Branża mięsna nie otrzyma wsparcia
Celem "Programu wsparcia dla przedsiębiorstw energochłonnych", będącego inicjatywą Ministerstwa Rozwoju i Technologii, jest dofinansowywanie przedsiębiorstw działających na terenie Polski, by drastyczne podwyżki cen prądu nie zmuszały ich do obciążania kosztami konsumentów. Ceny wyrobów mięsnych i samego mięsa wzrosły zauważalnie, dlatego właściciele firm z branży mięsnej boją się, że jeśli rządowy program nie uwzględni dużych firm z ich sektora, to wszystko upadnie. Wyższe ceny prądu przyczyniły się do zwiększenia kosztów produkcji, a co za tym idzie, do podwyżki cen mięsa. Jeśli przedsiębiorstwa z branży mięsnej nie otrzymają pieniędzy przewidzianych w programie, to będą zmuszone do wprowadzenia kolejnych podwyżek.
Co na to UPEMI?
O nieuwzględnieniu firm z branży mięsnej na liście przedsiębiorstw, które zostaną objęte pomocą z "Programu wsparcia dla przedsiębiorstw energochłonnych", poinformowali przedstawiciele Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego. Mówią oni wprost: jeśli branża mięsna nie otrzyma wsparcia, ucierpią na tym klienci. Podwyżki cen mięsa nie mogą trwać w nieskończoność, ponieważ firmy muszą uwzględnić budżet, którym dysponują kupujący, a ten przecież jest ograniczony.
UPEMI zaapelowało więc do rządu o współpracę i wyraziło chęć dostarczenia informacji dotyczących stanu branży mięsnej.
– Już w czerwcu, a następnie we wrześniu i październiku informowaliśmy o tym, że wzrost kosztów nośników energii w branży mięsnej sięga od kilkudziesięciu do nawet kilkuset procent – mówi Wiesław Różański Prezes Zarządu UPEMI – jednocześnie apelowaliśmy do decydentów o przygotowywanie mechanizmów wsparcia dla hodowców i producentów mięsa. Jak zawsze deklarowaliśmy naszą pomoc i wiedzę na temat sytuacji w branży i jej potrzeb. Ostatnie informacje, jakie do nas dotarły, wskazują na to, że naszego głosu najwyraźniej nie posłuchano i nie uwzględniono, ponieważ na liście przedsiębiorstw energochłonnych zabrakło producentów mięsa.
Czekają nas duże podwyżki cen mięsa
Sytuacja branży mięsnej, która nie otrzyma wsparcia ze strony rządu, pogorszy się jeszcze bardziej niż dotychczas. Podwyżki produktów mięsnych w sklepach będą tylko "wierzchołkiem góry lodowej", która doprowadzi polskich przedsiębiorców z branży mięsnej do wyeliminowania z rynku. Powodem takich prognoz jest fakt, że inne państwa, np. Estonia, uwzględniły w swoich programach wsparcia przedsiębiorstw zużywających zwiększone ilości energii firmy z branży mięsnej, czego nie zrobiono w Polsce.
Zdaniem Agnieszki Jamiołkowskiej Dyrektor Zarządzającej UPEMI wystarczyło więcej rozmów i czasu, by branża mięsna została uwzględniona przez rządowy projekt.
- Mechanizmy pomocy państwa to nie tylko jej wysokość, ale również czas – twierdzi Agnieszka Jamiołkowska Dyrektor Zarządzająca UPEMI – w myśl starego przysłowia kto szybko daje, dwa razy daje, sytuacja nie powinna wyglądać tak, że jesteśmy zmuszeni do opiniowania lub krytykowania przedstawianych rozwiązań. Zdecydowanie bardziej efektywne byłoby konsultowanie się z branżą już na samym początku procesu, tak aby móc uwzględnić jej potrzeby i obecną sytuację. Ułatwi to życie samym przedsiębiorcom, jaki i przedstawicielom rządu. Nie rozumiemy przesłanek braku włączenia branży mięsnej do programu wsparcia, skoro uwzględniono np. konserwowanie i przetwarzanie owoców czy ziemniaków. Przetwarzanie i konserwowanie mięsa oraz produkcja wyrobów z mięsa nie może odbyć się bez wykorzystania nośników energii. Czy naprawdę chcemy konsumentom serwować ciągłe podwyżki cen mięsa i wędlin?
oprac. Justyna Czupryniak
źródło: UPEMI.pl
fot. Pixabay