Trzy martwe dziki specjalnie podrzucone do Zdziechowej pod Gnieznem?
W środę 14 sierpnia we wsi Zdziechowa pod Gnieznem przy drodze zostały odnalezione trzy martwe dziki. Okoliczni mieszkańcy wskazują, że nie padły one tu w sposób naturalny, ale miały zostać celowo podrzucone w to miejsce. Niektórzy wręcz twierdzą, że widzieli białego busa, którym mogły zostać przewiezione dziki.
– Trzy dziki leżały równiutko przy drodze. W pobliżu żadnych śladów hamowania. Ewidentnie ktoś je tu podrzucił – mówi Agata Rezgui, sołtyska Zdziechowa w rozmowie z „Tygodnikiem Poradnikiem Rolniczym”.
Jak podaje sołtyska, na miejsce wezwano policję z Gniezna oraz strażaków z OSP Zdziechowa, którzy zabezpieczyli teren. Na miejscu był również Powiatowy Lekarz Weterynarii oraz przedstawiciel gminy Gniezno oraz miejscowych kół łowieckich.
Ogromne obawy rolników z okolic Gniezna, że znów dojdzie do przeniesienia ASF do chlewni
Mieszkańcy Zdziechowa i lokalni rolnicy są przekonani, że ktoś specjalnie podrzucił padłe dziki i wiążą to obecnością wirusa ASF. Tylko w okresie od 7 czerwca do 4 sierpnia w woj. wielkopolskim wykryto 22 ogniska wirusa ASF. W powiatach gnieźnieńskim, obornickim, wągrowieckim i poznańskim, gdzie zostały zidentyfikowane 4 ostatnie ogniska, stada znajdujące się w promieniu od 1 do 3 km zlikwidowano prewencyjnie.
– Od momentu, w którym te decyzje zostały podjęte żaden z lekarzy stacjonujących w tym obrębie, nie zgłosił do nas wystąpienia ASF – zapewniła Dominiki Kmet, Wojewódzka Lekarz Weterynarii w Poznaniu.
Rolnicy obawiają się, że przez podrzucone dziki na nowo zaczną się problemy z ASF w chlewniach. Zwłaszcza, że o zawleczenie wirusa afrykańskiego pomoru świń ze środowiska do gospodarstwa dość łatwo.
Powiatowy Lekarz Weterynarii obala teorię o podrzuceniu dzików
Natomiast Dariusz Nowaczyk, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Gnieźnie uważa, że rewelacje dotyczące specjalnego podrzucenia dzików w Zdziechowej nie musi być zgodny z rzeczywistością.
– Z informacji jakie mam od koła łowieckiego wynika, że w miejscu, w którym znaleziono padłe dziki bardzo często tzw. roczniaki przebiegają przez jezdnię. Z kolei kierowcy rozwijają tu dość duże prędkości, więc o kolizję z dziką zwierzyną dość łatwo. Wszystko wskazuje na to, że te 3 padłe dziki są miejscowe. Co bardzo ważne, na dzikach były ślady obrażeń typowe dla kolizji z pojazdem – podkreśla Powiatowy Lekarz Weterynarii w Gnieźnie.
– Zgodnie ze standardową procedurą wysłaliśmy próbki pobrane z dzików do badań do laboratorium w Puławach. Mam nadzieję, że w piątek rano będziemy już znać wyniki i określić czy te sztuki były zakażone ASF – dodaje Dariusz Nowaczyk.
Kołodziejczak: zgłoszę sprawę do MSWiA i odpowiednich służb
O sprawie wcześniej został już poinformowany Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa.
– Będziemy dokładnie sprawdzać co tam się wydarzyło. Jeżeli teoria o podrzuconych dzikach miałaby się potwierdzić, to pokazuje, że komuś bardzo zależy, żeby był tu duży problem z ASF – komentuje dla Tygodnika Poradnika Rolniczego Michał Kołodziejczak. – Ale poczekajmy na wyniki badań. Prawdopodobnie w piątek rano będę zgłaszać tę sprawę do odpowiednich służb. Która z nich się tym zajmie, to już zależy od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji - dodaje wiceminister rolnictwa.
Wojewoda kujawsko-pomorski mówi o sabotażu i dziku podrzuconym pod Brodnicą
Co ciekawe, również o podrzuconym dziku – tylko, że w miejscowości Szabda pod Brodnicą – mówi Michał Sztybel, wojewoda kujawsko-pomorski.
– Podczas oględzin nie stwierdzono potrącenia zwierzęcia. Może to powodować hipotezę, że dzik miał się celowo znaleźć w naszym województwie i został do niego przywieziony – uważa wojewoda i dodaje, że ABW ostrzegała urzędników przed podobnymi przypadkami, które mogą mieć znamiona sabotażu.
– Mówiąc wprost, można postawić hipotezę, że ten dzik miał się w naszym województwie znaleźć i miało się rozpocząć zakażenie ASF w Kujawsko-Pomorskiem. Być może został tutaj przywieziony i porzucony. W żadnym stopniu nie wyrokuję, kto miałby być autorem sabotażu, ale istnieje spore prawdopodobieństwo, że dzik nie znalazł się u nas przypadkowo – mówił wojewoda Michał Sztybel.
Paweł Mikos