Zawodnicy LZS „Rodło” Granowice przed nowym sezonem grają mecze kontrolne, jak w zawodowej lidze. Sparingi mogą uważać za udaneArtur Kowalczyk
StoryEditorŻycie wsi

LZS-y jeszcze nie umarły, a LZS „Rodło” Granowice błyszczą

24.08.2024., 11:00h

Sportowy krajobraz wsi w Polsce wygląda coraz gorzej, choćby dlatego, że coraz częściej dawne boiska piłkarskie ludowych zespołów sportowych świecą pustkami, są zarośnięte, a nawet zamieniają się w śmietniska, zaś budynki klubów popadają w ruinę. Zły obraz dopełniają zardzewiałe bramki… Na szczęście nie wszędzie tak to wygląda.

Gdzie znajduje się klub LZS „Rodło” Granowice?

Taki krajobraz to najlepszy dowód na potwierdzenie tezy, że ludowe zespoły sportowe odchodzą w przeszłość, choć to właśnie ta instytucja jest prawdziwym zapleczem talentów sportowych dla zawodowych miejskich klubów. To bowiem właśnie z LZS-ów, grających zwykle w klasie B czy A, młodzi piłkarze najpierw idą do okręgówki, a potem pną się po szczeblach piłkarskiej kariery do wyższych lig. Niestety niż demograficzny, depopulacja i permanentny brak pieniędzy powoli eliminują te najsłabsze, najmniejsze i najmniej zaradne z LZS-ów. W efekcie powoli schodzą z historycznej areny i sportowej mapy wsi w Polsce. Wytrwają i utrzymają się tylko te wspierane przez lokalny samo­rząd i mieszkańców gminy.

Do chlubnych wyjątków należy LZS „Rodło” Granowice w gminie Wądroże Wielkie. Tam są sportowy duch, zapał lokalnej społeczności i samorządowe wsparcie. Gmina dokłada rocznie przynajmniej kilkanaście tysięcy złotych do funkcjonowania zespołu – do opłat sędziowskich czy ubezpieczeń, a także sportowego sprzętu. Roczny koszt funkcjonowania klubu waha się od 30 do 40 tys. zł, choć pensje dla działaczy czy zawodników w LZS-ie w Granowicach to już zamierzchła historia. Całą resztę robią codziennie pasjonaci, fani piłki nożnej, lokalni patrioci, wolontariusze.

Marcin Tęcza, który jest wice­prezesem klubu ds. finansowych, jest także odpowiedzialny za malowanie linii na boisku, również teraz, tuż przed sezonem, w czasie sparingowych przygotowań do nowej rundy rozgrywek.

– Grałem kiedyś też w piłkę, ale niestety dopadły mnie kontuzje, potem operacje kolana. Została pasja i kibicowanie, a namalować linie na mecz też nie ma problemu – mówi Marcin Tęcza.

– Dzięki temu klub ciągle żyje, młodzi ludzie mogą się rozwijać, mają szansę na awans do wyższej ligi, a kibice mogą się cieszyć z prawdziwej piłki – mówi Przemysław Lewicki z sąsiednich Postolic, który na mecze przyjeżdża do Granowic.

Jakie są problemy drużyn piłkarskich na wsi?

Realnie jest mniejsze zainteresowanie młodzieży piłką nożną, młodzi ludzie nie garną się już tak do sportu. Jeszcze gdy rodzice w wieku kilku, kilkunastu lat przywożą ich na treningi, szkolenia – to tak, ale potem już coraz mniej. Jest po prostu mniejsze zainteresowanie. Takie są realia – opowiada Marek Lubera, trener Klubu Sportowego Zieloni Mokrzeszów, który rozegrał sparing z gospodarzami z Granowic. – Dlatego w terenie są kluby, które mają problem ze skompletowaniem nawet podstawowej jedenastki, a nie mówię już o rezerwach, u nas tego na szczęście nie ma, podobnie jak w Granowicach.

