StoryEditorWiadomości rolnicze

Zawsze szukam pozytywnych przykładów – głosuj SMS na nr 71200 o treści TPR.14

10.08.2015., 12:08h
Napisała setki projektów, do których zgłaszały się głównie kobiety. – Bo to one są motorem wsi – twierdzi Klaudia Kluczniok ze Związku Śląskich Rolników, o której pisaliśmy w zeszłym roku. Właśnie za ten wkład w aktywizację i promowanie kobiet została zgłoszona do plebiscytu „Wieś jest kobietą”. Dziś przypominamy jej syletkę.

Za swój największy sukces Klaudia Kluczniok uważa zarejestrowanie kołocza śląskiego na liście produktów regionalnych Komisji Europejskiej. Ci, którzy ją znają twierdzą, że jej największym darem jest wiara w ludzi, w ich chęć do pracy, działanie i realizowanie marzeń. Więc kiedy spotka kogoś zdolnego na swojej drodze, to nie zostawi go bez pomocy. Będzie go wspierać na wszelkie sposoby, by odniósł sukces. Co ona z tego ma? Głównie satysfakcję. O działaniach poinformuje prasę. Opowie w radiu. Pójdzie do telewizji. Bez względu na to, w jakim medium się pojawi, jej głos jest na Opolszczyźnie słyszany. 

Rzemiosło to podstawa

Do telewizji opolskiej chodzi często, bo pełni w wielu projektach funkcję specjalisty od komunikacji społecznej. Działa w różnych stowarzyszeniach – zawsze związanych z rolnictwem i obszarami wiejskimi. Z wykształcenia jest rolniczką. Kiedyś pracowała w szkole rolniczej, potem w Izbie Gospodarczej, Lokalnej Grupie Działania „Kraina Świętej Anny”, a teraz w stowarzyszeniu Związek Śląskich Rolników. 

– Robimy wiele projektów nie tylko związanych z samym rolnictwem, ale także z życiem na wsi – sztuką ludową, śląskimi tradycjami wiejskimi. Bo to też jest ludziom na wsiach potrzebne, rolnik też jest człowiekiem. On wieczorem schodzi z pola i ma swoje życie. Po prostu mieszka na wsi, to jest jego zawód. Ale w czasie wolnym zajmuje się wieloma innymi niż rolnictwo sprawami – przekonuje Klaudia Kluczniok.

Jej oczkiem w głowie jest rzemiosło. Przede wszystkim to stare, tradycyjne. Poszukiwaniom ludzi, którzy się nim zajmują poświęca najwięcej swojego pozazawodowego czasu. 

– Pracując jeszcze w szkole rolniczej, zajmowałam się rzemieślnikami. Może stąd ta pasja? – zastanawia się pani Klaudia. 

W jej domu w Kędzierzynie Koźlu mnóstwo jest domowych sprzętów zrobionych w tradycyjny sposób. Choćby drewniana ogromna komoda, która wykonana jest na wzór tradycyjnych śląskich skrzyń podróżnych, bez użycia choćby jednego gwoździa. Poszczególne elementy łączone są na tzw. jaskółczy ogon. Zrobili ją miejscowi rzemieślnicy. A ręcznie ozdobiła jedna z lokalnych ludowych twórczyń. 

– Agnieszka sama wymyśliła motyw zdobniczy. Jest inspirowany opolskim haftem. To unikat. Dzieło sztuki – przyznaje pani Klaudia. 

Kawałek po kawałku

Od ponad 15 lat z pomocą głównie pieniędzy marszałkowskich realizuje projekty kulturalne. Ma na koncie szereg publikacji, które promują region. Współpracuje z Muzeum Wsi Opolskiej i Muzeum Śląska Opolskiego. 

– W Polsce brakuje opracowań, do których ludzie mogliby sięgnąć po wiedzę dotyczącą regionu. Staramy się ją popularyzować kawałek po kawałku. W zeszłym roku zrobiliśmy materiał dotyczący opolskich kroszonek, jeszcze wcześniej – o porcelanie opolskiej. Współpracujemy z etnologami, etnografami, fotografami. Drukujemy, ale materiały dostępne są także w formie elektronicznej, bo to dziś ważne – opowiada opolska aktywistka. 

Wyjazdy po wiedzę

W przerwach między przygotowywaniem kolorowych folderów promujących sztukę ludową organizuje wyjazdy studyjne dla rolników. Jeździ z nimi po całej Europie. W zeszłym roku zorganizowała dwa duże szkolenia w Niemczech w Ośrodkach Kształcenia Rolniczego. 

– Jedziemy, zwiedzamy gospodarstwa, śpimy w pensjonatach. Sami sobie finansujemy wyjazd. Wygląda to tak, że szukam przez internet instytucji rolniczej w danym kraju. Mówię po niemiecku i angielsku, więc nie ma z tym większego problemu. Dwa lata temu byliśmy w Czechach, a rok wcześniej na Ukrainie. Dziewięć lat temu pojechaliśmy też do Rumunii. Celem tych wizyt jest zawsze poznanie innej kultury rolnej, niekoniecznie wyższej. Ale w Rumunii ta kultura jest na bardzo wysokim poziomie, przynajmniej na terenach tuż przy węgierskiej granicy. Są tam przede wszystkim gospodarstwa warzywnicze, oni wcześnie zaczynają sezon – już w lutym, marcu, a kończą pod koniec listopada – wspomina Klaudia Kluczniok.

Kilka lat temu zorganizowała wyjazd na Białoruś. Wspomnienie stamtąd? Niewiarygodna czystość na polach. Biednie, ale porządnie. Pani Klaudia przekonuje, że i tam nasi rolnicy mogą się sporo nauczyć. Nawet na Ukrainie, na której jest dużo trudniej niż u nas. Każdy kraj znajduje jakieś rozwiązania i my możemy z nich skorzystać.

– Pamiętam wyjazd na Łotwę, kiedy jeszcze nie byliśmy w Unii. Nawiązałam kontakt ze szkołą rolniczą, spaliśmy u Łotyszów w domach, wtedy łatwiej podejrzeć jak ludzie żyją, jak sobie radzą, łatwiej poznać kulturę. Mają ostry, północny klimat, uprawiają dużo mniej, ale dobrze funkcjonują – dodaje.

Do Austrii i Niemiec jeździ z rolnikami głównie po wiedzę. Uczestniczą tam w kursach z hodowli w gospodarstwach doświadczalnych. Ale twierdzi, że ciągle mamy się czego uczyć sami u siebie i że mamy się czym dzielić. Ot, choćby ludowymi tradycjami. Sama robi nam wręcz wykład z opolskiego „wodzenia bera” i „babskiego combra”. Klaudia Kluczniok jest zdania, że to świetny sposób na integrację między pokoleniami, bo na „taką imprezę idą szaleć matka, babka, wnuczka”. 

Karolina Kasperek
Dorota Słomczyńska

Zagłosuj i wybierz kobietę roku 2015 

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
22. listopad 2024 13:54