A jak było? A wcale nie tak wesoło ani słodko.
– O 4.43 rano 9 maja, w środę, dostaliśmy z Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego z Poznania zgłoszenie wypadku samochodu-cysterny przewożącego olej spożywczy. Cysterna nie przewoziła żadnego szkodliwego środka, więc nie było na niej żadnych oznaczeń. Kierowca był pewnie w szoku, a pierwsi świadkowie przekazali najprawdopodobniej, że to jakiś olej. Gdy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że to... czekolada – opowiada starszy sekcyjny Marcin Nachowiak z komendy Państwowej Straży Pożarnej w Słupcy, pełniący funkcję rzecznika komendy.
Nie wiadomo dokładnie, co się wydarzyło. Możliwe, że kierowca pojazdu po prostu zasnął, ale to jest jeszcze w trakcie ustaleń.
Pewne jest, że pierwsze zastępy Państwowej Straży ze Słupcy były na miejscu czternaście minut później. W międzyczasie nikt nie zamknął autostrady. Kierowcy próbowali przedostawać się suchym fragmentem jednej z nitek, ale rozjeździli czekoladę na odcinku jednego kilometra.
- Czekoladowa plama na obu pasach autostrady mogła oczywiście budzić pozytywne skojarzenia, ale w rzeczywistości okazała się materiałem dużo trudniejszym do usunięcia niż wiele substancji ropopochodnych
Samochód przewrócił się, ale tak, że kabina, na szczęście, uległa niewielkim uszkodzeniom. Kierowca wyszedł z wypadku bez większego szwanku. Więcej problemów miały setki kierowców, którzy usiłowali przedrzeć się w stronę Warszawy.
Cysterna nie pękła, z powodu upadku po prostu rozszczelniły się w niej włazy. I słodka, tłusta ciecz zareagowała zgodnie z wszelkimi prawami fizyki – rozlała się wielką plamą w promieniu kilkunastu metrów.
– Sprawa wydaje się banalna, ale ten wypadek okazał się trudniejszy niż wiele innych tego typu. Jezdnia była niezwykle śliska z powodu dużej zawartości tłuszczu w tej czekoladzie. Część czekolady zastygła – wtedy zbieraliśmy ją spychaczem. A resztki czyszczono myjkami wysokociśnieniowymi z użyciem gorącej wody – relacjonuje rzecznik PSP.
Ale ochotnicy ze Strzałkowa, którzy pojawili się jako pierwszy zastęp Ochotniczej Straży Pożarnej, uważają, że stopień trudności ich zaskoczył.
– Jesteśmy przygotowani do usuwania substancji ropopochodnych, olejów. A tu się okazało, że zwykła czekolada sprawiła problem. Nie pomagała nawet bardzo wysoka temperatura wody w myjkach. Nie pomagało też ciśnienie, choć dysponujemy sprzętem wytwarzającym ciśnienie 400 bar! Po zmyciu próbowano jeszcze czyścić jezdnię aktywną pianą – wspomina Włodzimierz Musielak, prezes OSP Strzałkowo, która pojawiła się niemal natychmiast po straży ze Słupcy.
Potwierdza, że rozprowadzana na kołach kierowców czekolada stwarzała duże niebezpieczeństwo. I dodaje, że wielu urzekł zapach, który przywodził na myśl czekoladę znanej marki w liliowym opakowaniu. Podobno jeden z wrzesińskich redaktorów zgubił nawet w czekoladzie obuwie.
OSP ze Skarboszewa, na wysokości którego wydarzył się wypadek, zostało wezwane w południe. Wóz miał przede wszystkim dowozić wodę i zasilać samochód pożarniczy straży ze Słupcy.
- W akcji zbierania rozlanej czekolady brały udział zastępy Ochotniczych Straży Pożarnych ze Strzałkowa, Skarboszewa i Gozdowa
– Wszędzie pachniało czekoladą, niektórzy tej płynnej nawet spróbowali. Ale zastygłej nie dało się zjeść jak zwykłej tabliczki. Była jakaś inna w smaku, za słodka, wyglądało na to, że to raczej półprodukt niż gotowa czekolada – wspomina Jan Michalak, który, jako kierowca i prezes, samotnie reprezentował OSP Skarboszewo. O zdarzeniu mówi „słodki wypadek”, ale potwierdza, że zawartość cysterny okazała się produktem zaskakująco trudnym do usunięcia. Pochodząca ze słodyczy lepkość niestety nie skompensowała tłustej śliskości.
Straż ze Strzałkowa chce wnioskować do Autostrady o wsparcie finansowe w związku z długotrwałą akcją i zużyciem sprzętu. Tak uciążliwa potrafi być czekolada.
Wokół takiego wydarzenia aż się prosi, żeby powstała jakaś legenda, może tradycja. Póki co, bramki w Lądku ochrzczono już podobno terminem „czekobramki”.
A zdjęcia z czekoladowego potopu na A2 publikowały media na całym świecie – w Stanach Zjednoczonych, Francji, nawet Azerbejdżanie. Może czekolada to dobry sposób na promowanie Polski za granicą?
Karolina Kasperek