Wspólnota Burego Misia to organizacja społeczna zrzeszająca osoby niepełnosprawne wraz z ich rodzinami oraz wolontariuszami, którymi zazwyczaj są młode osoby. Wspólnotę tworzą Bure Misie, czyli niepełnosprawni intelektualnie i fizycznie, oraz Bure Niedźwiedzie, czyli wszyscy, którzy im pomagają. Początki wspólnoty sięgają lat 80. ubiegłego wieku. Jej założycielem jest ks. Czesław Marchewicz, zmartwychwstaniec, nazywany „Kubą”.
W ramach wspólnoty na Kaszubach funkcjonuje Osada Burego Misia, która utrzymuje się dzięki uprawie ziemi, hodowli zwierząt i przetwarzaniu swoich surowców rolnych. O Osadzie Burego Misia na naszych łamach pisaliśmy kilkukrotnie. W połowie września świętowała trzydziestą rocznicę powstania.
Osada Burego Misia to narzędzie przyjaźni
– Osada nie została zbudowana według założonego projektu. Można mieć ogólny projekt na życie, ale ono weryfikuje nasze plany. Plany ludzkie i projekty mają terminy realizacji. We Wspólnocie ich nie mamy. Terminem jest codzienność, którą przeżywamy. Osada Burego Misia i obiekty, które tu powstały, to narzędzia przyjaźni – tłumaczy ks. Czesław Marchewicz.
Przez trzy dekady udało się zbudować świetnie zorganizowane przedsiębiorstwo. Gospodarstwo prowadzi produkcję roślinną na około 40 ha. W jego skład wchodzą małe jezioro oraz stawy rybne. Utrzymuje dwie rasy bydła mlecznego (jersey i simental), a także konie, osły, świnie, lamy, owce, kury i pszczoły. Produkowane i przetwarzane są własne warzywa, owoce. Założona została również winnica. Osada jest producentem przetworów, miodu, jajek, serów, masła, wędlin, chleba, a nawet wina.
– Do Osady trafiają osoby niemające żadnych uprawnień emerytalnych i ubezpieczenia zdrowotnego. Zostają więc zatrudnione i otrzymują pensję. Są również osoby, które pracują za stawki dzienne. Rano się umawiamy, jaka pracę będą wykonywać. Potem wypłacamy kieszonkowe – opowiada ks. Marchewicz.
Produkują własne sery i przetwory
Sery w Osadzie są wytwarzane z mleka surowego. Pochodzi z własnej obory, co pozwala całkowicie kontrolować proces produkcji. Wyrabiane są dwa gatunki serów. Dojrzewające oraz typu korycińskiego – podpuszczkowe, białe. Z orzechami, słonecznikowe i ziołowe. Wszystkie mają własne nazwy w języku kaszubskim. Druga grupa dzieli się na łagodne, średnie oraz ostre.
Produkty są sprzedawane w sklepiku wysyłkowym, można je także nabyć na miejscu. Osada ma również pojazd – food truck, dzięki któremu prowadzi dystrybucję mobilną.
– Właściwie nie jemy własnych serów. Są sprzedawane. Trafiają do hoteli i restauracji zlokalizowanych w całej Polsce. Mamy też klientów indywidualnych. Raz w miesiącu wyjeżdżamy food truckiem do Poznania. Cechą kultury Wielkopolski jest gospodarność. Poznaniacy doceniają dobre wyroby. W sobotę sprzedajemy w zaprzyjaźnionym centrum handlowym, a potem w wybranej parafii. – mówi ks. Czesław.
W Osadzie działa Serowe Gospodarstwo oraz Osadowy Zielnik. W tym drugim wytwarzane są warzywa, zioła, owoce i przetwory. Funkcjonuje szklarnia oraz warzywne tunele. Bure Misie i Niedźwiedzie przygotowują m.in. sadzonki pomidorów na własne potrzeby. Sprzedają je także sąsiadom. Cykl produkcji odbywa się od nasiona aż do gotowego produktu.
– Zdarzają się lata, kiedy produkujemy 10 tys. słoików i buteleczek z przetworami i syropami. Obowiązują nas takie same przepisy jak inne zakłady spożywcze. Mamy kontrole weterynaryjne i sanepidu, które dotyczą cykli przetwórczych – mówi ks. „Kuba”.
Efektywny i prosty chów świń
W zagrodzie znajdują się świnie rasy złotnickiej pstrej. Przy wytwarzaniu serów jako produkt uboczny powstaje spora ilość serwatki. Stanowi ona surowiec paszowy.
– Grzechem byłoby jej wylewanie. Współpracujemy z miejscowym piekarzem. Przekazuje nam niewykorzystane ciasto oraz niesprzedany chleb. To są składniki kompozycji paszowej. Mamy prymitywną rasę świń. Nie wymaga skomplikowanych chlewni. Zwierzęta całe życie przebywają na świeżym powietrzu. Mają jedynie szałasy. Wykazują ogromną zdrowotność. Nie chorują, nie trzeba im podawać lekarstw, w tym antybiotyków. Tucz trwa długo, ale mięsa nie można porównać z jakąkolwiek inną wieprzowiną kupowaną w sklepie – opowiada ks. Marchewicz.
- Ksiądz „Kuba” z uczestnikami Jeseniowej Swiętnicy
Potrzebny sprzęt
Jak w wielu innych gospodarstwach, w Osadzie sprzętu rolniczego jest zbyt mało. Przydałyby się większe i mocniejsze urządzenia.
– Serwis prowadzimy we własnym zakresie. Jednak nie możemy się pochwalić umiejętnościami i zdolnościami mechanicznymi, które pozwoliłyby nam właściwie zająć się naszym sprzętem. Od kilku lat posiadamy ursusa C-350. Ma niewielką moc, ale był intensywnie eksploatowany. Często poddawany był zbyt dużym obciążeniom. Pracował na polu oraz przy zwierzętach. Poczciwa maszyna kilka tygodni temu uległa awarii. Przednie zawieszenie się zniszczyło. Sytuację ratuje pomoc miejscowej OSP. Pożyczyli nam starego, ale mocnego ursusa 1614 – opowiada Grzegorz Miszczak, kwestor Fundacji Burego Misia.
Osada poprosiła o możliwość zwrócenia się za naszym pośrednictwem o pomoc w naprawie bądź regeneracji ciągnika. Ogromnym wsparciem byłoby ufundowanie bądź przekazanie w użyczenie jakiegoś ciągnika. Sprzęt umożliwiłby dalsze bezproblemowe prowadzenie produkcji rolnej w Osadzie.
Podajemy numer do ewentualnego kontaktu: 601 449 913.
Tomasz Ślęzak
Zdjęcia: Tomasz Ślęzak
Zdjęcia: Tomasz Ślęzak