Prezentujemy kolejną Dziewczynę z kalendarza. Jej przygoda z konkursem rozpoczęła się w dniu, w którym wracała do rodzinnej wsi z dyplomem ukończenia studiów rolniczych w Olsztynie.
Wzięta podstępem
– Fryzurę miałam gotową, bo wieczorem wybierałam się na wesele. Podeszła do mnie mama i powiedziała: „Chodź, zrobię ci pamiątkowe zdjęcie przy ursusie” – wspomina.
– Jak mogłam się nie zgodzić? – zastanawia się dziś.
Przyznaje, że nie spodziewała się tak miłych reakcji i rozpoznawalności po publikacji kalendarza. Zaskoczeniem były dla niej wyrazy uznania od obcych.
– Ostatnio podszedł do mnie chłopak i pyta, jak było na sesji. Myślałam, że chodzi mu o egzaminy na uczelni, ale – nie! Miał na myśli sesję fotograficzną. „Poznaję, jesteś dziewczyną z lutego” – powiedział – wspomina Ariadna. – Nie sądziłam, że przygoda ze zdjęciem przysporzy mi tyle nowych znajomości.
Za Ariadną murem stoi cała wieś. Kiedy mieszkańcy dowiedzieli się, że ich sąsiadka startuje w konkursie, wysyłali SMS-y.
– Lokalna społeczność daje mi ogromne wsparcie.Chyba tylko na wsi istnieją jeszcze tak silne więzi. Bardzo je sobie cenię. Wsi nie zamieniłabym na najpiękniejsze miasto – twierdzi.
Silne korzenie
Jej dom z zewnątrz wygląda na wiejski dworek. Sielskiego krajobrazu dopełniają ośnieżone pola. We wnętrzu pełno antyków. Koło salonu stoi pianino, które od razu przyciąga moją uwagę. Obok niego – wspaniałe radio z lat 60. ubiegłego wieku.
W salonie stoją pamiątki i fotografie bliskich. Piękne haftowane obrazy na kredensie są dziełem Ariadny.
Ze zdaniem rodziny liczy się najbardziej. Mamie, miłośniczce mitologii, nauczycielce i absolwentce filologii polskiej oraz rosyjskiej, Ariadna zawdzięcza swoje oryginalne imię. Tata – radny gminy, strażak i rolnik prowadzący 100-hektarowe gospodarstwo roślinne i zwierzęce (hodowla tysiąca świń), zaraża córkę pasją do rolnictwa.
– Pochodzę z rodziny, w której pielęgnuje się tradycje, a więź międzypokoleniowa jest szczególnie ważna. Dziadkowie od strony mamy i taty otrzymali od prezydenta medal za długoletnie pożycie małżeńskie – 56 i 58 lat. Jesteśmy z bratem Igorem piątym pokoleniem, które mieszka w tej wsi. Igor jest jednocześnie moim najlepszym przyjacielem. Rodzice nauczyli nas, jak żyć w zgodzie i szacunku
Marzenia – do spełniania
Dzięki ogromnemu wsparciu rodziny Ariadna z powodzeniem realizuje marzenia. W zeszłym roku ukończyła studia rolnicze w Olsztynie, w czerwcu tego roku broni dyplom z pielęgniarstwa na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, za dwa lata kończy też psychologię. Na tym nie koniec – w planach jest jeszcze marketing i zarządzanie.
– Jak się chce, to wszystko się da. Trzeba mieć w życiu cel – odpowiada Ariadna.
Na psychologię poszła, aby nauczyć się rozmawiać z pacjentami, dać im wsparcie. Przyszłość wiąże przede wszystkim z pielęgniarstwem i pracą z chorymi.
– Na razie zamierzam odbyć staż w szpitalu klinicznym w Gdańsku. A potem? Planuję wrócić do domu i znaleźć pracę w lokalnej placówce zdrowia. Nie wyobrażam sobie życia poza Tylicami. Tu mieszkali moi przodkowie.
– Jak ci się znudzi praca na nocki w szpitalu, to wejdziemy w cykl zamknięty i wprowadzimy maciory – żartuje tata Grzegorz.
– Jeśli się uda, połączę pracę zawodową z hodowlą zwierząt. Rolnictwo jest mi bliskie i nie zamierzam z niego rezygnować – zapewnia Ariadna.
Chociaż studiowanie dwóch kierunków jednocześnie oraz pomoc w gospodarstwie zabierają dużo czasu, Ariadna nie narzeka. Już z pociągu, kiedy wraca na weekend do domu, dzwoni do taty i pyta, jakie obowiązki na nią czekają. Praca w ogródku, przy świniach, zaprawianie zboża – żadne z tych zajęć nie jest jej obce.
– Zdarzają się śmieszne sytuacje, jak ubiegłoroczna impreza sylwestrowa. Obok mnie usiadł świeżo upieczony student ratownictwa, a z drugiej strony – rolnik. Jeden pyta, jak założyć wenflon, a drugi, czy kontraktuję rzepak – śmieje się Ariadna.
Wciąż jest skromną, uśmiechniętą dziewczyną. Mimo młodego wieku dużo osiągnęła i wie, czego chce. W lutym świętuje 25. urodziny.
– Najbliższe wydanie „Tygodnika” będzie dla mnie wspaniałym prezentem urodzinowym. Nie spodziewałam się, że udział w konkursie przyniesie tyle niespodzianek. A teraz czas zakasać rękawy i zająć się nauką. Zawsze powtarzam, że najważniejsze to mieć plan na życie. Z Bożym błogosławieństwem wszystko się uda – zapewnia Ariadna.
Małgorzata Janus