– Cieszy nas, że udało się zorganizować dożynki, bo czas jest trudny i nie brakuje problemów na wsi, a z pieniędzmi jest krucho – mówi Daniel Gora, starosta dożynek. – Pieniądze zebraliśmy w dużej części do kapelusza, chodząc po wsi. Reszta to wspólna praca własnymi rękami.
– Jesteśmy trochę jak rodzina – dodaje Anna Moczydłowska, starościna. – Pracuję w mieście, ale, jak wielu innych mieszkańców Radostowa, lubię angażować się w sprawy naszej wsi.
Inauguracja dożynek w Radostowie
Odprawiona została uroczysta msza święta, podczas której podziękowano za plony. Następnie odbył się przemarsz z wieńcem na wiejski plac, gdzie postawiono namioty, a resztę gości posadzono pod wiatą, która także jest dorobkiem lokalnej wspólnoty i samorządu.
Problemy rolników w XXI w.
Paradoksalnie, pierwszy problem jest najpiękniejszy, bo to po prostu wieniec ...