Barbara. Sołtyska Konarzewa pierwszej kadencji. Społeczniczka od ponad dwudziestu lat. Tak o sobie mówi. Od lat uczestniczy w akcji „Masz Głos” Fundacji Batorego, działa w stowarzyszeniu Razem dla Konarzewa i fundacji Universum we wsi.
Seria spotkań online sołtysów z sołtysami
– Przy okazji spotkań z sołtysami, sołtyskami pojawiły się tematy, które, jak się okazuje, nurtują wszystkich społeczników na co dzień. Czas, zaangażowanie, współpraca lub ich brak w naszych społecznych działaniach. Kiełkował we mnie pomysł, żeby nagrać serię spotkań ze społecznikami poznanymi na spotkaniach w Marózie i na konferencjach dedykowanych sołtysom. Zrodził się plan na osiem spotkań online pod hasłem „Jak to robią inni, czyli tyle sołtys może, ile wieś pomoże”. Aby spotkania były ciekawsze, brały w nich udział duety sołtysów. Zaproszeni goście byli z różnych miejsc, sołectw, zarówno pierwszej kadencji, jak i ci z doświadczeniem w sołtysowaniu. Spotkanie z dwoma rozmówcami daje większą dynamikę, możliwość porównania. Czy trudności dotyczą tylko dużych sołectw, czy też podobne procesy zachodzą w małych? Czy dotykają sołtysa pierwszej kadencji, czy też tych z dłuższym stażem? – mówi Barbara, której filmowy projekt ruszył raptem dwa miesiące temu.
Dodaje, że w zamyśle miała, żeby te filmy oglądali też mieszkańcy. Żeby dowiedzieć się choćby tego, jak ważni są w życiu sołectwa. Bo istotą sołtysowania jest działanie dla ludzi, ale z ludźmi.
Rzeczpospolita sołecka. Kto bierze udział w projekcie?
Cykl mógł odbyć się m.in. dzięki Mai Winiarskiej, która przyjęła na siebie rolę moderatorki spotkań. Jako ekssołtyska doskonale orientuje się w poruszanej tematyce. Wsparcie techniczne cyklu przyjął na siebie Kamil Stepnowski, sołtys Aleksandrowa, a przestrzeni online udzielił Jacek Piwowarski – sołtys Wiązowni-Kolonii.
Pozostali sołtysi, którzy wzięli udział w projekcie to: Karolina Orłowska, Izabela Brachaczek, Aleksandra Pollo, Aleksander Warczygłowa, Dorota Dembińska, Robert Niedzwiecki, Dariusz Kiński, Michał Nowak, Marek Chmielewski, Justyna Żywiec, Tymoteusz Drebschok, Robert Wujek, Małgorzata Grabowska, Monika Różycka, Dorota Korżyk i sama Barbara. Początkowo cykl przewidywał zwiastun i osiem spotkań online, ostatecznie ze zwiastunem powstało jedenaście.
– Każde spotkanie ma swój schemat. Pierwsza część, jakieś pół godziny, jest dla obu uczestników. To rozmowa o dumie, radości, trudnościach, dobrych praktykach i dobrych duszach. Godzinne spotkania na temat tego, z czego jesteśmy dumni, co nam się udało osiągnąć, potem o wyzwaniach, blaskach i cieniach, o tym, kto nam w tym pomaga i czym możemy się podzielić. Każde spotkanie na inny temat, który uczestnicy znali wcześniej. Pytania były zadawane „na żywo”. Kanału „Rzeczpospolita sołecka” użyczył nam Jacek Piwowarski. W trakcie cyklu pomyślałam, że też podzielę się swoimi doświadczeniami, więc powstało spotkanie dziewiąte. Dziesiąte to taki bonus. To spotkanie liderskie, czyli z sołtysami absolwentami Szkoły Liderów Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Pracowni Samorządowej Fundacji Batorego – wyjaśnia sołtyska Konarzewa.
Dla sołtysów ważna jest odpowiednia komunikacja z mieszkańcami
Postanawiam, że przepytam Barbarę chronologicznie. Pierwszy film – „Mieszkańcy i czas”, drugi – „Sołtys i czas”. Czas jest darem, ale mogą z nim być problemy. To wszystko świetnie łączy się z tym, o czym w filmach pod tytułem „Komunikacja z mieszkańcami” i tym o zaangażowaniu.