Tam bowiem dba się o zaplecze, bo jak podkreśla Agata Marzec, rzecznik prasowy klubu:

– Mamy trzy drużyny juniorskie, w których ćwiczy prawie 60 dzieci. Staramy się stwarzać im dobre warunki. Niedawno udało się wspólnymi siłami zbudować oświetlenie, budynek klubu jest odnawiany, będą niedługo natryski, sala szkoleniowa, całe zaplecze dla grających piłkarzy i oczywiście juniorów. A jesteśmy też na dobrej drodze, żeby unowocześnić boisko i zrobić sztuczne nawodnienie, jak w zawodowych klubach.

Czy piłka nożna to drogi sport?

Wszystko wspiera, oczywiście, samorząd gminy Wądroże Wielkie, ale pieniądze klub znajduje w różnych miejscach, choćby z grantów, środków zewnętrznych z Sejmiku Województwa Dolnośląskiego i w części od coraz liczniejszych sponsorów, którzy wspierają klub tak ważnymi barterowymi działaniami, jak woda mineralna, piłki czy bramki treningowe. Za co klub nie musi już płacić i może dalej działać.

– Wszystko kosztuje, to nie są dla nas małe pieniądze. Jedna piłka na mecz kosztuje 300–400 zł, a muszą być trzy, cztery. Te treningowe mogą być już tańsze – za 100 zł, ale to są wszystko poważne dla nas koszty, gdyby nie wsparcie ludzi, sympatyków, działaczy i samorządu, nic nie udałoby się zrobić – podkreśla pani Agata.

– Troszczymy się o to wszystko, jak możemy, i dlatego mamy chętnych do grania. Ale wiem, że nie wszędzie tak jest, bo teraz w czasie przygotowań do sezonu, gdy gramy sparingi, zdarzało się nam się, że odwoływano mecz kontrolny, gdyż przeciwnicy nie mogli skompletować nawet podstawowej jedenastki – mówi Karol Doros, prezes LZS „Rodło”. – Każdy ma swoje zadania, jeden maluje linie, inny kosi trawę, a jeszcze inny dba o marketing w Internecie. Dzięki temu są efekty i możemy się pochwalić, że w juniorach mamy oprócz chłopców też dziewczynki.

image
Karol Doros jest nie tylko prezesem, ale jeśli trzeba, to po meczu także porządkowym
FOTO: Artur Kowalczyk

Średnia wieku piłkarzy w klubie to 21 lat, ale zawyżają ją stateczni panowie, jeden nawet po czterdziestce.

– Są oczywiście kluby, które płacą za grę w klasie A, ale to działa na krótką metę. My tego nie robimy, wiele innych klubów też nie – mówi Marek Lubera, trener KS Zieloni Mokrzeszów.

Jak kibice wspierają LZS„Rodło” Granowice?

Jan Grygorcewicz z miejscowej OSP także jest wiernym kibicem i pomaga nie tylko kibicowaniem.

– To wsparcie przede wszystkim w postaci pracy. Klub, boisko są miejscem spotkań mieszkańców, a także na zawody strażackie czy inne uroczystości – podkreśla Jan Grygorcewicz.

image
Jan Grygorcewicz to jeden z wiernych kibiców
FOTO: Artur Kowalczyk

I chwali się, że „Rodło” powstało w 1947 roku, a jego kibice mają swoje szaliki, zaś wszystkie najważniejsze wydarzenia dokumentują w kronikach. Historia klubu stała się także materiałem do pracy magisterskiej. A o tym, że nie będzie to na pewno ostatni sezon LZS „Rodła” Granowice, świadczą wyniki sparingów – ostatni z gośćmi z Mokrzeszowa. Rodło wygrało aż 7: 5. Może też dzięki temu, że klubowe hasło na szalikach głosi „I nie ustaniem w walce. Siłę słuszności mamy. I mocą tej słuszności wytrwamy i wygramy”.

Artur Kowalczyk

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
16. wrzesień 2024 22:35