Najchętniej witamy Nowy Rok w towarzystwie przyjaciół oraz rodziny, w domu albo wynajętym lokalu. Głośna muzyka, sztuczne ognie, połyskliwe stroje i tańce do rana – to dla większości z nas recepta na udanego sylwestra. W dawnej polskiej tradycji ludowej w ogóle nie organizowano zabawy. W wigilię Nowego Roku zasiadano do wspólnej, uroczystej wieczerzy. Na stole królowały tłuste mięsne dania oraz mocniejsze trunki. Następnego dnia wstawano wczesnym świtem, aby w ten sposób ochronić domostwo przed lenistwem i ospałością.
Żeby nie wygasł żar
Okres noworoczny związany był z przesądami oraz wróżbami. Niektóre z obyczajów znane były w całej Polsce, inne – tylko w niektórych regionach. Jedną z tradycji, która przetrwała, są odwiedziny kolędników. Dawniej przebierańcy zwiastowali dobrobyt, dziś spotkanie z nimi to jedynie dobra zabawa.
Przed kilkudziesięciu laty w noc sylwestrową oraz Nowy Rok nie mogło zabraknąć w domu żywności, wody, opału i ognia. Gospodynie czerpały wodę ze studni oraz zabezpieczały żar w popielniku, aby nie wygasł do noworocznego poranka. Solidne zapasy pożywienia miały w nadchodzącym roku ochronić domostwo przed biedą. W wigilię Nowego Roku nie wolno było używać miotły, aby nie wymieść z domu szczęścia.
Nad ranem otwierano chaty, aby zaprosić nowy rok w progi. Panny zakładały nowy element garderoby, co miało zapewnić powodzenie w miłości. Gospodarze obserwowali zjawiska i wydarzenia, którym przypisywano szczególną symbolikę. Starali się, aby Nowy Rok upłynął w zgodzie i szczęściu, wszak odwzorowywać miał kolejne, nadchodzące dni.
- Kolędnicy z wielkopolskiego zespołu ludowego „Wiwaty”. Jednym z bohaterów jest turoń – maszkara z kłapiącą paszczą
Wedle dawnych wierzeń, pierwsza osoba przekraczająca płot zagrody w nowym roku mogła przynosić szczęście lub pecha. Mężczyzna zwiastował powodzenie i dostatek, zaś kobieta – nieszczęście (im piękniejsza, tym większe). Zgodnie z obyczajem, tego dnia panie najczęściej nie opuszczały domostw, zaś chłopcy i mężczyźni odwiedzali sąsiadów, aby wspólnie kolędować i złożyć sobie świąteczne życzenia.
Kura przepowie przyszłość
Bez względu na region, w każdym zakątku Polski wierzenia i zwyczaje noworoczne wiązały się z przepowiedniami i dobrą zabawą. Przymykano oko na chłopięce psoty, a dziewczęta z wypiekami na twarzy oddawały się wróżbom związanym z zamążpójściem.
Na Podlasiu Nowy Rok witano bardzo uroczyście. Dbano o sutą strawę oraz dobry nastrój. Tuż przed kolacją gospodarz rozsypywał na podłogę garść grochowin, życząc wszystkim zdrowia i bogatych plonów. Zebrane ziarno przechowywano do wiosennych wysiewów. Katolicy oraz prawosławni mieszkańcy wsi spożywali obfitą, tłustą kolację – kiełbasę oraz kiszkę ziemniaczaną.
Najpopularniejszą potrawą była lemieszka – pszenna mąka zalana wrzątkiem i okraszona skwarkami. Nie tylko ją spożywano, lecz także smarowano nią twarze. Rytuał ten miał zapewnić dostatek tłustych potraw w nadchodzącym roku. W sylwestrowy wieczór chłopcy robili psikusy – wciągali brony na dach, z zawiasów wyjmowali furtki. Dziewczęta chętnie wróżyły – na podłodze układały siekierę, nożyce, lustro i kieliszek. Do izby wpuszczały kurę. Pierwszy przedmiot, który dziobnęła, symbolizował przyszłego męża: drwala, krawca, eleganta lub pijaka.
