Jeżeli co jakiś czas wchodzisz na serwis YouTube, mógł ostatnio rzucić ci się w oczy czarno-biały kadr z twarzą znanego aktora Jacka Braciaka i napisem „Wszystkie jesteście słabe”. Kadr prowadzi do serii krótkich filmów z okrutną fabułą. W krótkich domowych scenkach oglądamy rozmowę małżeńską. Mężczyzna zwraca się do wystraszonej kobiety, szyderczym językiem komentując różne codzienne czynności. Kpi z tego, jaki robi obiad, jak spędza wolną chwilę, grozi, że zabierze jej wszystko, nawet dzieci, a ona nawet nie będzie wiedziała kiedy to się stanie. Mówi jej, że jest od niej silniejszy. Pod koniec każdego z filmów dowiadujemy się, że mężczyzna nie gra siebie, lecz alkohol. I że to alkohol jest seksistowską świnią. Bo traktuje kobiety dużo gorzej niż mężczyzn.
O samej kampanii dużo by mówić. Doczekała się fali krytyki, częściowo słusznej. Dyskusyjne jest użycie jednego problemu społecznego, jakim jest męska przemoc do opowiedzenia o innym problemie, którym jest alkoholizm kobiet. Znalazłoby się jeszcze kilka innych argumentów przeciw. Ale trudno zaprzeczyć temu, że kampania zwraca uwagę na fakt niezwykle ważny i coraz częstszy, a społecznie niedostrzegany. O piciu mężczyzn wiemy wiele, bo to oni stanowili do niedawna znakomitą większość pacjentów ośrodków leczenia uzależnień i członków grup anonimowych alkoholików. Ale od kilkunastu lat alkohol sięga coraz częściej po kobiety, i to coraz młodsze. I, niestety, nie robi z nimi tego samego, co z mężczyznami.
Nierówno traktowane
– Jakkolwiek jest to sprzeczne z moimi poglądami, to powiem to za Jackiem Braciakiem. Panie, jesteście słabe (...) Dlaczego w ogóle podjęliśmy ten temat? Wstrząsnęła nami statystyka. Na dziesięciu mężczyzn, którzy są alkoholikami, dziewięciu z nich wraca do rodziny, żony się nimi opiekują, dostają wsparcie. Na dziesięć kobiet-alkoholiczek, dziewięć zostaje porzuconych przez mężów, zostają wyrzucone poza nawias społeczeństwa. To, w świecie, w którym tyle się mówi o równości, potworna nierówność – powiedział, otwierając konferencję, Maciej Sytek, członek Zarządu Województwa Wielkopolskiego.
– Nie ma odrębnego alkoholizmu mężczyzn i kobiet. Ale są odrębne do niego drogi – dodała Katarzyna Łukowska, zastępca dyrektora Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
- Prelegenci konferencji (od lewej): Maciej Sytek, dr Maria Skommer, Katarzyna Łukowska, Eryk Matuszkiewicz
Przytoczyła też statystyki, zgodnie z którymi alkohol spożywa 80% kobiet. 600 tysięcy kobiet pije alkohol szkodliwie lub jest uzależnionych. Zaznaczyła, że picie szkodliwe to osobna jednostka diagnostyczna, ale już obarczona poważnymi skutkami zdrowotnymi. Zwróciła też uwagę na wciąż potężne naznaczenie kobiet, które są uczestniczkami grup anonimowych alkoholików. Gorzej traktuje je, niestety, i społeczeństwo, i grupa terapeutyczna. Dla wielu pijący mężczyzna jest po prostu hulaką. Ale pijąca kobieta „popełnia straszne wykroczenie przeciwko moralności”.
Oni po dziewięciu, my – po trzech
Przede wszystkim jednak kobieta jest bardziej narażona na szkody wywołane alkoholem.
– Trzy standardowe porcje alkoholu dziennie powodują u kobiet zaburzenia, które u mężczyzn wystąpią po dziewięciu porcjach – dodała Katarzyna Łukowska. Ale już dwie porcje dziennie to ryzyko szkód zdrowotnych. A co to jest porcja standardowa? To 30 ml wódki, 100-mililitrowa lampka wina i szklanka piwa, ale o zawartości alkoholu nie większej niż 4,5%.
Bo tłumimy emocje
Dr Maria Skommer z katedry i zakładu psychologii klinicznej UAM w Poznaniu zwróciła uwagę na rolę emocji w piciu kobiet. Kobiety ze starszego pokolenia tłumią emocje, zwłaszcza złość, a alkohol pozwala chwilowo uwolnić napięcie. Młodsze kobiety, nie akceptując postawy pokolenia matek, zaprzeczając mu, usiłują być dzielne i niezależne. Tłumią więc lęk. Alkohol – w obu wypadkach – daje jednak złudne rozładowanie.
- W jednym niewinnym drinku mogą się kryć dwie standardowe porcje alkoholu
Alkohol nie rozwiązuje kobietom (ale i mężczyznom) problemów, lecz je tylko pogłębia. Ale zaskakujące jest, co potrafi zrobić z kobiecym organizmem. W prelekcji Eryka Matuszkiewicza, toksykologa i rzecznika Szpitala Miejskiego im. j. Strusia w Poznaniu, nie było egzaltacji. Były po prostu fakty, a te, drogie czytelniczki, nie nastrajają optymistycznie. Wiele z nas pija alkohol codziennie albo kilka razy w tygodniu. Lampka wina wydaje się niewinna. Tymczasem? Nasza biologia sprawia, że jesteśmy w kontakcie z alkoholem niemal bezbronne.
Mniej wszystkiego
– Kobiety mają w porównaniu do mężczyzn mniej wody w organizmie. Zatem, jeśli wypiją tę samą porcję alkoholu co mężczyźni, będą mieć większe stężenie alkoholu we krwi. Upijają się więc szybciej. Ale panie mają też mniej aktywny enzym, który rozkłada alkohol. Dlatego do wątroby z żołądka trafia więcej alkoholu. Jednocześnie ta wątroba jest mniejsza niż u mężczyzn. Dlatego szybciej dochodzi do jej uszkodzenia – wyjaśniał Eryk Matuszkiewicz.
Alkohol zmniejsza też metabolizm naszych kobiecych hormonów, czyli estrogenów. A to oznacza zaburzenia miesiączkowania z jednej strony, a z drugiej – większe ryzyko rozwoju raka piersi.
Alkohol jest też – i tu już w każdej ilości – niebezpieczny dla płodu. Przenika bowiem swobodnie przez łożysko. Dlatego jego stężenie jest u płodu niemal identyczne, jak we krwi matki.
Jeśli wiesz, że sięgasz po alkohol, że szukasz w nim odprężenia, nie jesteś ani gorsza, ani nienormalna. Ale wejdź na www.10dowodów.pl i sprawdź, czy pijesz bezpiecznie. Jeśli nie, znajdziesz tam pomoc, na którą zasługujesz.
Karolina Kasperek