W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w Kiczorze kilkunastu mężczyzn nie zasiada do stołu przy pierogach i barszczu. Od rana kolędują – zgodnie z lokalną tradycją szlachciców. Najpierw do domu wchodzi Szlachcic, czyli mężczyzna ubrany w mundur w stylu Wojska Polskiego z czasów drugiej Rzeczypospolitej. W szybkim tempie i wierszem opowiada trochę rwaną historię swojego życia. Miesza wątki, odwraca sensy i tumani. „Ja jestem szlachcic największy nad wami. Szlachcic, który wojował o wolność. W bitwie tej straciłem brata Janka, co chodził do lasu z toporkiem, opasał się kijkiem, podpierał się workiem, a ryby łowił grabiami...”.
– Widzi pani? To merytorycznie nie ma sensu. Chodzi o to, żeby odwrócić znaczenia, żeby wprowadzić zamieszanie. To stary zwyczaj, a my kilkanaście lat temu postanowiliśmy, że będziemy go podtrzymywać, bo mimo że od dziesiątków lat przekazywany z pokolenia na pokolenie, zaczął zanikać. Stworzyliśmy swój tekst, inne grupy mają podobne – opowiada Dominik Pytlarz, 27-letni mieszkaniec Kiczory, grafik i fotograf, który w szlachcicach gra Masorza-Świniobójcę.
Po masarzu wbiega do domu góral i, oklepu...