Uniwersytety ludowe w Polsce od początku czerpały ze wzorów, które przyświecały duńskim twórcom tej metody kształcenia. Chodziło nie tylko o stworzenie placówek, w których edukacyjnie wykluczona część społeczeństwa mogła niwelować braki w wykształceniu. Miały być też miejscami ustawicznego kształcenia dla wszystkich i rozsadnikami nowych idei i rozwiązań. Tę drugą misję realizuje od lat Uniwersytet w Woli Sękowej. Jego współtwórczynią i wykładowczynią jest Monika Wolańska.
Polka z Afrykańskimi korzeniami
Wielu zaskakuje pewnie jej ciemna karnacja. Monika, choć duszą Podkarpatczanka, ciałem zakorzeniona jest w dwóch odległych od siebie kulturach.
– Urodziłam się w Rzeszowie. Ale mój ojciec pochodzi z Togo. Dziadek ze strony mamy był organistą w podrzeszowskiej Słocinie. A babcia była krawcową. Przy niej bawiłam się gałgankami, szyłam, szydełkowałam, malowałam, lepiłam z plasteliny. I pewnie wtedy kształtowały się te moje manualno-plastyczne zapędy – wspomina.
Bardzo chciała pójść do liceum plastycznego, ale mama – ekonomistka – nie była sojuszniczką w tych wyborach. Monika trafiła do zwykłego ogólniaka. Po maturz...