W fermach drobiu na porządku dziennym jest więc już nie tylko dokładna dezynfekcja pomieszczeń, lecz również odkażanie pojazdów i ochrona obiektów przed przedostaniem się do nich wirusa.
Radosław Kamiński z Kołybek w powiecie wągrowieckim od 2 lat zajmuje się tuczem brojlerów kurzych. Pochodzi z gospodarstwa, w którym utrzymywane jest bydło mleczne. Wiele lat temu była w nim także chlewnia na ponad 30 loch i 500 tuczników wybudowana w latach 90. ubiegłego wieku. Początkowo nawet gospodarze zastanawiali się, czy nie rozbudować pomieszczeń dla świń i nie zwiększyć skali produkcji. Ostatecznie jednak zrezygnowano z trzody chlewnej, aby powiększyć stado krów, których obecnie jest około 200 sztuk. Ponieważ pan Radosław ma pięciu braci i jeden z nich zajmuje się oborą, a kolejny jest lekarzem weterynarii, inni postanowili zainwestować w drób, a on do nich później dołączył i opiekuje się fermą.
– W grudniu 2019 roku postawiliśmy pierwszy kurnik z obsadą 50 tys. sztuk. Do marca 2020 powstały dwa kolejne. Dziś mam ich łącznie pięć i ponad dwuletnie doświadczenie w tej produkcji. Wiem, że pojawienie się choroby może bardzo łatwo zniweczy...