Czy wieś Bończa to faktycznie koniec świata?
Któż z nas nie słyszał powiedzenia „W Bończy świat się kończy”? Mieszkańcy wsi, o której mowa, udowadniają, że tę pejoratywną rymowankę można między bajki włożyć. Właśnie tu, w Bończy, dzieje się więcej niż w niejednej wsi. Działają stowarzyszenie, klub seniora, koło gospodyń wiejskich, a nawet klub akordeonistów. Zaś do pobliskiej Warki, słynącej z piwa, można dojechać w zaledwie 15 minut. Do stolicy – w niespełna godzinę.
– Nie taki koniec świata, jak mówi porzekadło – przyznaje Małgorzata Dąbrowska. – Od 10 lat organizujemy potańcówki, zanim stały się modne. Mamy też własną społeczną spółdzielnię. Wkrótce otworzymy wymarzone muzeum – wymienia. – Działamy na zasadzie naczyń połączonych. Sam pomysł nie wystarczy, muszą za nim podążać ludzie.
Jabłkowe zagłębie w Bończy
Niewielka, rozdrobniona wieś, typowa ulicówka. Wzdłuż głównej drogi usytuowane są wąskie, przylegające do siebie działki siedliskowe. Jej wszyscy mieszkańcy – co w dzisiejszych czasach jest ewenementem – pracują w rolnictwie.
– Mieszkamy w prawdziwym jabłkowym zagłębiu. Grzechem byłoby nie wykorzystać ogromnego potencjału owocu, który dziś przynosi nam rozpoznawalność – podkreśla Małgorzata Dąbrowska.
Od 13 lat pełni funkcję sołtyski. Jak twierdzi, stara się wycisnąć z funkcji, ile się da. I robi to niezwykle skutecznie. W 2017 roku została wyróżniona tytułem Sołtysa Roku, a 2 lata później dotarła do ścisłego finału w plebiscycie na Najaktywniejszą Liderkę Wiejską na Mazowszu.
– Każdemu mojemu działaniu przyświeca idea tworzenia bliskości poprzez wspólną aktywność – mówi. – Przedsięwzięcia nie są celem same w sobie. Ja je nazywam pretekstami. Narzędziem, które stworzy przestrzeń do współdziałania i nazwiązania sąsiedzkich relacji.
Produkty spożywcze z Bończy
W 2017 roku Małgorzata Dąbrowska oficjalnie zarejestrowała stowarzyszenie mieszkańców. Oficjalnie – bo już wcześniej we wsi działała nieformalna grupa zapaleńców, którzy próbowali zasiać we wsi ferment.
– Kiedy stanęliśmy przed pytaniem, jak nazwać nowo powstałą organizację, nie mieliśmy wątpliwości: „Made in Bończa” –
opowiada jego prezeska, a zarazem sołtyska.
Jak wyjaśnia, wybór nazwy to naturalna konsekwencja tego, czym grupa zajmowała się wcześniej. Wszelkie swoje wyroby opatrywała logo „Made in Bończa”, aby pokazać, że to dobrej jakości, godna zaufania produkcja i solidny partner.
– Nawet noworodkom z Bończy dajemy w prezencie śpioszki z logo „Made in Bończa” jako pamiątkowy gadżet na dobry start – uśmiecha się pomysłodawczyni.
Wyroby z jabłkiem w roli główniej również opatrzone są logo stowarzyszenia. Przetwory wytwarzane przez członków organizacji są pokłosiem Szkółki Owocowej – miejsca, które powstało w odpowiedzi na zapotrzebowanie mieszkańców i przyjezdnych. Można tam obejrzeć i posmakować wielu odmian jabłek oraz przywieźć – oprócz wrażeń – pamiątkę.
– Zawiązaliśmy Społeczną Spółdzielnię Wytwórców Tradycyjnych Przetworów, która pozwoliła nam sprzedawać wyroby z logo „Made in Bończa”. Jest naszym dodatkowym źródłem dochodu. Środki przeznaczamy na dalszą działalność, „obrandowanie” i zakup słoików.
W Bończy powstanie "Muzeum Jabłkowe"
Muzeum Jabłkowe, którego budowa jest w trakcie realizacji, to kolejna z inicjatyw bonieckiej społeczności.
– Będzie wisienką na torcie – mówi Małgorzata Dąbrowska. – Im jesteśmy starsi, tym częściej obserwujemy, jak wiele rzeczy odchodzi w zapomnienie. Rzeczywistość sadownicza, w której dorastaliśmy, również się zmienia. Chcielibyśmy zachować wspomnienia, zgromadzić sprzęty sadownicze. Zasadziliśmy te z kilka starszych odmian jabłoni, które funkcjonują w pamięci starszych mieszkańców. Jesteśmy blisko finału!
Aby zachować wspomnienia, w 2011 roku powstał film dokumentujący wypowiedzi najstarszych mieszkańców, którzy opowiadali o zwyczajach pogrzebowych, przebiegu wesel czy potrawach, za którymi tęsknią. Jedną z nich była sójka – rodzaj pieczonego pieroga z nadzieniem z buraków. Choć przepis po latach reaktywowano, współczesna sójka nie smakowała już tak, jak przed laty.
– Postawiliśmy więc na sprawdzone jabłko – opowiada sołtyska. – Uczestniczyliśmy m.in. w warsztatach cydrowania z myś-
lą o festiwalu Bończa Fest.
Impreza odbywa się w Bończy od 10 lat. Można tam skosztować lokalnych specjałów przygotowywanych przez bonieckie koło gospodyń oraz zatańczyć przy skocznej muzyce akordeonu. Jak co roku, gwiazdą imprezy jest występ kabaretowy członków SPA Bończa, czyli grupy Seniorzy Preferują Aktywność.
Nic dziwnego, że wielopłaszczyznowa aktywność mieszkańców mazowieckiej wsi została dostrzeżona. W tegorocznej edycji konkursu „Moja SMART wieś – Wizje i Inicjatywy” Bończa zdobyła drugie miejsce.
– Zastanawiałam się, czy spełniamy kryteria, aby wziąć udział w konkursie. Bo smart kojarzyło mi się z czymś technologicznie zaawansowanym – wspomina Małgorzata Dąbrowska. – Okazało się, że „smartwieś” to szeroko pojęta poprawa komfortu wiejskiego życia. To miejsce, gdzie dobrze się żyje.
I tak jest w Bończy. Mieszkańcy stworzyli wspólną przestrzeń do spotkań – świetlicę. Postawili plac zabaw. Kiedy czegoś potrzebują, wysyłają prośbę na internetowej grupie. Wiedzą, że zaraz ktoś odpisze – wykupi receptę albo odbierze paczkę.
– Każdy z nas jest współtwórcą wsi. Sukces ma wiele matek – zapewnia liderka. – 15 sierpnia organizujemy jubileuszową edycję Bończa Fest. Wierzę, że wszystko się uda, bo szklanka zawsze jest do połowy pełna.
Małgorzata Janus