„W zdrowym ciele zdrowy duch”
To sentencja znana i w łacinie, i w grece. Nie wiadomo, kto jest jej autorem, ale dowodzi tego, że starożytni wiedzieli sporo o związkach ciała i duszy.
Znany grecki lekarz Hipokrates, zwany też ojcem medycyny, przypisywał różnym płynom produkowanym w ciele odmienne temperamenty. I tak na przykład przewaga krwi nad innymi płynami, które nazywane były też „humorami”, dawała temperament sangwiniczny. Sangwinik to typ stabilny emocjonalnie i dość pogodny. Przewaga żółci miała skutkować temperamentem cholerycznym, czyli wybuchowym, a flegmy – flegmatycznym, czyli powolnym. Melancholikiem zaś był ten, u kogo przeważała czarna żółć. Zdaniem współczesnych lekarzy Hipokratesowi chodziło o krew żylną wypływającą ze śledziony.
W starożytności wierzono też w zależności biegnące w drugą stronę. Wierzono, że uzdrawianie duszy za pomocą muzyki leczy także ciało, a muzyka ma szczególne zastosowanie w przypadku niektórych chorób. Na przykład naprzemienne dźwięki fletu i harfy miały leczyć dnę moczanową.
W czasach nam bliższych, w drugiej połowie XX wieku, powstała osobna gałąź medycyny zwana psychoneuroimmunologią, ponieważ zaczęto odkrywać wpływ przeżyć emocjonalnych na nasz układ odpornościowy. Inne badania wykazują, że dobre samopoczucie może zmniejszać ryzyko zawałów serca i udarów mózgu.
Osoby z depresją częściej chorują
Przyjrzyjmy się choćby depresji. Wiąże się ją z wieloma chorobami przewlekłymi. Osoby cierpiące na depresję są na przykład narażone na zwiększone ryzyko chorób układu krążenia, astmy, cukrzycy, udaru, bólu i choroby Alzheimera. Badania sugerują również, że cierpiący na depresję mogą być bardziej narażeni na osteoporozę. Przyczyny nie są jeszcze jasne.
Jednym z czynników związanych z niektórymi z tych chorób jest to, że wiele osób cierpiących na depresję może mieć słabszy dostęp do dobrej opieki medycznej. U osób chorych na depresję naukowcy odkryli zmiany w funkcjonowaniu kilku różnych układów w organizmie, które mogą mieć wpływ na zdrowie fizyczne.
Chorujący na depresję mają podwyższone parametry mówiące o stanie zapalnym. Stwierdza się większe stężenia cytokin, czyli substancji, które biorą udział w reakcji zapalnej. Zwiększone są też stężenia interferonu gamma (interferony to białka uwalniane w odpowiedzi na obecność patogenów), czynnika martwicy nowotworu alfa i białka C-reaktywnego, czyli CRP. Wszystkie one są częściej obserwowane u pacjentów z zaburzeniami lękowymi w porównaniu z grupą kontrolną.
Nadmiar hormonu stresu może powodować otyłość i trądzik
Nasze ciała są przystosowane do reagowania na stres w sposób, który ma chronić przed zagrożeniami ze strony drapieżników i innych agresorów. Takie zagrożenia są dziś rzadkością. Nie znaczy to jednak, że życie jest wolne od stresu. Nie gonią nas lwy i nie czyhają na nas węże, ale każdego dnia stajemy przed wieloma życiowymi wyzwaniami. Jesteśmy obciążeni pracą, denerwujemy się niezapłaconym rachunkiem, martwimy się, czy dziecko zda egzamin. Nasze ciało traktuje te codzienne zadania jako zagrożenie.
Dlatego często czujemy się tak, jakbyśmy byli atakowani. Ileż to razy słyszeliśmy albo sami mówiliśmy: „Czuję się, jakby przejechał po mnie czołg”. To właśnie taki stan. Wydaje się nam, że to wyłącznie zmęczenie ciała. Tymczasem ciało w tym stresie produkuje dużą ilość kortyzolu – hormonu stresu. A on ma potężny destrukcyjny wpływ na nasze ciało.
Większość komórek w organizmie ma receptory kortyzolu, czyli reaguje na niego. Używają go do różnych funkcji, takich jak:
- regulacja stężenia cukru we krwi,
- redukcja stanu zapalnego,
- regulacja metabolizmu,
- zapamiętywanie.
Kortyzol jest ważny dla zdrowia, ale jego nadmiar może zaszkodzić organizmowi i spowodować kilka niepożądanych objawów. O tym, że denerwujesz się za często albo za długo, czyli że masz zbyt duże stężenie kortyzolu, powie ci ciało. Jak?
Zaczniesz nabierać masy, głównie w okolicy środkowej i górnej części pleców, pojawią się nadmierne kilogramy i zaokrąglenie twarzy, ale też trądzik, cieńsza skóra, łatwo będą się tworzyć na niej siniaki, twarz może być często zarumieniona, może cię zaskoczyć spowolnione gojenie się ran.
Mięśnie stają się słabsze, często dopadają cię silne zmęczenie, drażliwość, trudności z koncentracją. Rośnie ciśnienie krwi i pojawiają się bóle głowy. Długotrwałe narażenie na kortyzol i inne hormony stresu negatywnie wpływa na prawie wszystkie procesy zachodzące w organizmie. Zwiększa ryzyko chorób serca, problemów z płucami, otyłości, stanów lękowych czy depresji.
Śmiej się dla serca!
Czas, by przyjrzeć się sytuacji odwrotnej, czyli temu, jak dobry nastrój może uzdrawiać ciało. Badania wykazały związek między dobrym stanem psychicznym, optymistycznym nastrojem a lepszym zdrowiem, w tym niższym ciśnieniem krwi, zmniejszonym ryzykiem chorób serca, zdrowszą wagą, lepszym stężeniem cukru we krwi i dłuższym życiem.
Jednak wiele badań nie jest w stanie określić, czy pozytywne emocje prowadzą do lepszego zdrowia, czy bycie zdrowym powoduje pozytywne emocje lub czy w grę wchodzą inne czynniki.
– Osoby, które potrafią delektować się pozytywnymi emocjami, mają trwałą aktywację w prążkowiu brzusznym (jedna ze struktur w mózgu) – mówi dr Richard J. Davidson, neurolog z Uniwersytetu Wisconsin-Madison w Stanach Zjednoczonych. – Im dłużej trwa aktywacja, tym lepsze mamy samopoczucie.
Ciągłą aktywację tej części mózgu wiąże się ze zdrowymi zmianami w organizmie, w tym mniejszym stężeniem hormonu stresu. Coraz większa liczba badań wskazuje też, że uczucia, takie jak szczęście, optymizm, wdzięczność, poczucie celu, dobre samopoczucie i satysfakcja z życia, prowadzą do lepszego zdrowia serca i mózgu.
Badanie przeprowadzone w 2016 roku wykazało nawet, że posiadanie szczęśliwego małżonka lub partnera może poprawić ogólny stan zdrowia jednostki i zwiększyć w niej tendencje do zdrowych zachowań. Zatem szukajmy pozytywów i sprawiajmy radość mężom i żonom!
Karolina Kasperek