O co chodziło w Akcji Lucim?
– W naszej wsi działała w 1977 roku słynna Akcja Lucim. Artyści przyjeżdżali tu, żeby z mieszkańcami ożywiać stare tradycje w nowoczesny sposób. Ludziom się to wszystko spodobało i potem przez lata artyści przyjeżdżali na różne działania, happeningi. Koncepcja budynku powstała nieco później – w 1983 roku zaczęto budować tę świetlicę, która miała pełnić funkcję domu ludowego. A nawet więcej – miała to być telechata. To idea, która wykiełkowała we Francji. W budynku miała być zamontowana kamera i miała nadawać w świat obrazki wiejskiego życia. Miała łączyć Lucim z całym światem – opowiada Dariusz Piotrowski, który w domu ludowym, a dzisiejszej świetlicy właśnie spotkał się z dziećmi i młodzieżą na cotygodniowych zajęciach.
Mówi, że gdybyśmy rozmawiali dwa lata temu, można by było dowiedzieć się wszystkiego o tym oryginalnym projekcie od pana Kazia, który był sołtysem wsi przez 43 lata.
Co się działo w Lucimiu podczas słynnej akcji?
Akcja Lucim, kiedy poczytać o niej więcej, przyprawia o zawrót głowy. Do wioski zjeżdżali młodzi artyści tuż po studiach na uniwersytecie w Toruniu. Odwiedzili kiedyś Lucim, spodobał im się i wpadli na pomysł, żeby ze sztuką dotrzeć pod strzechy.
– Ludzie tu nie byli jakoś wrażliwi na wysoką sztukę, co zrozumiałe. Na początku zastanawiali się, przypatrywali, byli sceptyczni, patrzyli trochę jak na dziwaków. Jednocześnie widzieli, że przyjezdni byli dla nich mili, interesowali się ich życiem i wsią, więc powoli dawali się przekonać do działań. Artyści zaczęli od tych dla dzieci. Wtedy nie nazywano tego happeningami, ale miały taki charakter. Robili warsztaty, pokazy, ludziom tłumaczyli, co będą robić i dlaczego. I to przekonało mieszkańców – wspomina Dariusz.
Jednorazowa Akcja Lucim zaczęła się, jak czytamy na stronie grupalucim111.art, 45 lat temu, w październiku 1977 roku, i trwała do 1978. Realizowała ją najpierw grupa działania, w skład której wchodzili:
- Bogdan Chmielewski,
- Wiesław Smużny,
- Witold Chmielewski,
- Andrzej Maziec,
- Stanisław Wasilewski.
Sukces Akcji sprawił, że artyści przyjeżdżali do Lucimia przez lata, z czasem w nieco zmienionym składzie. W 1989 roku przyjęli nazwę Grupa 111, w której działali nadal Bogdan Chmielewski, Wiesław Smużny i Witold Chmielewski. Dzięki ich projektowi artystycznemu Lucim znalazł się w podręcznikach sztuki współczesnej, a działania artystów okrzyknięto pionierskim działaniem w skali kraju i licznie nagradzano.
Lucim - wieś założona przez Kazimierza Wielkiego
Dariusz opowiada z uznaniem o swoich poprzednikach i dodaje, że Lucim jest wyjątkowy jeszcze z kilku powodów. Wieś założył podobno w 1359 roku Kazimierz Wielki. Nazywała się też Luczmin i Lucimin. Niedaleko rozegrała się słynna bitwa pod Koronowem, do której tak naprawdę doszło głównie pod jeszcze bliższym Lucimowi Łąckiem.
Sam trafił do świetlicy ponad 20 lat temu. Urodził się w Bydgoszczy, skończył tam pedagogikę resocjalizacyjną z profilaktyką społeczną. Znalazł pierwszą pracę w Domu Kultury w Koronowie. Dyrektorka szybko mu powiedziała: „Ja pana widzę w innym, większym miejscu. Jest świetlica w Lucimiu, proszę pojechać i zobaczyć”.
Dariusz pojechał i poznał sołtysa Kazimierza. Ten opowiedział mu o Lucimiu.
– Przyjechałem i zatknąłem na drzwiach ogłoszenie, że zaczynam tu pracę i że zapraszam. Nadszedł ten dzień, patrzę, a tu przyszło czterdzieścioro dzieci. Pomyślałem: „Boże, co ja będę z nimi robił?”. Ale poznawałem historię Lucimia, przeczytałem książkę o Akcji i pomyślałem, że trzeba kontynuować pracę artystów, którzy przywracali w Lucimiu dawne rodzime tradycje i święta. Jedna to popioły, którymi zaznaczano koniec karnawału i początek Wielkiego Postu – chodzono po całej wsi i sypano popiół. Robiono to wcześnie rano. Jest też Święty Wieczór, który organizujemy od lat w Trzech Króli. Były też wianki na Świętego Jana – opowiada Dariusz.