– W gronie uczestników uważamy, że niektórzy sołtysi czasem za bardzo się angażują kosztem czasu prywatnego, co nie służy ostatecznie wspólnocie. Ten element „społeczny” często wygrywa. Rozmawialiśmy o tym, dlaczego mieszkańcy mówią, że nie mają czasu. I wyszło nam, że to niekoniecznie wina mieszkańców. Często rozwiązaniem problemu jest usprawnienie komunikacji. Potrzebujesz człowieka do łopaty? Szukaj ludzi z łopatą. Potrzebujesz sąsiadkę do placka? Odzywaj się do tych, którzy pieką placki. Prośba rzucana w eter to częsty błąd liderów. Nie należy oczekiwać wszystkiego od wszystkich, tylko personalizować prośby. Ale nie rezygnujmy z ogłaszania pytań na wspólnych forach, bo zasada „jedna pani drugiej pani” wciąż działa – mówi Barbara.
Dodaje, że można komunikować się nowocześnie na różne sposoby. Na przykład Jacek Piwowarski zrobił sobie wizytówki sołeckie. Kiedy chodzi po domach, widzi, że ludzie mają je poprzyczepiane magnesami na lodówkach. Są sołtysi, którzy wykorzystują do oznajmiania o akcjach ogłoszenia parafialne. Nie rezygnują też z form ogłoszeń papierowych, bo nie wszyscy funkcjonują w sieci. Korzystają z sołeckich baz numerów telefonów, SMS-y i rozmowy są na porządku dziennym.
Sołtysie, dziel się wiedzą z mieszkańcami!
Okazuje się też, że ludzie czasem nie pomagają, bo... nie wiedzą, że mogą. Dlatego tak ważne są różne formy docierania do mieszkańców. Czasem nie ma chętnych do działań, ponieważ mieszkańcy albo nie usłyszeli prośby, albo też nie zdają sobie sprawy, że dysponują potencjałem. Wielu ludziom wydaje się, że nie potrafią, że się do czegoś nie nadają. Warto im uzmysławiać, że jest inaczej. Nie ma chętnych do pracy w sobotę? Może mają ważne spotkanie rodzinne? Ale może mogliby przyjść do sadzenia krzewów czy stawiania wiaty w środę lub czwartek? Barbara mówi, że liderzy czasem nadają za szybkie tempo zmianom we wsi. Że można odpuścić pewne rzeczy albo zrobić je później. Czasem później znaczy więcej.
W filmie pod hasłem „Co nas łączy, co nas dzieli” rozmawia dwóch mazowieckich sołtysów sąsiadów. Dowiecie się tam, że czasem nie trzeba budować świetlicy czy sali wiejskiej w każdej wsi, tylko podzielić się nią czy inną infrastrukturą z sąsiadami. Albo że sołectwa tej samej gminy mają podobne problemy i wtedy zamiast chodzić do włodarzy z tym samym problemem osobno, lepiej połączyć siły. Podobnie jak wtedy, kiedy w zbieraniu funduszy sołtys poza funduszem sołeckim polega też na lokalnych organizacjach, które mogą pisać projekty. Wtedy też popłaca dzielenie się wiedzą.
– Kiedy w czymś się przeszkolimy jako sołtysi albo byliśmy na wizycie studyjnej, podzielmy się wiedzą z mieszkańcami lub lokalnymi organizacjami. Włączajmy mieszkańców do decydowania, słuchajmy ich głosów, nawet jeśli nie zawsze się z opinią zgadzamy. Budujmy poczucie wspólnoty i więzi z miejscem, w którym mieszkamy – radzą uczestnicy spotkań.
Cykl spotkań, co ciekawe, jest dedykowany nie tylko mieszkańcom wsi i liderom wiejskim. Barbara mówi, że doświadczenia w zarządzaniu tymi wspólnotami bardzo mogą się przydać mieszkańcom miast – choćby radom osiedli. Ten cykl to coś, co wieś może zaproponować miastu.
Pytam Barbarę o jej osobiste refleksje z cyklu.
– Często utożsamiamy sołtysa z liderem. On nie ma obowiązku nim być, ale dobrze jest, jeśli jest więcej niż administratorem sołectwa. Społeczność wtedy zyskuje. Mam też ulubione cytaty i motta. Jednym z nich, obrazującym moją filozofię sołtysowania, jest myśl zaczerpnięta z dzialności LOESJE – holenderskiej organizacji promującej wolność słowa. Brzmi ona: „Czas współdzielony łączy” – kończy Barbara.
{embed-gallery-1_class}{embed-gallery-1}285985{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}285994{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}285995{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}286000{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}286001{/embed-gallery-1}{/embed-gallery-1_class}
Karolina Kasperek
Fot. Archiwum
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 21/2023 na str. 56. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.