W 2010 r. po raz pierwszy „skrzyknęły się” na prośbę wójta, który poprosił je o pomoc w organizowaniu dożynek. Kilkunastoosobowa grupa kobiet pomogła przygotować uroczystość. Wkrótce powołały Koło Gospodyń Wiejskich, które oficjalnie zarejestrowano w 2013 roku. Dziś jest w nim piętnaście kobiet.
Specjalistki od krepli
– Naszym flagowym produktem są dożynki, od których wszystko się zaczęło – mówi przewodnicząca KGW, Eugenia Roskoszek. – Wyplatamy tradycyjne, wieńce w kształcie korony lub kielicha. Dbamy również o oprawę kulinarną dożynek. Przygotowania traktujemy jako moralny obowiązek – dodaje.
Spotykają się w „sołtysówce”, w której siedzibę ma również koło śpiewacze, sołtys, rada sołecka i OSP. Wyposażona kuchnia umożliwia im przygotowywanie posiłków na lokalne imprezy. Rokrocznie obsługują kulinarnie wszystkie jarmarki na terenie gminy.
– Gdzie tam nam do robótek ręcznych, kiedy wzrok i ręce już nie te – mówią kobiety. – Skupiamy się za to na gotowaniu.
- Od dożynek wszystko się zaczęło – mówią gospodynie. Na zdjęciu – w skromnych tradycyjnych strojach. Tak ubierały się ich babcie
Gospodynie przygotowują takie rarytasy, jak kreple z makiem (rodzaj pączków) czy makówki – słodki przekładaniec z wanilią, bakaliami i olejkiem migdałowym. Doskonale przyrządzają hekele (potrawa ze śledzi), wypiekają śląski kołocz oraz mazurki. Serwują także tradycyjną roladę z kluskami i modrą kapustą. Produktem, który wyróżnia KGW, jest swojski makaron – samodzielnie przyrządzony przez gospodynie.
– Zabawne, że na jednym z konkursów kulinarnych otrzymałyśmy nagrodę za… rybę po grecku w kategorii „śląska potrawa” – śmieje się przewodnicząca. – Jak się okazuje, nawet ryba po grecku może być dziedzictwem kulinarnym naszego regionu.
Twórczo wykorzystać czas
Niemal wszystkie są emerytkami. Zapracowanymi. Doglądają niewielkich gospodarstw, pielęgnują przydomowe ogródki, zajmują się wnukami, pracują społecznie, uprawiają sport, a nawet kształcą się na Uniwersytecie Trzeciego Wieku. Każda z pań uczestniczy w zajęciach zgodnych z jej zainteresowaniami – informatycznych, nauki pływania czy florystycznych.
Chętnie spotykają się również na spacerach nordic walking oraz wycieczkach rowerowych. Od roku współpracują z nieformalną grupą młodzieży „Sajoki”. Wspólnie realizują warsztaty tematyczne, rajdy rowerowe czy pikniki.
– W zeszłym roku opowiadałyśmy dzieciom o śląskich obyczajach wielkanocnych, ze szczególnym uwzględnieniem symboliki poszczególnych gałązek w palmie. Zorganizowałyśmy również rekonstrukcję obrzędu darcia pierza, zakończonego feiderbalem z pączkami domowej roboty. Było twórczo i wesoło – czyli tak, jak lubimy – mówi Eugenia Roskoszek.
Gospodynie nie zapominają o seniorach oraz samotnych mieszkańcach Książenic – z myślą o nich organizują takie uroczystości, jak spotkanie opłatkowe oraz Biesiada Karnawałowa, w czasie której można potańczyć przy skocznej muzyce. Angażują się w utrzymanie czystości na terenie swojej wioski – niedawno wspólnie z sąsiadami uczestniczyły w sprzątaniu lasu. Zbierają elektrośmieci, które wymieniają na pierniczki – rzecz jasna samodzielnie upieczone. W ten sposób starają się zachęcić mieszkańców Książenic do ekologicznego stylu życia. Są przekonane, że wówczas wszystkim będzie żyło się lepiej.
Kabaret – nasz żywioł
Członkinie z Koła Gospodyń Wiejskich w Książenicach uwielbiają się śmiać i dobrze bawić. Zgodnie ze swoim temperamentem, zawiązały kabaret. Co roku prezentują umiejętności na przeglądzie z cyklu „Gwara Śląska na Wesoło”. Same układają scenariusz, reżyserują scenki oraz występują w roli aktorek. Z przedstawieniami są zapraszane do teatrów.
- To hasło nawiązujące do tematyki najbliższej „Industriady”. Aktywność na rzecz lokalnej społeczności to dla nich podstawa
– Temat gwary śląskiej jest nam szczególnie bliski. Na co dzień posługujemy się „ślunsko godką” nie tylko w domu, lecz także i w urzędach – opowiada E. Roskoszek. – Znamy dużo dawnych, śląskich piosenek. Część z nas należy do zespołu śpiewaczego „Książeniczanki”, gdzie śpiewa gwarą. Warto posłuchać – zapewnia.
Gospodynie przygotowują się do nadchodzących, lokalnych uroczystości, których wiosną nie brakuje. Szczególnie ważna będzie Industriada – największy festiwal dziedzictwa przemysłowego na Śląsku. W tym roku upłynie pod hasłem „Industriada jest kobietą”– podkreślone zostanie znaczenie pracy kobiet dla życia gospodarczego i społecznego regionu.
– W zeszłym roku pokazywałyśmy, jak szyć na maszynie Singer. Przygotowałyśmy również słodki poczęstunek. A co zaprezentujemy w tegorocznej edycji? To na razie nasza słodka tajemnica – uśmiechają się gospodynie.
Niedługo będą uczestniczyć w hucznym jubileuszu 115-lecia zaprzyjaźnionego OSP w Książenicach. Z kolei, w Mikołowie, uświetnią Wystawę Sprzętu Rolniczego swoją scenką kabaretową.
Kobiety z Książenic uwielbiają wycieczki, które pozwalają im odpocząć od codziennych obowiązków oraz „naładować akumulatory”. Właśnie wróciły z Zakopanego, wkrótce wybiorą się do Kazimierza Dolnego.
– Wspólne spotkania to dla nas czas wytężonej pracy, ale i dużej frajdy. Mamy okazję porozmawiać w kobiecym gronie, wymienić się doświadczeniami. A jeśli z naszych „pogaduszek” urodzi się jakiś fajny pomysł, możemy się tylko cieszyć. Wtedy zacieramy ręce – i ruszamy do roboty – kończy Eugenia Roskoszek.
Małgorzata Janus