Wirus afrykańskiego pomoru świń zdobywa kolejne obszary i coraz bardziej przesuwa się na zachód. Stwierdzany jest w odległości 20 km od granicy województwa łódzkiego i około 50 km od województwa kujawsko-pomorskiego. Choroba pojawiła się w okolicach Węgrowa i Ciechanowa. Pod koniec lipca wirusa ASF wykryto też u padłego dzika znalezionego na polu w Drwałach pod Wyszogrodem. To pierwszy przypadek wystąpienia choroby na terenie powiatu płockiego. W związku z tym gminy Wyszogród, Mała Wieś, Bodzanów i Słubice znalazły się w strefie czerwonej, co oznacza bardziej rygorystyczne stosowanie zasad bioasekuracji w gospodarstwach utrzymujących świnie. Pozostała część powiatu płockiego objęta jest ogłoszoną już wcześniej ochronną strefą żółtą.
1444 przypadki wirusa ASF u dzików
Najwięcej przypadków ASF u dzików potwierdzanych jest jednak na Lubelszczyźnie. Znaleziono tam 29 padłych dzików, u których potwierdzono ASF, oraz odstrzelono jednego chorego osobnika. Pierwszy w tym roku przypadek choroby potwierdzono też w powiecie łomżyńskim w województwie podlaskim. Od początku roku w kraju odnotowano już w sumie 1444 przypadki ASF u dzików.
Letni wysyp ognisk ASF w Polsce
Największe, jak do tej pory, ognisko choroby stwierdzono 25 lipca w gospodarstwie, w którym utrzymywano 9435 świń, położonym w gminie Srokowo, w powiecie kętrzyńskim, w województwie warmińsko-mazurskim. Gospodarstwo położone jest na obszarze zagrożenia. Od tego czasu pojawiło się 11 kolejnych ognisk w trzech województwach. Największe z nich, 31. ognisko w tym roku, stwierdzono 29 lipca w gospodarstwie, w którym utrzymywano 2428 świń, położonym w gminie Budry, w powiecie węgorzewskim, w województwie warmińsko-mazurskim.
Tego samego dnia ognisko ASF wystąpiło też w gospodarstwie, w którym utrzymywano 103 świnie, położonym w gminie Wohyń, w powiecie radzyńskim, w województwie lubelskim, oraz w gospodarstwie, w którym utrzymywano 100 świń, leżącym w tej samej gminie. Trzy dni wcześniej ognisko odnotowano w stadzie, w którym było 180 świń, położonym w gminie Ciechanów, w powiecie ciechanowskim, w województwie mazowieckim. Kolejne, 32. ognisko stwierdzono 30 lipca w stadzie, w którym utrzymywano 14 świń, położonym w gminie Sułów, w powiecie zamojskim, w województwie lubelskim.
Początek sierpnia przyniósł kolejne ogniska w województwie lubelskim – 34. w gospodarstwie z 8 świniami w gminie Bełżec, w powiecie tomaszowskim i 35. w gospodarstwie z 3 świniami w gminie Sułów, w powiecie zamojskim. Trzydzieste szóste ognisko, stwierdzone 7 sierpnia, pojawiło się w województwie mazowieckim w stadzie, w którym było 731 świń, położonym w gminie Czerwińsk nad Wisłą.
Zdjęcie: Józef Nuckowski
- W celu zapobiegania roznoszeniu wirusa ASF na kołach pojazdów stosuje się maty ze środkiem dezynfekcyjnym. Może należałoby też pomyśleć o zabezpieczeniu pociągów, gdyż dziki często przebywają w pobliżu torów kolejowych
Trzydzieste siódme ognisko stwierdzono także 7 sierpnia 2019 r. w gospodarstwie utrzymującym aż 1849 świń. Gospodarstwo położone jest w gminie Srokowo, w województwie warmińsko-mazurskim. Kolejne ogniska - 38 i 39 - stwierdzo do odpowiednio w gospodarstwie utrzymującym 2004 świnie, położonym w gminie Budry, w województwie warmińsko-mazurskim oraz w stadzie 22 świń, utrzymywanym w gminie Jabłonna Lacka, w województwie mazowieckim
Kolejne kraje dotknięte ASF
Pod koniec lipca Serbia zgłosiła pierwszy raz podejrzenie wybuchu afrykańskiego pomoru świń w gospodarstwach. W dwóch wsiach: Velika Krsna i Rabrovac, które znajdują się na południe od Belgradu, wybite zostały wszystkie świnie. Kilka dni temu wirus pojawił się także na Słowacji, tuż przy granicy z Węgrami, gdzie ASF występuje licznie u dzików. Ognisko choroby wykryto w małym gospodarstwie utrzymującym 4 świnie w miejscowości Strażne w powiecie Trebiszov na południowym wschodzie kraju. Jak poinformowało słowackie ministerstwo rolnictwa, świnie były utrzymywane w gospodarstwie nielegalnie.
