Każda minuta jest ważna
Sepsa, czyli dysfunkcja wielu narządów w wyniku nieporadzenia sobie przez organizm z zakażeniem, może zdarzyć się każdemu – niemowlęciu, starszej pani, nigdy wcześniej niechorującemu rosłemu nastolatkowi. Powiedzieć, że zagraża życiu, to nic nie powiedzieć. Z sepsą jest tak, że każda minuta to morderczy wyścig ze śmiercią. Nie musi tak być – lekarze mówią, że odpowiednio wczesne reagowanie może chorego uratować. Ale trzeba wiedzieć, co sepsę sygnalizuje i gdzie może mieć swoje źródła.
Czym jest sepsa? Jakie są jej przyczyny?
Sepsa, zwana też posocznicą, zakażeniem krwi i jeszcze kilkoma innymi nazwami, nie jest właściwie chorobą, a reakcją na obecność bakterii lub innych drobnoustrojów w organizmie. Bakterie są najczęstszą przyczyną, ale mogą nią być także grzyby, a bardzo rzadko inne jeszcze czynniki.
Skąd taka nagła inwazja bakterii, skoro przecież żyjemy z nimi od zawsze? Przyczyną może być na przykład wcześniejsze zapalenie płuc. Może to być infekcja w obrębie jamy brzusznej – bakterie przedostają się do krwiobiegu na przykład z uszkodzonego (w wypadku czy podczas operacji) jelita. Czasem podczas zabiegów medycznych (wkłucie) bakterie, albo ich toksyny, mogą zostać wprowadzone bezpośrednio do układu krwionośnego. Wtedy bez większego problemu przedostają się do każdego organu w ciele.
Ale przecież mamy w sobie od urodzenia wiele bakterii – powie ktoś. Dlaczego więc nagle miałyby powodować stany grożące śmiercią? Otóż przed bakteriami chronią nas śluzówki i nabłonek. W świetle jelita, i nawet w gardle, mogą bytować wszelkie ich rodzaje i albo nam sprzyjać, albo czasem powodować przykre objawy, jak ból gardła czy kurczące się jelita. Ale wspomniane bariery chronią przed nimi naszą krew. Sprawa się właśnie komplikuje, kiedy drobnoustroje przedostaną się do krwi. Tam nie powinno ich być.
Jak rozpoznać sepsę?
No dobrze. Mamy w domu chorego z zapaleniem gardła czy płuc. Kiedy powinna się nam zapalić przysłowiowa czerwona lampka?
U dorosłego możemy podejrzewać sepsę, jeśli choruje on na jakąś infekcję, najczęściej bakteryjną i ma przynajmniej dwa z wymienionych poniżej objawów. Może to być nagła zmiana kondycji psychicznej w postaci utraty świadomości, dezorientacji czy nawet majaczenia.
Sygnałem sepsy będzie też przyspieszony oddech – do ponad 22 na minutę. Jeśli coś nas niepokoi, a mamy ciśnieniomierz, użyjmy go. Niskie ciśnienie skurczowe – poniżej wartości 100 – też może wskazywać na sepsę.
Dwa z tych objawów każą natychmiast wzywać pogotowie. Sepsa może rozwijać się także w towarzystwie innych symptomów. Częste jest wzmożone tętno, gorączka albo też bardzo niska temperatura ciała (poniżej 35°C). Ale też dreszcze, zawroty głowy, wycieńczenie, intensywne zaczerwienie twarzy, krótki, płytki oddech, rzadkie oddawanie moczu, zmieniony kolor skóry, senność.
Gorączkę pozwoli nam ustalić zwykły termometr, sami możemy zmierzyć też częstość oddechu.
Starsze osoby reagują nieco inaczej. Tam pierwszym objawem jest zwykle dezorientacja z dreszczami i słabością. Towarzyszy temu też szybsze oddychanie i szaro-śniady kolor skóry. Małe dzieci i niemowlęta wykazują objawy podobne do tych u dorosłych, przy czym najczęstszym sygnałem sepsy jest wysoka gorączka i mała produkcja moczu. Pojawia się też letarg albo zachowania charakterystyczne dla niższego etapu rozwoju.
Pomoc musi przyjść natychmiast
W każdym przypadku pacjent wymaga natychmiastowej hospitalizacji i podania antybiotyków, ponieważ sepsa potrafi w ciągu godzin doprowadzić do niewydolności narządów i śmierci. Jeśli podanie antybiotyków opóźnia się, ryzyko śmierci wzrasta średnio o 7% z każdą godziną. Pamiętajmy, że nie może to być dowolny, dostępny w domu antybiotyk. Antybiotykoterapię ustala lekarz na oddziale intensywnej terapii.
Karolina Kasperek