W Wigilię po Lucimiu chodzą kolędnicy
W Wigilię robi kolędników. Do 13.00 po lucimskich domach chodzą trzej królowie, Józef, Maryja, śmierć, anioł, diabeł, pasterze. Kuba, 9-latek, jeszcze nie chodził w kolędnikach, 11-letni Filip był Józefem. Jego tata chodził w dawnych kolędnikach w Lucimiu, więc ma się od kogo uczyć. Ksawier, 13-latek, zagrał króla, podobnie jak 10-letni Fabian. Jeden niósł kadzidło, drugi złoto i mirrę. Co to mirra? „Chyba taka kula?” – mówią. W każdym razie niósł się za nimi zapach palonego kadzidełka. Samanta ma 17 lat i chodzi do liceum. Zwykle jest Maryją. Dariusz jest pasterzem, bacą. Co zbiorą, kolędując po domach – pomarańcze, ciastka, cukierki, pierniki – zostawiają na Święty Wieczór, który odbywa się w Trzech Króli. Bilety na niego rozdają, kolędując. Wieczór pomaga zorganizować miejscowe koło gospodyń.
Pytam młodych, co robili przed moim przyjazdem. Czekając, zorganizowali sobie imprezę. Puszczali hip-hop. Dariusz mówi, że obowiązuje umowa, że nie puszczają utworów z przekleństwami.
Jak w Lucimiu obchodzony jest 11 listopada?
Co robili ostatnio na 11 listopada?
– Najpierw uczestniczyliśmy w uroczystości jako mieszkańcy wioski. A potem ustawiliśmy się w kolejkę i pan Dariusz nas badał jako kandydatów do wojska. To była forma rekrutacji. Nosimy mundury, ale one są raczej jak te z czasów drugiej wojny światowej – opowiada Samanta.
– Była rekrutacja, a potem przysięga. Składaliśmy tę przedwojenną – mówi Kuba.
Całkiem niedawno był Święty Wieczór. Grupa robi wtedy przedstawienie jasełkowe. Dość oryginalne, jak przystało na Lucim. Trzej królowie złożyli nietypowe dary w żłóbku.
– To były dary współczesne, na przykład laptop, telewizor, konsola do gry. To było Trzech Króli z Tik Toka. Czy Jezus byłby tym zainteresowany? Chyba raczej nie. Chodziło o to, żeby pokazać, że dziś ludzie tym żyją. I te rzeczy mogą być wartościowe, ale to zależy jak człowiek ich użyje – mówią.
Pytam, kiedy nie służy nam telefon i kiedy komputer jest niedobry.
– Jak się rozładuje! – strzela bez zastanowienia Kuba.
A jak sobie wyobrażają jasełka, kolędników, święty wieczór za 200 lat?
– Będziemy w grobie leżeć – mówią chłopaki, a Samanta mówi, że to nie problem, że zwyczaje się zmienią. Straszne jest to, że one po prostu mogą zniknąć, że nikt nie będzie ich obchodził.
Co fascynuje dzieci w Lucimiu?
Do dziś z mieszkańcami działają prof. Wiesław Smużny i bracia Chmielewscy. Dariusz chętnie z nimi współpracuje.
– Profesor Smużny robi na przykład fotoobchód. Na Świętym Wieczorze rozdaje mieszkańcom nasiona kwiatów. Oni sieją w ogrodach, a potem on latem robi zdjęcia tym ogrodom. W rocznicę 655-lecia Lucimia mieliśmy na sali dokładnie tyle świeczek – każdy tealight oznaczał rok. Dziesięć lat temu była akcja „Siejesię” – z sianiem kwiatów. Wtedy też pan Witold Chmielewski wyświetlał nakręcony przez siebie dwugodzinny film „Rok lucimski” – o dawnym Lucimiu i jego obrzędach. Wyobraża sobie pani, że dzieciarnia oglądała w milczeniu te 120 minut? Młodzi widzieli w tych kadrach swoich dziadków, wujków, babcie. A film pokazywał wieś, której już nie ma – jezioro było dużo większe, stały jeszcze nieistniejące już dziś budynki – mówi z dumą z artystów i swoich podopiecznych lucimski animator.
Właśnie trwają u nich ferie. W planach mieli wyjazd z panem Dariuszem na jakąś jednodniową wycieczkę – na basen, do kina lub parku trampolin. Będą też pewnie robić zdjęcia, bo od dłuższego czasu Dariusz prowadzi dla nich warsztaty z fotografii. W zeszłym roku zorganizowali Galerię Pierwszego Dnia Wiosny. Każdy najpierw wybierał najlepsze ze swoich zdjęć, a potem wszyscy głosowali nad tymi wybranymi. Filip lubi fotografować ludzi, Kuba – siebie, a Samanta – cienie ludzi i zwierząt. Przyda się ta umiejętność fotografowania, bo Filip chce zostać influencerem. Kuba marzy o byciu budowlańcem. Póki co, zbudował domek dla ptaków. Fabian chce być grafikiem, Ksawier mechanikiem, a Samancie marzy się kariera psychodietetyczki. Dobrze, że mają marzenia.
KLIKNIJ TUTAJ i zapisz się na Forum Mleko.
Karolina Kasperek