Zaczęło się przez przypadek, w 2010 roku. Wychowawczyni jednej z przedszkolnych grup zaproponowała rodzicom, żeby zorganizowali przedstawienie dla swoich pociech w ramach projektu „rodzice – dzieciom”. Do scenicznego wystąpienia zgłosiło się kilka mam. Rok później, z okazji ukończenia remontu przedszkola, kobiety zostały ponownie poproszone o występ. Po raz kolejny odniosły ogromny sukces. Za namową lokalnych władz postanowiły kontynuować.
Wsparcie fachowca
– Zarejestrowałyśmy się jako „Sąsiadki Aparatki”. Najbardziej zależało nam na niezależności i występach, których nie musiałybyśmy przygotowywać pod cudze dyktando. Jesteśmy charakternymi Kaszubkami, którym nie da się narzucić własnego scenariusza – mówi Bernadeta Hamerska, przewodnicząca KGW.
– Z czasem postanowiłyśmy ukłonić się w stronę tradycji. Kaszubska polka, wykonana „po naszemu”, okazała się przepustką do wzięcia udziału w Wojewódzkim Turnieju dla KGW w 2014 roku – dodają kobiety.
„Sąsiadki Aparatki" konsekwentnie stawiają na strawę dla ducha i nowoczesność. Tradycji mówią „tak", ale chcą ją prezentować niekonwencjonalnie
„Sąsiadki Aparatki” przyznają, że na konkursie czuły się jak „Kopciuszki” – bez doświadczenia i umiejętności, które posiadają inne koła. No i były może zbyt nowoczesne. Do dziś wspominają dziennikarza, który szepnął: „Jeśli nie wygracie, to znaczy, że nie mam dziennikarskiego «czuja»”. Nie mylił się – wygrały turniej wojewódzki.
Teraz umawiają się w „Aparaciarni”, salce, którą pozyskały od lokalnych władz. Mówią, że oprócz dobrej zabawy i miłego spędzania czasu, koło stało się dla nich szkołą charakteru. Zaczęły się uczyć współpracy, poszanowania cudzych poglądów, pokonywania barier. Zaangażowały się też w działalność charytatywną. Występami w spektaklu „Czerwony Kapturek” pomagały sfinansować leczenie dwojga ciężko chorych dzieci ze swojej wsi – Agnieszki i Kornela.
Nie mamy czasu się starzeć
„Aparatki” starają się również dbać o rozwój dzieci z pobliskiej szkoły muzycznej. Uczniowie mają szansę zaprezentować się szerszej publiczności podczas występów „Aparatek”. Przygrywają na akordeonie, trąbce, fortepianie. Wraz z gospodyniami śpiewają również kolędy, grają podczas Dnia Babci i innych lokalnych uroczystości organizowanych przez KGW z Wielkiego Klincza. Panie są również organizatorkami cyklicznego konkursu „Mamy talent” w swojej wsi. Chętnych z roku na rok jest coraz więcej.
Sport, ruch i rywalizacja są im bliskie, ale ich żywioł to występy sceniczne. Stawiają na nowoczesny repertuar, bo starają się iść z duchem czasu. W tym roku na Gminnym Turnieju KGW oczarowały publiczność tańcem w rytm muzyki z popularnej bajki „Vaiana: skarb oceanu”. Zmiksowały trzy najbardziej znane piosenki (w tym jedną śpiewaną przez swojego ulubieńca – Igora Kwiatkowskiego z kabaretu „Paranienormalni”). Zatańczyły tak, że ludzie pytali, czy po tych młodych dziewczynach, które właśnie tańczyły, wejdą na scenę „Aparatki”(!) Chociaż są nowoczesnym kołem, zaczynają dojrzewać do prezentowania tradycyjnej, kaszubskiej kultury. Kompletują nawet stroje ludowe – czepce, kamizelki, sukienki i buty. Nie wszystkie mają odwagę je założyć, ale „pracują nad tym”. Na początek planują pokazać Kaszuby niekonwencjonalnie. Przygotowują się do wystawienia „Pięknej i Bestii”, gdzie Piękną będzie urocza Kaszubka, zaś zaczarowanym księciem – Kaszub w stroju ludowym. Podkreślają, że są jak rodzina – wspierają się, czasem kłócą, ale zaraz szybko się godzą. Z okazji urodzin każdej z członkiń koła robią sobie wspólne prezenty – w zeszłym roku były to bransoletki z grawerem „Sąsiadka Aparatka”, w tym – czarne koszulki z kaszubskim sercem, a w nim napis „Aparatka”.
– Nie jesteśmy typowym kołem. Nie gotujemy, nie wyplatamy wieńców, serce nam podpowiada zupełnie co innego. Nasze motto? „Jesteśmy od karmienia ducha, a nie brzucha”. Realizujemy się twórczo, czerpiemy siły z dawania radości innym. Nie mamy czasu się starzeć. Adrenalina musi być! – kończy Bernadeta Hamerska.
Małgorzata Janus