
Sołtyska Terenina do dziś czuje w sobie Kaszuby
Ewelina urodziła się w Pucku, skąd pochodzi jej mama. Po śmierci ojca, kiedy miała pół roku, mama, Kaszubka, przyjechała do teściów do Pabianic.
– Do dziś czuję te Kaszuby w sobie. Uwielbiam morze, lubię tam posiedzieć sama. Dzieci, mąż dziwią się trochę, kiedy mówię, że ja teraz idę sobie gdzieś w bok na plaży. Siadam na piasku, słyszę szum i wtedy mogę się wyzerować. Teraz robię to też w moim ogrodzie za domem, gdzie wszystko sadziłam sama na gołej właściwie ziemi – opowiada sołtyska Terenina i zachwala zalety rezerwatu, który ma w odległości kilometra.
Nie chciałam, więc zostałam
Ewelina mieszkała w bloku do czasu, aż jej mama zrealizowała marzenie życia i zbudowała dom na wsi – w podpabianickim Hermanowie. Przeprowadzili się, kiedy Ewelina miała 15 lat. Dorosła, wyszła za mąż, kupiła hektar w sąsiednim Tereninie i zbudowali z mężem dom częściowo z wykorzystaniem starej ceglanej stodoły.
– Budowlanka i architektura to był zawsze mój konik. Sama wyrysowałam projekt tego mojego domu. Skończyłam technikum, ale na studia, na architekturę, nie poszłam, bo lekcje rysunku przerosły możliwości finansowe mamy – wspomina.
Kiedy dwa lata temu zostawała sołtyską, wiedziała tylko tyle, że sołtys zbiera podatki i organizuje zebrania. Nic więcej, bo w Hermanowie, gdzie dorastała, niewiele się działo.
– Zastąpiłam sołtyskę, która była tu półtorej kadencji, a wcześniej, przez trzydzieści lat, funkcję sprawował jej ojciec. Ona zrezygnowała, a ja powiedziałam, że nie chcę. Mieszkańcy na to, że jestem jedynym kandydatem. Miałam niby asertywnie odmówić i skończyło się tak, że się zgodziłam – wspomina.