Choć Agatę i Łukasza dzieli niespełna trzysta kilometrów, odległość nie stanowi dla nich przeszkody. Mówią, że dla prawdziwego uczucia warto poświęcić czas na dojazdy. Bo taka miłość zdarza się nie tylko w filmach.
Jeden jedyny list
Pomysł, aby wysłać anons do Kącika Samotnych Serc, narodził się w głowie Łukasza tuż po czterdziestych urodzinach. Dotarło do niego, że czas upływa szybko, a samotność – doskwiera coraz bardziej. „Jeśli nie teraz, to kiedy?” – pomyślał, i postanowił zamieścić ofertę w „Tygodniku Poradniku Rolniczym”, który prenumerował. W ofercie napisał, że mieszka na Mazowszu i samotnie prowadzi niewielkie gospodarstwo rolne. Chciałby wreszcie odnaleźć szczęście u boku kobiety, dzielić z nią smutki i radości. I założyć rodzinę.
– Dzięki podpowiedzi redakcji ofertę zatytułowałem „Poszukujący tej Jedynej”. Po kilku tygodniach otrzymałem odpowiedź. Był to tylko jeden jedyny list – wspomina Czytelnik.
Na ofertę odpisała dziewczyna z powiatu elbląskiego – Agata, rówieśniczka Łukasza, która dłużej nie mogła znieść życia w pojedynkę.
– Zaczęliśmy korespondować, a później – dzwonić do siebie. Chociaż nigdy się nie widzieliśmy, potrafiliśmy przegadać po kilka godzin – uśmiecha się Łukasz.
Potrafili dzwonić do siebie nawet kilka razy dziennie, a rozmowy były coraz dłuższe i ciekawsze. Po kilku miesiącach znajomości zaplanowali pierwsze spotkanie. Zdecydowali się na randkę gdzieś niedaleko Agaty, nad morzem, którego Łukasz jeszcze nie widział.
Motyle w brzuchu
W grudniu 2016 roku zobaczyli się po raz pierwszy.
– Spotkanie w kawiarni było romantyczne. Myślałem, że miłość od pierwszego wejrzenia zdarza się tylko w filmach. A jednak – zacząłem tracić rozum, nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Zrozumiałem, jak to jest poczuć „motyle w brzuchu”, nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem – z wypiekami opowiada Łukasz.
- Agata i Łukasz – oboje zaryzykowali. I oboje są dziś bardzo szczęśliwi. A wszystko dzięki naszemu Tygodnikowi
Agata, mieszkanka niewielkiego, nadmorskiego miasteczka, oprowadziła Łukasza po plaży, wydmach i urokliwych nadmorskich uliczkach. Pasją obojga okazały się podróże – wkrótce zwiedzili Krynicę Morską, Zalew Wiślany oraz Frombork.
– Już po pierwszym spotkaniu wiedziałem, że to kobieta, której szukam – mówi Łukasz. – Obiecaliśmy sobie, że za rok wrócimy do „naszych miejsc”.
Z każdym dniem Agata i Łukasz tęsknili za sobą coraz bardziej. Uzgodnili, że raz w miesiącu mężczyzna będzie przyjeżdżał w odwiedziny. Co cztery tygodnie wybiorą się na wycieczkę – oczywiście do którejś z nadmorskich miejscowości.
– Odliczaliśmy dni do każdego spotkania – mówi Agata. – Trudno przecież funkcjonować bez bliskości ukochanej osoby – przebywania razem, wspólnych spacerów za rękę czy zwykłego przytulania – dodaje.
Po kilku miesiącach doszli do wniosku, że warto byłoby pomyśleć o przyszłości. Agata zaprosiła Łukasza na pierwsze Święta Wielkanocne, przedstawiła go swojej rodzinie. Drugi dzień Świąt spędzili na wycieczce rowerowej i spacerach po plaży. Wybrali się też do Gdańska, gdzie przy kawiarnianym stoliku uzgadniali szczegóły dalszego życia. Łukasz postanowił przeprowadzić się do Agaty. Mówi teraz, że jest najszczęśliwszym facetem pod słońcem.
Było nam pisane
Łukaszowi zależało, aby Czytelnicy „Tygodnika Poradnika Rolniczego” poznali jego historię i uwierzyli, że każdy z nich może jeszcze spotkać swoją „drugą połówkę”. Sam twierdzi, że jego szanse na szczęśliwy związek były niewielkie.
– Otrzymałem przecież tylko jeden list. Według wszelkiego prawdopodobieństwa nie miało prawa się udać. A jednak – dzięki wam znalazłem miłość swojego życia – twierdzi.
Oprócz udanego związku, parę cieszy wspólne zamiłowanie do podróży – zwłaszcza tych rowerowych. Łukasz, który całe życie spędził w rodzinnej wiosce, odkrył uroki wypraw w nieznane. Nie przypuszczał, że Polska może być tak różnorodna i piękna. Z kolei Agata do dziś nie może uwierzyć, że po „czterdziestce” udało jej się stworzyć szczęśliwy związek. Traciła już nadzieję, że kiedykolwiek założy kochającą rodzinę. Mimo wszystko postanowiła dać sobie ostatnią szansę i napisała do Łukasza.
– To była najlepsza życiowa decyzja, jaką podjęłam – wspomina.
– Pewnie, że miałam obawy. W końcu pisałam do obcego faceta. Z drugiej strony, nie miałam nic do stracenia. Pomyślałam: najwyżej nic z tego nie wyjdzie. Spotkamy się, nie zaiskrzy, trudno. Ale życie pisze nieprzewidywalne scenariusze – mówi z przejęciem. – Finałem naszej znajomości z pewnością będzie ślub, o którym powoli zaczynamy myśleć.
Mężczyzna przekonuje, że – oprócz partnerki – ma w Agacie przyjaciela. O wszystkim może z nią porozmawiać. Narzeczeni zawsze mogą liczyć na wzajemne wsparcie. Uzgodnili, że Łukasz wkrótce opuści niewielkie gospodarstwo na Mazowszu i zamieszka u ukochanej. To dla mężczyzny trudna decyzja, ale jest pewien, że dla takiej kobiety warto odmienić swoje życie.
– Raz jeszcze dziękuję redakcji za pomoc w odnalezieniu dziewczyny. Wreszcie mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy. Wszystkim niezdecydowanym singlom, czytelnikom i czytelniczkom „Tygodnika Poradnika Rolniczego” radzę, aby odważyli się pisać. Jak to było w jednej piosence, „wszystko się może zdarzyć” – twierdzi Łukasz. – Kto cierpliwie szuka, ten znajdzie – ja, nareszcie, znalazłem.
Małgorzata Janus