StoryEditorWiadomości rolnicze

Straż z Goszkowa w budującym nastroju

28.07.2017., 17:07h
Prawdziwym mężczyzną jest się podobno, kiedy wybuduje się dom. A kiedy można się poczuć prawdziwym strażakiem? Chyba dopiero wtedy, kiedy we wsi stanie z prawdziwego zdarzenia remiza. Taka właśnie rośnie, a raczej już tylko tyje, w Goszkowie.
Do Goszkowa droga kręta. Jeśli nie posłucha się w odpowiednim momencie nawigacji, powiedzie przez liściaste lasy – nieodłączny krajobraz zachodniego Pomorza. Wieś pojawia się na horyzoncie nagle, z domostwami konsekwentnie usadowionymi na kolejnych zakrętach. Na jednym z nich – budynek starej remizy. Urokliwy, stary, ale wielkością przypominający raczej niewielki garaż. W nim mógłby się zmieścić najwyżej żuk. Prawdziwej straży potrzebne jest coś więcej, dlatego goszkowianie ruszyli niedawno z budową z prawdziwego zdarzenia. Zanim pokażą plac budowy i opowiedzą o niej, w strugach deszczu próbują zapozować w nomeksach na tle wozu bojowego. Dwudziestoletni star ma od lat miejsce postojowe na podwórku kierowcy goszkowskiej straży. Chwilę później prowadzi nas na skraj wsi, by pochwalić się nową remizą. Jeszcze trzeba jej wykończenia, ale już można się w niej schronić przed deszczem i burzą, która zastaje nas podczas wizyty.


Od lewej: Zygmunt Jacków, Zenon Binienda, Marcin Sikorski, Krzysztof Lutyński, Krzysztof Pastuła i Paweł Sikorski

Własnymi rękoma

– To będzie najlepsza remiza w całej gminie. Największa, najnowocześniejsza! – Zygmunt Jacków przedstawia najpierw budującą się remizę, a potem kolegów ze straży.

Jest z nami kierowca Krzysztof Lutyński, który, tak się składa, pracuje w Państwowej Straży Pożarnej w Gryfinie. Są druh Marcin, druh Paweł i druh Krzysiek – reprezentujący młodsze pokolenie. Na prezentację budynku przyjechał też Zenon Binienda z OSP Zielin. Goszkowski star to prezent od tej straży. Zaraz stanie w wielkim garażu.


W tym budynku druhowie z Goszkowa będą mogli nie tylko przygotować się do wyjazdu, ale i urządzić imprezę wiejską


– Tu będzie stał samochód, mamy nadzieję, że kiedyś lepszy, nowocześniejszy. Grzmi? Nie szkodzi, mamy już odgromienie. A tu – pomieszczenie socjalne. Sporo, ale czeka nas jeszcze kupa roboty. Sami będziemy musieli sobie okna zamontować. Podłączenie wody, czy elektryka – to wszystko muszą zrobić firmy, które mają uprawnienia. Ale regips, malowanie, to wszystko my. Żeby było taniej. Bo to spory koszt, i niczego nie zrobilibyśmy bez pomocy Andrzeja Salwy, burmistrza Mieszkowic i Adama Cyborta, komendanta gminnego – opowiada Zygmunt Jacków.
Remiza buduje się od roku. Trzeba jeszcze otynkować, pomalować, położyć bruk, zrobić ogrodzenie. W garażu, obok samochodu, cenną rzeczą miały być drzwi – nowoczesne, harmonijkowe. Miały konkurować z tymi w remizie w Mieszkowicach. Ale na razie Goszków będzie musiał odłożyć marzenia.

Wspomnień czar

Zygmunt Jacków, dziś  emerytowany pracownik Państwowej Straży, między sumy, które pochłonęła budowa, wplata wspomnienia o nader skromnych początkach goszkowskiej straży.

– Kiedyś, dawno temu, była tu straż. Potem latami nie mieliśmy żadnej. Kiedy w 1985 roku zakładałem tu od nowa jednostkę, nie mieliśmy nic. Pusty budyneczek, taki mały kurnik. Po trochu dostawaliśmy przechodzone pompy, węże. Byliśmy trochę piątym kołem u wozu. Ale był za nieboszczki komuny przyjazny nam sekretarz. Porozmawialiśmy, jeden telefon, dwa dni i przyjechał do nas sprzęt z całego stara! A teraz? Można dzwonić! – naczelnik wspomina z rozrzewnieniem nie tylko zalety dawnego systemu, ale też sprzętu. Mieszkowice jeżdżą dwuletnim mercedesem, ale goszkowianie wiedzą, że dużo elektroniki oznacza dużo problemów.

– On do lasu pojedzie, urwie lusterko, musi przygotować 2,5 tysiąca złotych. A ja urwę i wystarczy 120. A to ręczne nastawianie jak siądzie elektronika? Korzysta się z niego z definicji rzadko, i potem okazuje się, że zaśniedziało – mówią zgodnie goszkowianie, utwierdzając się w przekonaniu, że nie ma jak ze Starachowic stary star.

Przekonują, że ochotnicze straże istnieją dziś tylko dlatego, że jeszcze żyją zapaleńcy – tak przynajmniej twierdzi prezes straży, Zofia Bieniek. Tych nie brakuje też w Goszkowie. Jeżdżą często do wypadków, bo obok droga krajowa 31.


Zygmunt Jacków, między wyjazdami do akcji, „służy” w grupie rekonstrukcyjnej


– Zaraz zaczną się żniwa, to będzie więcej wyjazdów.  Jęczmień dojrzały, już się zaczyna. Ale te wichury też robią swoje. Raz szukaliśmy zagubionego starszego grzybiarza. W naszych lasach to i młody się czasem zgubi – opowiada Zygmunt Jacków, wesoły naczelnik, który na emeryturze znajduje czas nie tylko na służbę w straży, ale i zabawę w przebieranki. Od kilku lat jest członkiem grupy rekonstrukcyjnej. W czasie naszej rozmowy przebiera się w mundury I Armii Wojska Polskiego, a potem kilku innych europejskich armii.

– W każdym dobrze się czuję. Ćwiczymy czasem dwa razy w tygodniu. Ostatnio jeszcze kupiłem stary motor. Pojeżdżę w wolnym czasie – podsumowuje.

Karolina Kasperek
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
22. listopad 2024 00:35