Nie ma tu szkoły, świetlicy, kościoła i sklepu. Rolę świetlicy pełni solidny murowany przystanek. Sercem wsi od lat jest strzelisty dębowy krzyż. W Wielką Sobotę zbierają się pod nim mieszkańcy, by ksiądz przybyły z pobliskiej parafii poświęcił ich pokarmy. Rychlik to ostatnia wieś gminy Sulęcin. Przez lata niewiele się w niej działo. Choć jej początki sięgają XIII wieku. Wszystko zmieniło się, gdy sołtyską została Małgorzata Cerbin.
Zjazd mieszkańców
Pani Małgorzata mieszka w Rychliku od urodzenia. Tu też mieszkali jej rodzice, dziadkowie i pradziadkowie, którzy przed siedemdziesięciu laty przyjechali z Lubelszczyzny, by gospodarzyć na ziemiach odzyskanych. Nie mieli lekko, prowadząc niewielkie gospodarstwo we wsi, w której powstał PGR. Pani Małgorzata do dziś prowadzi gospodarstwo. 20 mlecznych krów daje utrzymanie pięcioosobowej rodzinie. Tę miłość do wsi, w której przyszła na świat, pani Małgorzata przekuła w działanie. Dlatego, gdy została wybrana na sołtyskę, w głowie pojawił się pomysł, by zorganizować zjazd mieszkańców.
– Latem rusza remont wiejskiej świetlicy. Będziemy w niej organizować spotkania integracyjne – mówi Małgorzata Cerbin, sołtyska wsi Rychlik
– Odnalazłam adresy wszystkich tych, którzy w ciągu 70 lat wyprowadzili się z Rychlika. Wszystkich zaprosiłam osobiście. Poprosiłam najstarszych mieszkańców Rychlika, by opowiedzieli swoje wspomnienia. Zostały wydane na płycie – opowiada pani Małgorzata. W spotkaniu wzięło udział ponad 200 osób. W lipcowe popołudnie 2014 roku przyjechały całe rodziny m.in. z Łodzi i Gorzowa Wielkopolskiego.
– Tyle zostało z zabytkowej remizy. Poprzedni burmistrz zlecił rozbiórkę kamienno-drewnianego XVII – wiecznego budynku. Groziło mu zawalenie. Nie zgodziłam się na wywiezienie kamieni. Budynek był świadectwem obecności na tych terenach zakonu Joannitów. Uznałam, że to nasze, rychlickie pamiątki. Dowodzą, że wieś istniała od wieków – śpieszy z wyjaśnieniami Małgorzata Cerbin.
Tą decyzją naraziła się poprzednim władzom gminy. Dlatego ówczesny burmistrz nie był przychylny jej pomysłom, choć miała ich pełną głowę. Pani Małgorzata nie poddała się.
– Staram się robić swoje. Nie mam marzeń. Mam cele. Muszę sobie wszystko dokładnie zaplanować. Wiedzieć, że to co wymyślam, jest wykonalne i dam radę sama to zrobić – wyjaśnia pani Małgorzata.
Ta jej niezależność i konsekwentna ścieżka działania sprawiają, że mieszkańcy wsi chętnie włączają się w prace na rzecz wioski.
Tak było między innymi z boiskiem. Spacerując jesienią po wiosce wyobraziła je sobie w miejscowych chaszczach. Na wiosnę było gotowe.
Ma świadomość, że taki sportowy obiekt to większa inwestycja, a jej zawsze zależy na tym, by to co zaplanuje było realne.
– Moim zdaniem dzieciom wystarczy wykoszona trawa i dwie bramki – stwierdza sołtyska.
O tym, że boisko to świetny pomysł, mieszkańcy – wcześniej nieco sceptycznie nastawieni, przekonali się, gdy zobaczyli, że od świtu do zmroku dzieci grają na nim w piłkę.
– To był zarośnięty teren. Pełno w nim było śmieci. Ale udało mi się namówić mieszkańców, byśmy wspólnie uporządkowali teren. Wykarczowaliśmy krzaki, a trawę zaczęliśmy regularnie kosić. Za zarobione w ramach gminnych konkursów pieniądze kupiliśmy bramki i siatkę. Teraz dzieci same o nie dbają. Wiedzą, że po zakończonej zabawie trzeba posprzątać – przekonuje sołtyska.
Świetlica w geesie
Determinacja pani Małgorzaty w działaniu sprawia, że do pomocy w realizacji zadań włączyli się również nowi włodarze gminy. To z ich inicjatywy w pobliżu boiska stanęła wiata. Latem pełni funkcje świetlicy. Tuż obok wybudowano plac zabaw. To raj dla najmłodszych mieszkańców Rychlika, mogą tu bowiem korzystać ze zjeżdżalni czy huśtawek. A w lipcu rozpocznie się remont budynku po sklepie. Będzie w nim świetlica.
W planach jest jeszcze budowa pomostu na jednym z czterech stawów, które Niemcy wykopali w ramach meliorowania wioski.
– Będzie to kolejne miejsce integracyjnych spotkań. Staw będzie zarybiony, może więc będziemy tu organizować wędkarskie zawody – rozmarza się pani Małgorzata.
- Małgorzata Jankowska, członkini Rady Sołeckiej Rychlika
– Dzięki niej w Rychliku lepiej i ładniej się żyje. Zawsze ma głowę pełną pomysłów. I każdy pomysł obraca w działanie. Zawsze mówimy, że Rada to ręce do pracy, a Małgosia to głowa. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. A przy tym jest bardzo pogodna i tym optymizmem oraz radością życia zaraża innych. - Iwona Walczak, zastępca burmistrza Sulęcina
– Jest tytanem pracy społecznej. Naszym najaktywniejszym i najbardziej zaangażowanym w pracę na rzecz wsi sołtysem. Kobietą, która łączy pracę społeczną z prowadzeniem gospodarstwa i pracą zawodową. A przy tym jest osobą wrażliwą na ludzką krzywdę. Angażuje się więc w pomoc osobom starszym, samotnym i biednym. - Dariusz Ejchart, burmistrz gminy Sulęcin
– Jej inicjatywy integrujące lokalną społeczność nie mają sobie równych. Tak było m.in z organizacją spotkania byłych i obecnych mieszkańców Rychlika. Imprezy, która ściagnęła do tej niewielkiej wioski ponad setkę gości mogą jej pozazdrościć inni sołtysi. We wszystkie akcje angażuje lokalną społeczność i najbliższą rodzinę.
Dorota Słomczyńska