Brygida Pytel ubiegać się będzie o tytuł „Kobiety Roku »Tygodnika Poradnika Rolniczego«”. Mieszkańcy zgłosili ją do naszego plebiscytu „Wieś jest kobietą”, twierdząc, że to wójt z wrażliwą na niedolę społeczną duszą. A takich w dzisiejszych czasach ze świecą szukać. Ma też tytuł „Najlepszego Wójta Opolszczyzny”. Uhonorowano ją za zasługi dla LZS-u, za propagowanie kolarstwa w 2009 r. Jest zdobywczynią statuetki „Emil” za działalność na rzecz osób niepełnosprawnych. Jej działania i inicjatywy nie ograniczają się jedynie do służbowych obowiązków. Mieszkańcy mówią o niej „niespokojny duch”. Jest wciąż aktywna. Zawsze zwrócona w stronę drugiego człowieka. Traktuje pracę jak życiową misję. Zachęca do tworzenia stowarzyszeń, a członkom pomaga w pozyskiwaniu środków na ich działalność. Pobudza do aktywności sołectwa.
Wójt zamiast lekarza
Gdy przyjęła posadę urzędniczki w gminnym magistracie w Izbicku, była młodą żoną i matką. Był rok 1981. Miała to być praca na chwilę. Do czasu, gdy odchowa dzieci. Została do dziś. Stanowisko urzędnika najniższego szczebla zamieniła na stanowisko wójta. W młodości marzyła, by zostać lekarzem. Przeraziła ją jednak perspektywa zajęć w prosektorium. Dlatego zamiast przystąpić do egzaminu na medycynę, podeszła do tego na rehabilitację.
– Nie uchroniło mnie to przed ćwiczeniami w prosektorium. Ale wówczas nie miałam już innego wyjścia. Musiałam przezwyciężyć swój strach, bo wstyd mi było przed wykładowcami i innymi studentami przyznać się do tego, że się boję – wspomina Brygida Pytel, od 2002 roku wójt gminy Izbicko.
Była pierwszym wójtem w gminie wybranym w wyborach bezpośrednich. Dzięki swojemu programowi rozwoju gminy pokonała pozostałych czterech kandydatów.
– Byłam jedyną kobietą – podkreśla Pytel.
Do ubiegania się o stanowisko wójta namawiali ją znajomi i rodzina.
– Dzieci były już odchowane. Syn wyszedł już z domu. Założył własną rodzinę. Córka jeszcze z nami mieszkała, ale była już dorosła. Mama w domu nie bardzo była jej potrzebna – zauważa Pytel.
Od pierwszego dnia zabrała się do pracy.
– W gminie niewiele się działo. Realizowano mało projektów. Nie zabiegano o pieniądze. Zaczęłam od zdobycia przedakcesyjnych funduszy z Unii. Najpierw były więc pieniądze z SAPARD-u, potem ze SPOR-u. A następnie z Agencji Nieruchomości Rolnej i PROW-ów. Dzięki temu udało nam się między innymi skanalizować 75% gminy – cieszy się wójt.
Mieszkańcy bardziej są jej jednak wdzięczni za modernizację ujęć wody, która wcześniej była zaazotowana. Stężenie azotu przekraczało dopuszczalne normy, więc rolnicy specjalizujący się w produkcji mleka nie mogli go sprzedawać z unijnym atestem.
Inwestycja zakończyła się w 2006 roku. Od tej pory w całej gminie wodę z kranu można bezpiecznie pić. A rolnicy nie mają już problemu z dostawami najwyższej jakości mleka do pobliskiego zakładu mleczarskiego.
Postawiła na dzieci
Jako wójt stworzyła w gminie Izbicko doskonałe warunki do nauczania, zapewniając młodzieży wiejskiej dostęp do jak największej liczby zajęć dodatkowych. Stawia na dzieci. Wie jakie to ważne, bo przecież sama jest mamą i babcią. Bliska jej sercu jest zarówno ich edukacja, jak i rozwój fizyczny. Dzięki jej zaangażowaniu w gminie działa sieć przedszkoli. Przyjmują już maluchy, które skończyły 2,5 roku.
– Zależało mi, by te placówki były dostępne dla wszystkich dzieci. Bez względu na to, czy ich rodzice są rolnikami, nauczycielami, czy prowadzą własne firmy. Dla społecznego rozwoju dzieci to bardzo ważne, by od najmłodszych lat miały kontakt z rówieśnikami – przekonuje Pytel.
Do dyspozycji najmłodszych mieszkańców w gminie są też dwa kompleksy sportowe z prawdziwego zdarzenia. Gmina znalazła również pieniądze na orlik.
– Przed południem odbywają się na nim zajęcia szkolne w ramach lekcji wychowania fizycznego. Po południu pod okiem trenera opłacanego przez gminę ćwiczą pozostali mieszkańcy okolicy – mówi Pytel.
Pani wójt wraz z synem zaangażowała się w budowę placu zabaw. Powstał ze środków funduszu sołeckiego i PROW.
– Takie działania przyczyniają się do integracji lokalnej społeczności, a to przecież jedno z ważniejszych zadań gminy – przekonuje Pytel.
Recepta na zdrowie
Jest wrażliwa na los potrzebujących. Choć, jak sama mówi, czasem emocjonalnie trudno sobie z tym radzić. Pracę w magistracie zaczęła od rozwiązywania problemów alkoholowych w gminie.
– Byliśmy pionierami w tej dziedzinie, ale pamiętam moją radość, gdy małżonków, których zgłosił ich syn, udało się wyciągnąć z nałogu. Są trzeźwi do dziś. A ich dorosłe już dzieci żyją szczęśliwie – opowiada Pytel.
Bezinteresownie pomogła też mamie, która borykając się z depresją poporodową, została pozbawiona prawa opieki do dzieci. Została sama, bez środków do życia.
– Wyszła z tego po trzech czy czterech latach. Ma pracę. Mieszkanie socjalne. Walczy o przywrócenie jej prawa opieki do dzieci. Takie sukcesy najbardziej mnie cieszą – przyznaje Pytel.
Pomaga nie tylko słabym, opuszczonym ludziom. Angażuje się również w pomoc zwierzętom.
Namówiła jednego z weterynarzy, by zorganizował przy klinice weterynaryjnej ośrodek rehabilitacyjny dla dzikich zwierząt.
– Dziś mieszkają tam potrącone, okaleczone przez ludzi sarny i dziki – cieszy się wójt.
A jakie ma marzenie?
– Chciałam razem z córką prowadzić gospodarstwo agroturystyczne, ale się nie udało. Czy żałuję? Nie. Wystarczy mi to, co robię.
Dorota Słomczyńska