Przetwory ziołowe i nietypowe kiszonki to ich znak rozpoznawczy
Aktywne Babeczki z Natalina obchodziły niedawno pierwszą rocznicę istnienia.
– Część z nas zjechała tu kilka, kilkanaście lat temu z okolic. Mamy czterystu mieszkańców, niewiele się tu działo, ale spotkało się kilka żywiołowych ludzi, ciekawych charakterów, i ruszyło we wrześniu zeszłego roku. Sołtys zorganizował pierwsze spotkanie i zaprosił eksperta od stowarzyszeń – z mazowieckiego Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej – i koleżankę z innego koła. Dowiedziałyśmy się, że dzięki rejestracji możemy robić więcej z naszą energią – mówią Ania, Iza i Magda.
Potrzebna świetlica!
Największym ich marzeniem jest własna siedziba. We wsi była kiedyś przez jakiś czas świetlica w budynku po szkole, ale wtedy akurat we wsi nic się nie działo, dziewczyny jeszcze się dobrze nie znały, inne dopiero sprowadzały do wsi. Świetlicę zlikwidowano, plac sprzedano.
– Pomyślałyśmy, że kiedy stworzymy coś, co nas łączy prawnie, a my robimy rzeczy, które sprawiają, że wieś rozwija się, kwitnie, kiedy będziemy inicjatywami zaznaczać naszą obecność, będziemy mogły wnioskować o fundusze na świetlicę – mówią.
W styczniu 2024 r. współorganizowały Las Maskaradas. Pierwsza impreza, na której miały stoisko. To bieg w natalińskim lesie, w którym biegnie się w karnawałowych przebraniach. Zapewniły 120 litrów gorącej grochówki i niektóre z nich też biegły. Biegli tam ludzie z całej Polski. Właśnie przygotowują kolejną edycję.
– Potem zrobiłyśmy zapusty w Natalinie. Chciałyśmy odtworzyć zapomnianą w Natalinie tradycję chodzenia po domach pod koniec karnawału. W ogłoszeniu napisałyśmy, za co się można przebrać, skąd zwyczaj i na czym polega – mówi Magda.
One umieją w zioła
Robiły stroiki na Wigilię dla Samotnych w Warszawie, pojechały na Spotkanie ze sztuką Kurpi w Pułtusku, były na pikniku rodzinnym Świętego Izydora w Drwałach, gdzie coraz bardziej odkrywały i zakochiwały się w kurpiowskiej ludowości. Na Dzień Kobiet robiły z drewna z lokalnym twórcą koszyki. A kolejne ich projekty łączyły się już z konkursem ziołowym.
– Konkurs ogłosiło we wrześniu 2023 roku Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi we współpracy z Uniwersytetem Medycznym w Lublinie. Pierwszy etap polegał na promowaniu ziołolecznictwa i założeniu ogródka ziołowego. Byłyśmy w przedszkolu z warsztatami. Opowiadałyśmy o ziołach, dzieciaczki dotykały ziół, poznawały zapachy, a potem robiły herbatki dla rodziców. W międzyczasie uczyłyśmy się sporo o ziołach od tych, co się znają. Mamy w kole koleżankę, Klarę, która zaskakiwała nas swoimi przetworami. Przynosiła słoiczki, podtykała nam pod nos i kazała zgadywać, co to. Pierwszy raz jadłyśmy dżem z młodych pędów świerku, dżem z kwiatów magnolii, kiszone pąki lipy i kiszone liliowce. I jeszcze kiszony kwiat juki. Najlepszy jest kiszony liliowiec – opowiada Iza i dodaje, że mają we wsi obok koleżankę – Agnieszkę – która ciągnie je do puszczy i uczy je o ziołach.
Saloon i nalewka na kurkach
W międzyczasie uczestniczyły w inicjatywie "Cuda wianki". W Wyszkowie działa Rewia Dziecięca "Sylaba", w której tańczą córki członkiń koła. Przez trzy dni koncertów w czerwcu stały tam ze stoiskiem i sprzedawały ziołowe specjały. Aktywne Babeczki lubią robić sobie swoje wewnętrzne, kołowe, konkursy i projekty. Latem Joanna, jedna z członkiń, rzuciła pomysł, żeby wylosować zioło z podręcznika, każda miała przygotować potrawę z ziołem, które wylosowały.
– Oj, były i słodkie, i słone. Dwanaście potraw. Było ciasto z nasionami szałwii hiszpańskiej i takie z miętą. Była focaccia i dzik z lubczykiem, czyli pieczeń z dzika – wspominają.
Choć Aktywne Babeczki mają zaledwie rok, znany jest już ich piknik na pożegnanie lata. W sierpniu impreza odbyła się pod hasłem "Dziki Zachód". Babeczki nauczyły się kowbojskiego tańca i zaprezentowały go w koszulach w kratę, kapeluszach i czerwonych chustkach.
– Było wszystko – dyby, "kaktusy", saloon z wejściem, które sami zrobiliśmy. Panowie wkopali wielkie bale i zawiesiliśmy na nich drzwiczki, które otwierały się jak te w saloonie. A dyby? Przecież szeryf zakuwał w nie przestępców. Zrobił je mój tata. Mieliśmy zresztą kilku "szeryfów". Zamknęłyśmy w nich samego burmistrza – mówi Magda.
Niedawno uczestniczyły w konkursie na najsmaczeniejszą potrawę z grzybami – "XXI Wielkim Grzybobraniu w Długosiodle". Aktywne Babeczki zajęły w nim pierwsze miejsce za danie "Grzybowy dzik z zielonym kopytem" oraz drugie i czwarte miejsce za zaskakujące nalewki Klary – "Lipowy-szyszak" oraz "Kurka w pikantnym ogrodzie", czyli nalewkę z kurek. Kiedy nie robią czegoś dla wsi, jadą się zrelaksować, ale czynnie. Niedawno były w Łodzi, gdzie odpoczywały, lepiąc z gliny naczynia.
Mówią, że coraz bardziej nasiąkają Kurpiowszczyzną. Że w zamyśle miały "nowoczesne" koło, tymczasem zachwycają się haftem kurpiowskim Puszczy Białej.
– Znajdujemy w szafach obrusy haftowane przez nasze babcie i jest taka radość! Obrus haftowany przez moją zdobi teraz stół naszego stoiska – mówi z dumą Iza.
Karolina Kasperek