Nowy rok rozpoczynano kolędowaniem, nazywanym w prawosławnych domach „chochotaniem“. W przebraniu bociana, „cygana“, „żyda“ i „dziada“ odwiedzano sąsiednie chaty. Za drobny poczęstunek chłopcy wróżyli odnośnie przyszłorocznych zbiorów oraz hodowli zwierząt.
Również na Pomorzu gospodarze starali się zapewnić dobrobyt w nadchodzącym nowym roku. W tym celu obwiązywali drzewka owocowe powrósłami uplecionymi ze snopów będących wigilijną dekoracją. Wtykali w nie krzyżyki upieczone z ciasta, aby zapewnić drzewkom obfite owocowanie.
W Nowy Rok zapukaj do pszczół
W Wielkopolsce o północy gospodarze pukali do uli w swoich pasiekach. Wołali wówczas: „Budźcie się pszczółki, róbcie miód i wosk, już czas na was“. Na podwórku palili snopki słomy, aby odgonić ubiegłoroczne kłopoty, smutki i niepowodzenia.
Popularnym sylwestrowym obyczajem na Podhalu było z kolei obmywanie się w noworoczny poranek zimną wodą, w której zatopiono monety. Zwyczaj ten miał chronić przed biedą i niedostatkiem. Na Żywiecczyźnie do dziś przetrwał żywy obyczaj tzw. godów – największego kolędowego karnawału. Poprzebierani mężczyźni przez cały styczeń obtańcowują kolorowo ubrane panny, wróżąc im tym samym szybkie zamążpójście.
Mieszkańcy Kaszub nie zapominali o ochronie domostw przed szkodliwą działalnością czarownic. W sylwestrowy wieczór święconą kredą malowano na drzwiach trzy krzyże, aby odpędzić demony. Chłopcy chętnie psocili, np. wyprowadzając sąsiadom wozy na zamarznięte jezioro. Podczas noworocznej zabawy wypędzano stary rok, okrążając wieś z hałasującymi klekotkami.
Aby zapewnić sobie dostatek w nadchodzącym roku, należało wedle tradycji Podkarpacia, w sylwestrowy wieczór pobrzękiwać w kieszeni monetami. Dźwięk ten miał przyciągnąć inne pieniądze. Obfitości i szczęścia życzyli sąsiadom przebierańcy zwani drabami. „Gdzie drab przybędzie, tam szczęście będzie“, mawiano. W noworoczny poranek wyjmowano słomę zza obrazów i wynoszono ją na pole, aby przyniosła rolnikom bogate plony.
Na Mazurach przed laty wypiekano magiczne noworoczne ciasteczka, zwane nowolatkami. Z ciasta wylepiano zwierzęta hodowane w gospodarstwie, kłosy zboża oraz trzy paluszki symbolizujące Trzech Króli. Wypiekom przypisywano właściwości mające chronić domostwa przed nieszczęściami. W wieczór sylwestrowy część ciasteczek zjadano, resztę chowano, aby podać je jako lek chorym zwierzętom.
Na kolację 31 grudnia podawano noworoczną potrawę zwaną breją. Tego wieczoru dzieci psociły, malując szyby na kolorowo oraz zatykając kominy.
W Nowy Rok po wsi chodziły grupy mężczyzn (tzw. rogale) przebranych za zwierzęta i maszkary. Po Nowym Roku przebierańcy zwani „Napierkami“ bądź „Klonami“ wcielali się w postaci nieco inne – kóz, baranów i niedźwiedzi. Okres karnawału upływał na Mazurach pod znakiem tańców, wróżb i barwnych orszaków. Wierzono, że huczna zabawa przyniesie w nowym roku obfite plony. Ostatniego dnia karnawału, o północy, milkły zabawy; zaczynał się popielnik – okres przygotowań do postu.
Małgorzata Janus