poniemieckim budynku. Janina, siedemdziesięciolatka, jest wożona, Stefania jest wolontariuszką. Za trzy lata stuknie jej osiemdziesiątka. Cieszy się, że przechytrzyła "dwie siekierki".
– Przeszkolono nas kilka razy, i wożonych, i wożących. Jak Janka chce, żeby gdzieś ją podwieźć, to dzwoni do Pięknolesia, do fundacji, do pani Kasi, która jest koordynatorką. I zgłasza, że chce być dowieziona tu i tu, w na taką a taką godzinę. Pani Kasia informuje mnie i na dzień przed jeszcze się upewnia, czy mogę jechać. Przychodzi to jutro, podjeżdżam po Jankę i czasem Teresę, i jedziemy. Raz w tygodniu na basen "Wodnik" w Żarach. A w miesiącu mam średnio pięć, sześć podwózek. Pierwszy raz wiozłam Teresę do Sieniawy na spotkanie – mówi Stefania i dodaje, że czasem uzgadniają najpierw między sobą kiedy i dokąd będą potrzebowały pojechać.