Tysiące historycznych zdjęć, pocztówek i notatek upamiętniających Alekstandrów Kujawski zebrane w jednym albumie
Autorami tego dzieła są rodowici aleksandrowianie: Piotr Miernik oraz Paweł Krzemiński. O ile Piotr Miernik jest w pewnym sensie zawodowym historykiem, bo przecież każdy archeolog nim jest, to Paweł Krzemiński jest wyłącznie pasjonatem i historykiem amatorem. Z zawodu jest bowiem „silosologiem”, czyli wiceprezesem zarządu popularnej wśród rolników firmy BIN. Tak na marginesie, to twórcami „silosologii”, albo konkretniej mówiąc „silosologii stosowanej”, są świętej pamięci Stanisław Kaszubski oraz Andrzej Muszyński, którzy to popularne BIN-y wprowadzali pod strzechy i powszechnie byli znani Czytelnikom „Plonu”, a następnie „Poradnika Rolniczego” i „Tygodnika Poradnika Rolniczego”.
Wracając do tej skarbnicy wiedzy, jaką jest album o historii Aleksandrowa Kujawskiego i okolic, to większość z kilkuset zdjęć w nim zamieszczonych pochodzi z kolekcji Pawła Krzemińskiego. W sumie ową kolekcję tworzą nie setki, ale tysiące historycznych zdjęć. Trzeba w tym miejscu pamiętać, że na opisanie jednego zdjęcia często brakuje tysiąca słów.
Oczywiste jest, że autorzy swoje dzieło wydali nie dla sławy, poklasku czy też korzyści zawodowych. Zasadniczym celem było ukazanie historii ich małej ojczyzny, jaką jest dla nich Aleksandrów Kujawski, widzianej poprzez zdjęcia, pocztówki czy też ilustrowane notatki prasowe pochodzące nawet z amerykańskiej prasy.
Piotr Miernik, który między innymi opracował publikowane w albumie materiały źródłowe, z zawodu – jak już wcześniej napisałem – jest archeologiem i inaczej zmaga się z historią. Widać tutaj rękę zawodowca. Ale Piotra i Pawła połączyła niewątpliwie pasja. Takie mamy czasy, że to dzieło spełni swoją społeczną funkcję, jeżeli zostanie poddane procesowi cyfryzacji i będzie powszechnie dostępne w Internecie. Wszak 300 wydanych egzemplarzy tego albumu ma charakter wybitnie kolekcjonerski. Dlatego mam nadzieję, że władze województwa kujawsko-pomorskiego rozwiążą problem cyfryzacji. Bo tylko tym sposobem dzieło dotrze pod przysłowiowe kujawskie strzechy.
Aleksandrów Kujawksi - miasto na styku trzech majatków
Na zakończenie mojej recenzji garść ciekawostek. Aleksandrów został zbudowany niemal na styku trzech majątków. Najbliżej położony był folwark Alexandrowo. I często na zamieszczonych w albumie zdjęciach – oczywiście z pierwszych lat istnienia –nazwa osady jest pisana przez „x”.
Ciekawostką jest, że trasa budowanej linii kolejowej, w rezultacie której powstała stacja kolejowa Aleksandrów, wynikała z bliskiej odległości od Ciechocinka, w którym znajdowały się liczne warzelnie soli. O burzliwym rozwoju Aleksandrowa decydowały nie tylko wpływy, że mieściła się tutaj stacja graniczna i posterunek celny, ale też korzyści wynikające z przemytu towarów. W albumie można między innymi znaleźć pocztówki przedstawiające przemytników na granicy prusko-rosyjskiej. Są też zdjęcia pograniczników zarówno pruskich, jak i rosyjskich.
Album zawiera też istotne treści związane z gospodarką, między innymi fotografie majątków: pałace i budynki gospodarskie. Nie brakuje także chłopskich, biednych zagród – mizernych domów czy też skromnych stodół i obórek. Klamrą spinającą wszystkie informacje i zdjęcia są liczne ujęcia przedstawiające stację kolejową Aleksandrów, na których dominuje okazały budynek dworca i jego wnętrze. Wyróżnia się tutaj bufet dworcowy. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, miasto Aleksandrów zmieniło nazwę na Aleksandrów Kujawski. Skończyły się jednak profity z racji bycia miastem przygranicznym, zaś właścicieli dworcowego bufetu zaczęto oskarżać o stosowanie paskarskich cen.
Krzysztof Wróblewski
były redaktor naczelny „Poradnika Rolniczego” i „Tygodnika
Poradnika Rolniczego”