Symbioza tradycji i nowoczesności
Pomóc ma w tym założona przez twórczynię kilka lat temu szkoła haftu. Przeszły przez nią już i gospodynie, i pracownicy korporacji, i haftujący dyrektorzy gminnych domów kultury.
Na kołowej grupie na Facebooku mignął mi post o szkole haftu. Weszłam na stronę, a tam i wzorniki polskich haftów ludowych, książki o haftach francuskich i kursy online. Symbioza tradycji i nowoczesności. I zdjęcie Krystyny, która znad rozpiętego na specjalnej ramie sztandaru z uśmiechem zaprasza do nauki haftu.
Sztandar to jest coś!
Krystyna wychowała się w Wieniawie pod Radomiem. Nie myślała o karierze artystki, ale do liceum plastycznego w Kielcach wybierała się swego czasu jej starsza siostra. Siostrze nie udało się dostać, więc kiedy po paru latach przyszedł czas wyboru szkoły średniej, postanowiła, że udowodni rodzinie, że jej się uda. Zawsze lubiła malować, rysować, haftować.
– Z wykształceniem plastycznym szukałam swojej drogi. W towarzystwie usłyszałam, że koleżanka jest projektantką sztandarów. Zapewniała, że haftować je może każdy. Zobaczyłam kiedyś wykonany przez nią sztandar i chociaż nie miałam jeszcze pojęcia o haftowaniu sztandarów, ogarnęło mnie wrażenie, że nie zrobiła tego fachowo. Jak się później okazało, popełniła kilka błędów. Na przykład kiedy haftowała jedno pole, nie przykryła reszty tkaniny. Lampa, która na nią świeciła, spowodowała jej lekkie wyblaknięcie. Poczułam wtedy, że muszę znaleźć kogoś, kto mnie tego nauczy. Sztandary zafascynowały mnie do tego stopnia, że dotykałam je w kościele – wspomina Krystyna.
Jak wyhaftować orła?
Była połowa lat 80. ubiegłego wieku. Ten haft nie był popularny, więc Krystyna jeździła po warszawskich pracowniach i wypytywała. Dowiedziała się, że w Łodzi mieszka starsza kobieta, która udzieliła wywiadu w lokalnej gazecie. Żaliła się, że nie ma komu przekazać wiedzy i marzy o kimś, kto chciałby przejąć pałeczkę.