Wśród kilkudziesięciu akcji w ciągu roku około 40 proc. stanowią pożary, pozostałe to miejscowe zagrożenia: wypadki komunikacyjne, podtopienia i wiatrołomy. Od czterech lat na czele zespołu ratowniczego stoi naczelnik druh Jacek Zakrzewski.
Jak sam naczelnik wspomina jego strażacka przygoda zaczęła się gdy był jeszcze dzieckiem. Było to w 1990 roku. Jego dziadek był komendantem gminnym OSP w sąsiedniej gminie, wszyscy wujkowie, bracia cioteczni również są strażakami.
Naczelnik zaprosił mnie do swojej strażnicy na krótką pogawędkę o strażackim życiu. Historia powstania OSP w Rzeczycy sięga 1918 roku. Gdy tylko uchylił drzwi, moją uwagę przykuł okazały, lśniący wóz gotowy do natychmiastowego wyjazdu na akcję. – Oprócz tego wielozadaniowego wozu bojowego, jednostka dysponuje jeszcze ciężkim wozem bojowym, lecz już trochę wysłużonym – mówi dh Jacek Zakrzewski. – Bardzo liczę, że starania samorządu, który rozumiejąc nasze potrzeby, podejmuje starania o nowy pojazd. w dużej mierze dofinansowany ze środków unijnych zakończą się pomyślnie. Drugie auto jest nam niezbędne ze względu na położenie gminy na granicy powiatu tomaszowskiego oraz województwa łódzkiego – podkreśla Jacek Zakrzewski. Z inicjatywy naczelnika od 2012 roku przy jednostce OSP działa Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza. W swych szeregach skupia trzydzieścioro młodych ludzi. Jest to wyjątkowo zgrany i oddany zespół. Najmłodszy strażak ma zaledwie 7 lat.
Ze swojej młodzieży Jacek Zakrzewski – czego nie ukrywa – jest dumny. – W ciągu roku, w niemal każdy sobotni poranek zbierają się na zajęciach i ćwiczeniach. Mają pierwsze obowiązki, między innymi są odpowiedzialni za przywracanie do gotowości bojowej sprzętu po przeprowadzonych akcjach pożarowych. W „Ogólnopolskim Turnieju Wiedzy Pożarniczej”, drugi raz z rzędu reprezentanci z naszej drużyny wygrali zawody powiatowe i reprezentowali powiat na szczeblu wojewódzkim. Cieszy mnie fakt, tworzących się fantastycznych relacji między tymi młodymi ludźmi. To wartości nie do przecenienia w przyszłej strażackiej służbie – dodaje Jacek Zakrzewski.
Nic więc dziwnego, że młodzież mając takie wzorce działa bardzo aktywnie na terenie Rzeczycy. Z pewnością jest przykładem dla swoich rówieśników. Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia prowadzą coroczną akcję zbiórki żywności dla najbardziej potrzebujących. W zeszłym roku w ten sposób wspomogli jedenaście rodzin.
Nie jest tajemnicą,
żeby być w pełnej gotowości strażacy z OSP Rzeczyca większość wolnego czasu poświęcają na ćwiczenia i szkolenia. W ciągu roku uczestniczą w szkoleniach organizowanych m.in. przez Państwową Straż Pożarną. – Ćwiczymy i szkolimy się systematycznie – mówi z-ca naczelnika Leszek Wójciak. – Nie dawno zakończyliśmy szkolenie i przeszliśmy testy w komorze dymowej i rozgorzeniowej Ośrodka Szkolenia Komendy Wojewódzkiej PSP w Sieradzu.
Druh Jacek Zakrzewski swoją pasją zdążył już zarazić swoje dzieci. 12-letni syn Julian jest druhem Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej, natomiast 7-letnia córeczka Jadzia już potrafi wykonać podstawowe obowiązki strażackie. O przyszłość OSP Rzeczyca jak widać nie musi się martwić. Strażackie tradycje rodzinne to w Rzeczycy coś naturalnego. W szeregach grupy bojowej działa m.in. cytowany przed chwilą zastępca naczelnika druh Leszek Wójciak wraz ze swoimi synami Łukaszem i Kamilem.
Jak wielkie serca mają strażacy z Rzeczycy niech świadczy fakt, że swój, symboliczny ekwiwalent za udział w akcjach przeznaczają na pomoc dla pogorzelców. Tak było, gdy spłonął dom. Bez chwili wahania wspomogli finansowo ofiary pożaru.
Rzeczyca to rolnicza gmina bez dużych zakładów pracy. W OSP stałą bolączką wpływającą na dyspozycyjność jednostki jest brak miejsc pracy dla młodych ludzi w miejscu zamieszkania. Na szczęście w zespole Jacka Zakrzewskiego nie ma bezrobotnych. Strażacy – ratownicy z grupy bojowej dzięki swoim kwalifikacjom, są bardzo wartościowymi, docenianymi pracownikami. Niestety wielu z nich pracuje poza Rzeczycą i stąd ich mniejsza dyspozycyjność w godzinach pracy. Niektórzy studiują i są tylko w weekendy. Nie jest to sytuacja komfortowa dla naczelnika Zakrzewskiego.
O panującej
w tym roku suszy mówi się od początku tego lata. Okoliczne tereny Rzeczycy w dużym stopniu stanowią lasy i pola. Ryzyko pożarowe jest więc ogromne. – Na początku sierpnia kilkukrotnie gasiliśmy pożary zbóż na pniu, ściernisk oraz słomy na polach – mówi Leszek Wójciak. – Podczas jednego z większych tego typu pożarów ogniem było objęte ponad 10 hektarów. Panowały bardzo niesprzyjające warunki pogodowe. Silny wiatr utrudniał akcję. Działając w sile kilku zastępów udało się nam doprowadzić do nierozprzestrzenienia ognia. Gdybyśmy nad tą sytuacją nie zapanowali, ogień pochłonąłby pobliskie pola zbóż o powierzchni około 20 hektarów. Straty byłyby bardzo duże. Kilka dni później gasiliśmy kilkuhektarowy pożar nieużytków nad Pilicą w trudnym terenie, praktycznie bez możliwości dojazdu wozami bojowymi. Sprzęt w większości trzeba było donieść na własnych barkach. Ze względu na położenie jesteśmy zazwyczaj pierwszą jednostką docierającą na miejsce i przez znaczny czas działamy sami zanim otrzymamy wsparcie innych jednostek – podsumował minione lato z-ca naczelnika Leszek Wójciak.
Od prawie 100 lat, niezależnie od pory roku, dnia i godziny na dźwięk alarmu strażacy z Rzeczycy podrywają się, na ratunek. Nigdy nie zdarzyło się by strażacy na czas nie wyjechali do akcji, z czego są bardzo dumni.
Krystyna NOWAKOWSKA