Wirus ASF rozprzestrzenia się przez chore świnie lub dziki, za pośrednictwem ludzi (na ubraniu, butach, narzędziach), w zakażonym mięsie i produktach żywnościowych pochodzących od świń oraz dzików, a także poprzez środki transportu. Naturalne rozszerzanie się obszaru objętego zakażeniami wynika głównie z przemieszczania się zarażonych dzików. W ten sposób choroba posuwa się o kilkadziesiąt kilometrów rocznie i nie jest ograniczana naturalnymi przeszkodami, takimi jak rzeki. Zagrożenie stanowią jednak także pojazdy transportujące świnie i dziki (żywe lub martwe do utylizacji).
Zdaniem specjalisty Piotra Kowala z Wydziału Leśnego Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, sporym problemem są pociągi, które mogą przenosić zarażone szczątki dzików na duże odległości w razie potrącenia zwierzęcia na torach. Wirus wykazuje dużą odporność na warunki zewnętrzne, więc w resztkach padłego lub potrąconego dzika może się utrzymać przez kilka miesięcy. Nawet latem padlina pozostaje źródłem zakażenia przez 2–3 miesiące.
Koleją wirus przejedzie dalekie odległości
Jak wyjaśnia Piotr Kowal, zarażony wirusem dzik początkowo funkcjonuje w stadzie tak, jak zdrowy. Istnieje zatem ryzyko, że zostanie potrącony przez samochód lub pociąg. Marek Stolarski i Joanna Żyłkowska z Przedsiębiorstwa Wdrożeniowo-Produkcyjnego NEEL w Warszawie podkreślają, że w razie kolizji z pociągiem istnieje ryzyko, że potrąconego dzika poćwiartują koła, a jego szczątki zostaną na elementach nadwozia i podwozia. Przy braku poważnych uszkodzeń pociągu procedury kolejowe zezwalają na dalszą jazdę. Ewentualne mycie i dezynfekcja następują dopiero na przystosowanej do tego celu stacji postojowej.
Szczątki zarażonego ASF zwierzęcia mogą być przemieszczone na znaczną odległość od miejsca wystąpienia kolizji, nawet na drugi koniec kraju. Jak wyjaśniają specjaliści, ryzyko najechania pociągu na zakażonego dzika wydaje się stosunkowo nieduże, jednak jest to potencjalnie możliwe. Największe zagrożenie stanowią oczywiście pociągi poruszające się ze wschodu na zachód, przejeżdżające okolice Warszawy, gdzie odnotowywane są liczne przypadki ASF, jadące w stronę zachodniej granicy, gdzie jest duże zagęszczenie dzików, które mogą mieć kontakt z takim pociągiem i jednocześnie wirusem.
Zdjęcie:Pixabay
- Szczątki zakażonych dzików mogą znaleźć się na kołach czy podwoziu przejeżdżających pociągów i zostać przewiezione na znaczne odległości
Według Piotra Kowala, skoro wprowadza się specjalne środki, aby nie dopuścić do przeniesienia wirusa na kołach samochodów oraz obuwiu poprzez stosowanie mat dezynfekcyjnych, należy także pamiętać o pociągach. Szczególnie ważne jest przeciwdziałanie ich kolizjom z dzikami.
– Skuteczną metodą jest zastosowanie polskiego wynalazku – dźwiękowych urządzeń ochrony zwierząt. Montuje się je wzdłuż linii kolejowej w miejscach, gdzie zwierzęta przechodzą przez tory. Tuż przed przejazdem pociągu z głośników wydobywają się ostrzegawcze dźwięki: krzyk sójki, ujadanie psów i głos zarzynanej świni. Osobniki znajdujące się w zasięgu urządzeń instynktownie reagują na to ostrzeżenie i odsuwają się na bezpieczną odległość od torów. Gdy pociąg przejedzie, urządzenia milkną – wyjaśnia Piotr Kowal.
Wykorzystanie urządzeń ochrony zwierząt zmniejsza kilkukrotnie liczbę kolizji pociągów ze zwierzętami, co mogłoby przyczynić się do zmniejszenia ryzyka przeniesienia choroby na kolejne obszary kraju i dalej na zachód Europy. Istotne znaczenie ma też wypracowanie procedur ograniczających ryzyko przewiezienia wirusa po kolizji pociągu z zakażonym dzikiem.
Dominika Stancelewska
Zdjęcia: Józef Nuckowski